Clive Cussler założyciel i wieloletni prezes NUMA - National Underwater and Marine Agency (Narodowa Agencja Badań Podwodnych i Morskich) i Dirk Cussler syn wyżej wymienionego i obecny prezes NUMA popełnili oto kolejną powieść sensacyjną z Dirkiem Pittem w roli głównej. Mam nadzieje, że obaj panowie już trochę znużeni pisaniem poważnych książek sensacyjnych, postanowili troszeczkę zażartować z konwencji, bo jeśli nie i jest to napisane na poważnie, to to jest trochę niepoważne. Prawdopodobieństwo wystąpienia rzeczy mało prawdopodobnych i zupełnie nieprawdopodobnych w tej książce, które przytrafiają się bohaterom, można porównać do trafienia w środek tarczy rzutką, którą rzuciłeś będąc w sztok pijanym, mając zasłonięte oczy i związane ręce, jednocześnie będąc w zupełnie innym barze, który znajduje się w innym mieście, kraju i chyba kontynencie, co nie oznacza o dziwo, że książka jest zła.
Gdyby wziąć na poważnie tekst, to można by być zdziwionym, że Ameryka utrzymuje takie nieefektywne agencje jak FBI, CIA, CSI jak zupełnie swobodnie, bez żadnych większych strat dla śledztw czy to krajowych czy międzynarodowych, mogłaby je zlecić NUMA i jej super dyrektorowi Dirkowi Pittowi. Sam zaś Dirk mógłby zatrudnić się w Daily Planet przywdziać niebieski trykot z czerwonymi slipkami na wierzchu i czerwoną peleryną i po godzinach pracy w Agencji ratować świat. Oczywiście w tych działaniach pomagały by mu dzieci Summer jako Wonder Woman i Dirk junior jako Batman.
Gdyby pozbyć się z książki całego wątku Claya Zaka, który jest cynglem, a właściwie lepiej chyba byłoby powiedzieć detonatorem, Mitchella Goyette, złego do szpiku kości multimilionera, oraz morderstwa na tym ostatnim, książka stałaby się świetną pozycją przygodową dla młodzieży i naprawdę szkoda, że autorzy nie poszli w tę stronę. Przyniosłoby to dużą korzyść tak samej książce, którą można by wtedy ocenić o wiele wyżej, jak i potencjalnym czytelnikom, którymi wtedy byłyby nastolatki, bo opowieść mogłaby im podrzucić kilka pomysłów na życie.
Do tej pory sądziłem, że w dziedzinie autopromocji doskonały jest Jonathan Carroll, który wplata inne tytuły swoich książek jako powieści napisane przez bohaterów czytanej książki, ale teraz palmę pierwszeństwa przejmuje Cussler. Nie tylko promuje NUMA jedno ze swoich ukochanych dzieci ale i samego siebie, zupełnie jak Alfred Hitchcock, który występował w kręconych przez siebie filmach, tak i Clive pojawia się jako jeden z bohaterów, co prawda nie jako on sam, ale jako zapalony geolog, który ratuje życie Dirkowi.
Książka zasługuje na 5,5 (bez Claya 7,5-8) jak to u Clive, czyta się łatwo, lekko i przyjemnie, jakoś mimo tych nieprawdopodobieństw, wszystko się dość łatwo zazębia i nie uwiera podczas czytania.