Wiele razy słyszy się o tak zwanych „klasykach” literatury, bez względu na gatunek, czy jest to kryminał, fantastyka czy może powieść obyczajowa, a które powinno chociaż raz przeczytać. Już jakiś czas temu usłyszałem opinię, że jednym z takich klasyków, tym razem gatunku science- fiction, jest powieść „Ubik” autorstwa Philipa K. Dicka. Czy już po lekturze tej książki zgadzam się z powszechnie panującą opinią? O tym za chwilę.
Trudno jest tak naprawdę opisać fabułę tak, by nie odebrać potencjalnemu czytelnikowi radości z jej samodzielnego odkrywania. Mamy końcówkę XX wieku, czas w którym technologia posunęła się daleko w przód i powszechni stali się ludzie z unikatowymi zdolnościami. Toczy się nieoficjalna wojna pomiędzy firmą Hollisa - telepatami i jasnowidzami, a ludźmi blokującymi tych pierwszych – firmą Runcitera. Gdy Runciter otrzymuje zlecenie na ochronę bazy na Lunie przed ludźmi Hollisa, nikt nie spodziewa się jeszcze, że będzie to jedna z najniebezpieczniejszych misji. Gdy antytelepaci docierają na miejsce, następuje wybuch bomby, ciągnący za sobą całą masę nieprzyjemnych i tajemniczych zdarzeń.
Bardzo możliwe, że wydaje się to skomplikowane i zakręcone, bowiem „Ubik” właśnie tak zakręcony jest, co jednak okazuje się być wielką zaletą. Właśnie dzięki temu, występuje tu dużo zwrotów akcji, prawie do końca nie wiadomo, jak to wszystko dziejące się w powieści jest możliwe i kto za tym stoi. Zakończenie zaś niesie nam niespodziankę, co do której bardzo trudno dobrać się wcześniej. I choć miałem swoje podejrzenia, okazały się one nie trafione, a zagadka wyjaśniła się dopiero gdy sam autor to zaplanował, nie później i nie wcześniej.
Tym co powoduje, że „Ubika” nie można ułożyć w jednym miejscu z innymi schematycznymi powieściami science – fiction, jest przede wszystkim jeden fakt. Mam na myśli ten niesamowity, wręcz psychodeliczny klimat powieści oraz świata stworzonego przez Dicka. Świata, w którym nieustannie panuje chaos, w którym trwa niedostrzegalna dla wielu walka pomiędzy dobrem a złem.
To, że nie spotkamy tu żadnych potworów, obcych ani tym podobnych jest kolejnym aspektem zasługującym na pochwałę. Przedstawiona jest tu przede wszystkim walka z nieubłagalnie uciekającym czasem, w sytuacji gdzie czasoprzestrzeń jest zaburzona.
Autor świetnie opisuje skutki upływającego czasu, pochwalić go trzeba również za szczegółowość, sprawiającą, że czytelnik żyjący kilkadziesiąt lat później niż dzieje się akcja w powieści, i tak doskonale się w niej odnajduje.
Jest tu także przedstawiona niezwykła wizja przyszłości. Niesamowite jak Dick tworząc „Ubika” w 1969r. wyobrażał sobie życie pod koniec XX wieku. Loty międzyplanetarne, zdolności parapsychiczne jak telepatia i jasnowidzenie, w końcu większość urządzeń domowych działających na pieniądze. Większość tego, jeśli w ogóle możliwa, będzie powszechna pewnie dopiero za kilkadziesiąt lat, a Dick myślał już o nich w 2 połowie XX wieku.
„Ubik” jest bez żadnych wątpliwości klasykiem literatury s-f i tym samym najlepszą powieścią tego gatunku przeze mnie do tej pory przeczytaną. Miałem kontakt z wydaniem z 1990 roku, przez co musiałem obchodzić się z nią delikatnie, co jeszcze bardziej przekonało mnie do zakupu wydania z 2011 roku w przyszłości. Jest to jedna z tych książek, które wcześniej czy później po prostu powinno się przeczytać. Polecam