"Wiem, że to bolesne, ale obserwuję na bieżąco rankingi książek i wiem, jakie tytuły preferują czytelnicy umysłowo nieskomplikowani. Będziemy to drukować. Jestem, niestety, pewna, że poczytalność nam wzrośnie i może nawet uda nam się zwiększyć dotację od miasta..."
Jak już wspominałam wielokrotnie, bardzo lubię czytać książki pani Małgorzaty J. Kursy, gdyż jest to lekka i często wywołująca zdrowy uśmiech na ustach.
Tym razem jednak nieco mniej było powodów do achów i ochów, lecz częściowo czytając a częściowo słuchając audiobooka czas na lekturę tej książki był nawet dosyć miły. Zauważyłam, że tę książkę przeczytało bardzo mało czytelników, ale teraz po wydaniu audiobooka, myślę, że się ta sytuacja nieco poprawi. Chociaż serie z Malwiną i Elizą oraz z Wiedźmami mają wyższe notowania u czytelników.
Przyznam, że autorka fantastycznie oddaje uroki i nie tylko małomiasteczkowej społeczności. Ja sama mieszkam w małym miasteczku, więc znam te wszystkie zależności i powiązania towarzyskie. Kto rządzi i trzęsie miastem oraz jego wszystkimi układami. Kto wie jak i czym zaszantażować różne osoby, zazwyczaj sobie podległe. Ja również przez wiele lat byłam urzędnikiem, więc znam te wszystkie tematy od środka i dlatego miło było mi słuchać tego, co na ten temat napisała pani Małgorzata. Wątek urzędniczy zaplusował sobie w mojej opinii.
"Po kilku przepracowanych w redakcji miesiącach jej priorytety uległy zmianie i Lilianie nawet podobał się ten stan. Czuła się ważniejsza i mądrzejsza niż znajomi rówieśnicy."
W "Echu Kraśnika" zatrudniono nową stażystkę Lilianę, którą Kama na skróty przechrzciła na Lianę. Do gazety wsadził ją po znajomości jej ojciec. Dlatego początkowo redaktorzy nie pałają do niej sympatią. Na domiar złego okazuje się, że gazeta jest coraz mniej poczytna. Wiceburmistrz straszy, że nie da dotacji gdy nie będzie większej poczytalności gazety. Muszą zatem walczyć o przetrwanie, szukając nowych pomysłów.
Tymczasem w parku główna redaktorka Kamila wraz ze swoim chłopakiem, znajdują ciało nielubianej przez całe miasto urzędniczki, leżące w donicy z ozdobną kapustą. Chyba tylko na przekór urzędniczka nazywała się Maria Patrycja Kapuś. Stąd tytuł "Kapuś w kapuście". My, czytelnicy od początku wiemy kto i dlaczego jest winien śmierci znienawidzonej urzędniczki, lecz policja i cała reszta musi się tego dopiero dowiedzieć.
Jednym z pomysłów na zwiększenie sprzedaży gazety ma być kącik poetyczny..., nawet wiceburmistrz podsunął im autorkę takiego np. utworu:
"Wiosno, wiosenko
Wiśnio, wisienko
Nabrzmiała, soczysta
A w środku pestka i robal biały."
Co prawda to nawet Luka miała problem z przyswojeniem takiej elokwentnej poezji, lecz dotacja jest uzależniona od zamieszczenia w gazecie wierszy poetki i wywiadu z nią, więc muszą drukować. Zainspirowana tymi wierszami jedna z mieszkanek Kraśnika postanawia zostać pisarką...
To również zwiększyło ilość plusów w mojej opinii, gdyż mamy tu powieść w powieści, poznajemy pierwszy tom romansu historycznego, o którym autorka sama mówi, że jest na miarę "Trędowatej", więc szybko będzie sławna. Oczywiście pisze pod pseudonimem, bo tu się wszyscy znają.
Polecam lekturę dla relaksu, to jest dla wszystkich lubiących patrzeć na życie lekko, z uśmiechem i z przymrużeniem oka.
Mimo tego, że czegoś mi tu zabrakło, to nie jest aż tak źle. Myślę, że wysłuchanie książki miało wpływ na ocenę, gdyż lektor robi tu dobrą robotę.