Powieść zaczyna się niewinnie. Trafiamy na noworoczny poranek małżeństwa, które dzień wita niechętnie. Jest w tym ciepło i jest bliskość, której nie psuje nawet podróż męża z synem do kliniki, gdzie małego czeka wyciąganie szwów. Dopiero ich przedłużająca się nieobecność sprawia, że czytelnika opuszcza odprężenie.
Wypadek samochodowy. Auto wpadło do rzeki, mężczyzna utonął, a chłopiec zaginął. Ekipa poszukiwawcza już się poddała, ale matka wciąż wierzy, że jej dziecko żyje. Kobieta nie mogąc odpuścić, szuka jakichkolwiek wskazówek, chwytając się każdego tropu. Wraz z kolejnymi stronami stopniowo ich przybywa, gdy kolejne sekrety męża wychodzą na jaw.
Ewa Przydryga stworzyła thriller psychologiczny, od którego nie mogłam się oderwać. Były momenty, gdy główna bohaterka odpychała mnie od siebie chociażby podejściem do siostry, ale nie zniechęcało mnie to przed dalszą lekturą. Początkowo dostrzegałam również jakieś małe zgrzyty, ale gdy wszystkie sekrety wyszły na jaw, każdy z nich nabrał sensu.
Napisanie o „Topieliska" czegoś konkretnego, co nie podchodziłoby pod spoiler, jest zadaniem trudnym. Przede wszystkim jednak powinnam zaznaczyć, że wraz z przebiegiem akcji granica między jawą a snem coraz bardziej się zaciera. Pola — główna bohaterka — zmaga się z depresją, z zaburzeniami snu i z omamami. Nie potrafi poradzić sobie ze stratą, jakiej doświadczyła, a największym oparciem dla niej jest siostra, która postanawia z nią zamieszkać. Kobiety nigdy nie były blisko, ale łączą siły, by razem przetrwać ten trudny czas. Próbują ze sobą rozmawiać i lepiej się poznać, co różnie im wychodzi. Pola momentami ogromnie działała mi na nerwy swoim brakiem empatii względem działań siostry, ale gdy PRAWDA wyszła na jaw... Wszystko wskoczyło na swoje miejsce, wszystko nabrało sensu.
Autorka urzekła mnie swoim stylem już w „Miała umrzeć", ale tak jak w jej wcześniejszej książce dostrzegałam drobne niedociągnięcia, tak tym razem nie mam jej nic do zarzucenia. Przydryga stworzyła wciągającą opowieść o ludzkiej psychice. Bohaterka jest zwykłą osobą, która na własną rękę próbuje rozwikłać zagadkę, jaka stanęła na jej drodze. Momentami zdaje się podążać po omacku, ale dzięki temu staje się bohaterem z krwi i kości. Takim, który czasami błądzi, ale uparcie dąży do obranego przez siebie celu. W tle śledztwo przeprowadza policja, ale na karty powieści wkracza ono jedynie od czasu do czasu. To Pola jest bowiem najważniejsza. Jej działania i jej uczucia. Jest w tym ogromny ciężar, który został czytelnikowi podany na tyle zgrabnie, że tekst czyta się z lekkością.
Słyszałam, że początki pisarskiej kariery Ewy Przydrygi bywały różne, ale teraz zdecydowanie należy już do grona autorek, które tworzą historie na dobrym poziomie. Dostarcza mi wielu przyjemności za każdym razem, gdy mam okazję utonąć w wykreowanym przez nią świecie i jestem jej za to wdzięczna. „Topieliska" natomiast to znakomita przygoda i fanom thrillerów z mocnym wątkiem psychologicznym zdecydowanie ją polecam!