Marię Resterna poznałam właściwie dzięki niej samej, kiedy odezwała się do mnie ok rok temu i zaproponowała mi do recenzji właśnie ,,Anioł mi Ciebie dał". Z racji tego, że wówczas nie czytałam wcale ebooków, odmówiłam. Jednak mimo to dostałam wcześniejszą książkę, ,,Cykadełka", którą wydała w formie papierowej. Książka mnie zachwyciła i coraz bardziej miałam ochotę na tego ebooka.
Długo dojrzewałam do tej decyzji, ale w końcu zaczęłam czytać te nieszczęsne e-booki. Od Marii także go otrzymałam. Niestety było to lato, uznałam, że zimowe książki lepiej czyta się zimą, w okolicach świąt Bożego Narodzenia. Stąd moja recenzja właśnie teraz. Marysiu, oczywiście bardzo dziękuję Ci za cierpliwość i ebook do recenzji ?
O czym jest ta historia? To wzruszająca opowieść o miłości i przemijaniu.
Ania to sześćdziesięcioletnia kobieta, która na świecie ma tylko ukochaną córkę, Maję. Maja to studentka, która mimo że kocha matkę, żyje własnym życiem. Ania od jakiegoś czasu choruje, ale utrzymuje ten fakt w tajemnicy przed córką. Pewnego dnia dostaje propozycję leczenia innowacyjną metodą. Była to dla niej bardzo trudna decyzja, bo w żadnym wypadku nie chce stać się ciężarem dla córki. Spotyka się w szpitalu ze swoim lekarzem, który będzie próbował ją przekonać do zabiegu. Po wyjściu ze spotkania nic już nie będzie takie samo. Zmieniło się praktycznie wszystko.
To była przyjemna książka, którą czyta się bardzo szybko. A to za sprawą lekkiego pióra Marii, które bardzo polubiłam. W tej historii nie ma zawrotnej akcji. Autorka skupia się na uczuciach kilku bohaterów, a przede wszystkim Anny, która staje przed obliczem starości i ciężkiej choroby. Starości, która rządzi się niestety swoimi prawami. Po drodze jesteśmy świadkami wydarzeń rodem z fantastyki, ale dzięki temu Maria pokazuje, że warto doceniać to co się ma, bez względu na wiek. Zakończenie...hmmm jest trochę nierealne...
Czytając tą książkę, musiałam na chwilę pochylić się nad swoim życiem. Moje już prawie dorosłe dzieci nie zostaną długo w domu. Kiedy będą chciały odejść, muszę im na to pozwolić. Staję przed obliczem zbliżającej się starości. Jest ona jeszcze odległa, a może nie aż tak bardzo? Czas bardzo szybko biegnie, a ona przyjdzie wcześniej czy później. Czasem zastanawiam się czy jestem zadowolona ze swojego życia? Czy bym coś zmieniła? Ja póki co mogę powiedzieć, że tak, jestem szczęśliwa i chyba nie zmieniłabym nic. Mam kochającego męża i dzieci. Żyję tak, by móc codziennie spojrzeć sobie w oczy w lustrze i powiedzieć, że jest super!
Właśnie tego Wam życzę. Żyjcie tak, żeby nie żałować swoich wyborów i czynów, a wtedy będziecie naprawdę szczęśliwi. Żyjcie pełnią życia, bo ono przemija i kiedyś zgaśnie.