Trzeba to Rowling przyznać – weszła na rynek wydawniczy ponownie z wielkim zamieszaniem. Pod koniec ubiegłego roku mówiło się tylko o tym, że sławna autorka „Harrego Pottera” postanowiła napisać kolejną książkę. A ja, oczywiście, wiedziona ciekawością zaraz po premierze zaopatrzyłam się w „Trafnym wybór”. Potem odłożyłam tę książkę i leżała, leżała, aż w końcu zdecydowałam się po nią sięgnąć. Z lękiem przekręcałam kolejne kartki. Bałam się tej książki. Nie miałam pojęcia o czym jest. Teraz już wiem. Czy warto było ją czytać?
Barry nie żyje. Ta straszna wiadomość pogrąża miasteczko Pagford w ogromnej rozpaczy. Oto nie ma już radnego, który bronił praw osób odrzuconych przez społeczeństwo. Zaczyna się walka o miejsce Barry’ego w radzie. Dzieci odwracają się od swoich rodziców, a żony od mężów. Trwa walka. Nic teraz nie będzie takie samo.
Po przeczytaniu książki „Trafny wybór” mogę stwierdzić, że polityka zabija ludzi. Powoli niszczy ich życie, niszczy wszystko wokół. Wciąga do świata brutalności i fałszerstwa. Kiedy człowiek poczuje władzę nie chce jej oddać. Walczy o nią do upadłego. Nie widzi, że ten wyścig szczurów niszczy jego życie. Co z tego, że robi to dla dobra narodu, dla dobra mieszkańców małego Pagford? Zabija sam siebie i swoją rodzinę. Po śmierci Barry’ego niektórzy wyczuli idealną okazję do zostania radnym. I zaczęło się… Nie chcę przez to stwierdzić, że WSZYSCY, którzy chcą objąć władzę są od razu źli. Niektórzy, tak jak Barry, chcą dobrze. Często jednak tak się wciągną w wir politycznych konfliktów, że zapomną o rodzinie i o rzeczach naprawdę ważnych. Zaczną oddalać się od najbliższych.
„No cóż, to jest polityka, Miles – powiedziała Samanta, nie ukrywając już rozbawienia. – Brudna robota” – str. 337
Rowling chciała ukazać brutalność świata. Udowodnić, że ludzie są źli. Z pewnością jej się to udało. Pokazała jaki jest naprawdę świat. Czarno na białym, bez ogródek mówi o okrutności ludzi. Tylko czy ja tego oczekiwałam od tej książki? Chciałam brutalności? Autorka pokazała również to, że nieletni nie są niewinni. Nie ma się co oszukiwać – narkotyki, alkohol, papierosy – coraz częściej dosięga to młodych ludzi. Jednak nie wszyscy są tak ulegli jak mogłoby się wydać. Butelka alkoholu i kłopoty nie mają znaczenia. Dla niektórych to nie wystarcza. Krystal – bohaterka książki, wychowana w najbiedniejszej dzielnicy Pagford, której matka jest narkomanką, stara się żyć normalne. Chce mieszkać w czystym domu wśród kochającej się rodziny. Poszukuje szczęścia. Ale sama nie daje sobie rady…
Język jakim Rowling posługuje się w „Trafnym wyborze” jest gorszy niż w Harrym Potterze. Co się zmieniło? Wydaje mi się, że to ja urosłam, zmieniłam pogląd na literaturę. Już nie jestem dzieckiem, które pierwsza lepsza wciągająca książka zaciekawi. Wszystko inaczej oceniam. Autorka pisze dobrze, ale nie najlepiej. W wielu innych książkach można znaleźć ładniejszy język. Nie jest to z pewnością książka z półki z bardzo dobrą literaturą. Zwróciłam również uwagę na to, że Rowling bardzo rozwlekła całą fabuła. Napisała powieść 500-stronicową, ale czy była taka potrzeba? Barry umiera bardzo szybko, bo czytamy o tym już na pierwszych stronach powieści. Czytam, trochę się nudzę, ale czytam dalej… A pogrzeb jest dopiero w połowie książki. Wydaje mi się, że autorka trochę za bardzo to rozciągnęła w czasie, że aż męczy to czytelnika. Trzeba jednak przyznać, że końcówka książki jest bardzo dobra. Trzyma w napięciu i tak naprawdę do ostatniej strony nie wiadomo co się wydarzy.
Czy polecam „Trafny wybór”? Faktem jest, że ta książka pozostawiła mnie trochę rozbitą i zdruzgotaną. Ciągną się za mną teraz pytania, praktycznie bez odpowiedzi. Jest to książka ciężka, nie dla osób o słabych nerwach. Niektórym mogą też przeszkadzać dosyć liczne wulgaryzmy. Książka z dużą wiarygodnością pokazuje, że świat jest brutalny i zły. Powiem tak: czytacie ją na własną odpowiedzialność.
I nadal nie wiem, nie jestem pewna czy „Trafny wybór” zakończył się szczęśliwie czy wręcz przeciwnie…