Do przeczytania najnowszej książki autorki E.Przydryga nikt nie musiał mnie namawiać. Już sama okładka mnie zachęciła. Ukazuje ona dom pośrodku lasu. Widok jest ponury. Skojarzył mi się z horrorem i serialem "Miasteczko Twin Peaks".
Do lektury skłaniają też okładkowe blurby. Dowiadujemy się z ich min., że książka jest "mroczna, zagadkowa i nieodkładalna"(Marcel Moss). Na pierwszych stronach zostały umieszczone fragmenty recenzji znanych blogerek. Wszystkie są pełne zachwytu. Niestety, moje zdanie jest odmienne. Długo zastanawiałam się dlaczego.
Fabuła: Już sam początek mnie nie zaskoczył. O treści dowiedziałam się z opisu umieszczonego na tylnej okładce. Bardzo żałuję, że go przeczytałam. Odsłoniło ono przede mną wiele istotnych szczegółów. A wystarczyło tylko wspomnieć, że główna bohaterka straci w wypadku męża i syna. Niestety, dowiedziałam się, co wydarzy się później i z jakimi problemami przyjdzie zmierzyć się Poli.
Nie bardzo rozumiem dlaczego zamiast skupić się na poszukiwaniach synka, autorka funduje swojej bohaterce mnóstwo traumatycznych zdarzeń. W książce zostały poruszone tematy molestowania, prostytucji, szantażu, śmierci bliskiej osoby i inne. Moim zdaniem jest ich za dużo. Czułam się nimi przytłoczona.
Irytowała mnie też siostra głównej postaci. Nigdy nie zwaracała się do niej po imieniu. Ciągle powtarzała "sis".
Na plus należy ocenić wątek oniryczny. Polę dręczy sen. Od dawna ten sam. To było ciekawe, zastanawiałam się co może oznaczać. Pola szuka pomocy u terapeutów. Przypadkiem trafia na specjalistkę od świadomych snów. Jednak nie otrzymuje wsparcia. Uważam, że ten temat mogł być lepiej poprowadzony. Zabrakło mi jakiegoś rozwinięcia.
"Ostatnio z trudem poruszam się po tej onirycznej przestrzeni, którą mam dookoła siebie, śnię sen, a raczej koszmar, z którego nie mogę się wybudzić.”
Jak już wspomniałam, Pola w tragicznym wypadku traci męża. W samochodzie był z nim mały Jaś. Jego ciało nie zostało odnalezione. Byłam pewna, że zrozpaczona matka zrobi wszystko, by wyjaśnić tą sprawę. Nic bardziej mylnego. Skupiła się na podejrzeniach o nieuczciwosci męża. W tym celu odwiedza jego rodzinę i przyjaciół. Dla mnie to jakiś absurd. Nie rozumiałam jej postępowania. Nie udzieliła mi się jej rozpacz. Nie poczułam, żeby przeżywała swoją żałobę. Zupełnie, jakby ważniejsza była przeszłość jej męża, jego tajemnice i młodzieńcze zauroczenia.
Klimat powieści: czytając opis liczyłam na mroczną atmosferę. Nic takiego nie poczułam. Nie byłam przerażona, nie wzruszyła mnie historia wypadku. Odebrałam ją bez emocji. Nawet opisy lasu i drewnianego domku nie zrobiły na mnie wrażenia. Bardzo żałuję.
Zakończenie: najmocniejsza część tej historii. W żaden sposób nie mogłam go przewidzieć. Byłam zaskoczona. Wszystkie wątki niczym puzzle ułożyły się w całość.
Moje uwagi:
-wydawca obiecuje w opisie "mistrzowsko budowane napięcie i duszny psychodeliczny klimat". Nic takiego nie poczułam.
-za dużo wątków
-bardzo dobry pomysł na fabułę
-nieprzewidywalne zakończenie
Podsumowanie: "Topieliska" to thriller psychologiczny. Nie spodziewajcie się jednak książki z krainy dreszczowców. Polecam ją czytelnikom, którzy lubią bogatą w liczne wątki fabułę oraz zaskakujące zakończenie.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl