Handlarz z Omska recenzja

Drugi tom przygód Toma Blixena, szwedzkiego biznesmena pracującego od dziesięciu lat w Moskwie (pierwszy tom to 'Biznesmen z Sankt Petersburga') zaczyna się tak, że w szwedzkiej ambasadzie zostaje zamordowany syn szwedzkiego ambasadora. Trup w ambasadzie! Czyż może być lepszy początek thrillera? A potem wchodzimy w ciemne sprawki wiążące się z handlem bronią. To niezwykle dochodowy, ale też bardzo niebezpieczny biznes, w którym nikt się nie patyczkuje, morduje się niewygodnych świadków bez litości: zbyt duże pieniądze wchodzą w grę. A w samej grze uczestniczą szwedzcy politycy, moskiewskie służby specjalne, twardzi rosyjscy biznesmeni: sami bezwzględni drapieżnicy. Przy okazji dostajemy obraz współczesnej Moskwy, z jej blichtrem, korkami, skrajnymi nierównościami majątkowymi i szybkim tempem życia. Wędrujemy wraz z autorami po stolicy Rosji, odwiedzając superluksusowe domy milionerów oraz nędzne, klaustrofobiczne klitki biedaków. Obraz to całkiem realistyczny, bo jeden z autorów książki przepracował w tym mieście wiele lat.

Może najciekawsze w książce są przeżycia Toma Blixena, który zostaje wplątany w mroczny świat handlarzy bronią, kagiebistów i polityków, ludzi bezwzględnych, twardych, niecofających się przed niczym. A sam Tom w tym świecie jest jak dziecko we mgle, słabe, naiwne i niedoświadczone; łatwo poddaje się manipulacji. W tym sensie książka szwedzkich autorów przypomina trochę powieści le Carré'a, o jednostce przemielonej przez tryby wielkich interesów. Ale tu analogie się kończą, bo w powieściach angielskiego autora mamy wręcz dramat egzystencjalny, zaś u pary Szwedów jest tylko czysta sensacja, zresztą nie najwyższych lotów. A samo zakończenie książki nieco rozczarowuje, jest mało prawdopodobne.

Poza tym intryga rozwija się szalenie powoli, ale ponieważ słuchałem książki w formie audiobooka, świetnie czytanego przez Wojciecha Żołądkowicza, wcale mi to nie przeszkadzało.

W sumie uważam tę książkę za słabszą od `Biznesmena z Sankt Petersburga', zatem można przeczytać, ale bez przymusu.