Kocha, lubi, szpieguje recenzja

Drugi tom cyklu "Kalina w malinach". Pod drzwi Kaliny zostaje podrzucona jej chrześnica - Natalka, której matka to przyjaciółka głównej bohaterki. Chociaż czy aby na pewno? Kalina nie rozumie się z dziećmi, nie umie się nimi zająć, więc wsiada w samochód i rusza do dworku w Kamionkach, żeby oddać dziecko lekkomyślnej matce. Na miejscu Kalina jednak nie zastaje swojej przyjaciółki, lecz zostaje popełniona zbrodnia - morderstwo. Kalina staje się główną podejrzaną. Czy uda jej się udowodnić, że to nie ona jest morderczynią?

Pokochałam Kalinę już od pierwszej strony! Jej nieporadność życiowa, zdolność do pakowania się w kłopoty i znajdowania się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie bardzo mi przypominały cechy Frani Maj - głównej bohaterki serialu "Niania", stąd chyba ta wielka sympatia do Kaliny. Sama powieść nie jest górnolotna, ale zdecydowanie przyjemna, lekka i zabawna, dlatego właśnie tak ją polubiłam. Określenie, że jest to komedia kryminalna to idealne określenie. Lekkie pióro autorki sprawiło, że książkę przeczytałam dosłownie w dwa dni, ciężko było jej nie pochłonąć szybko. Może jestem jeszcze młoda i naiwna, ale do mnie ta powieść przemawia, to było niesamowite doświadczenie, bo jeszcze chyba nigdy nie śmiałam się na głos czytając książkę. Podsumowując, jest to świetna, lekka książka do przeczytania dla relaksu. Wciągająca, trudno się było oderwać. Zdecydowanie jedna z fajniejszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku.