Lubicie książki pełne akcji, takie, które nie dają wytchnienia? Zderzacz Joanny Łopusińskiej to prawdziwa jazda bez trzymanki. Jest to powieść na pograniczu gatunków thrillera, gdzie nie zabraknie nam dreszczyku emocji, ale także sensacji z wielką niewiadomą, co będzie dalej! Chociaż książka należy od tych grubszych, nawet nie czułam jej ciężaru, dałam się porwać wirowi wydarzeń i nauce, której tu zdecydowanie nie brakuje. Właśnie na taką książkę czekałam! Też lubicie takie klimaty? Już 26 stycznia Zderzacz będzie miał swoją premierę.
Zapinam pasy, jestem gotowy na jazdę!
A co, jeśli wszystko, co wydaje się nam przypadkowe, przypadkowe nie jest? Co, jeśli istnieje wzór na przypadek? I co, jeśli ten wzór zmieni znany nam świat?
Nie od dziś wiadomo, że nauka często nie idzie w parze z zamiarami polityków. Często naukowcy starają się odkryć niewygodną prawdę, która nie jest na rękę wielu wpływowym ludziom. Czy tak możemy określić poszukiwania boskiej cząstki? Bozon Higgsa miał być największą sensacją dwudziestego pierwszego wieku, a tu nagle następuje blackout. Inni mówili, że to wręcz niemożliwe, nieprawdopodobne! Ale mówi się, że przypadek nie istnieje, tylko pociąga za sobą kolejne konsekwencje. W Wielkim Zderzaczu Hadronów ginie fizyk polskiego pochodzenia, który w sekrecie pracował nad Regułą Przypadku. Do czego doprowadzą nas tropy? Kto odpowiada za zbrodnie? Wiemy jako czytelnicy jedno: wiedza i ta jedna informacja jest cenniejsza niż życie innych ludzi.
Joanna Łopusińka w Zderzaczu stworzyła niesamowitą intrygę, starała się prowadzić czytelnika po nitce do kłębka, ale czasami zwodziła go na manowce. Chylę czoła nad merytorycznym przygotowaniem treści, to niezwykła sztuka mówić o fizyce jądrowej i matematyce w języku, który powinien zrozumieć każdy czytelnik. Pragnę więc uspokoić każdego niedowiarka, który na sam dźwięk słowa „naukowy”, już kręci nosem. Nie macie się czego obawiać, wszystko jest napisane w sposób przystępny i interesujący, a to dodaje pikanterii całej zagadce.
Czuł obecność tamtego, ukrytego w ciemności, stopionego z lasem, obserwującego dom. I jego samego.
Musiał się pospieszyć. Nie było już czasu.
Wyścig z czasem
Na kartach powieści wraz z bohaterami rozpoczynamy wyścig z czasem, każda sekunda jest istotna. Mętlik w głowie może wprowadzać linia czasowa powieści, często mamy wątki sprzed kilku lat, a później znów teraźniejszość, aby z każdej możliwej strony przedstawić nam historię Noah, polskiego fizyka, który zginął. Ten zabieg w sposób klarowny i intrygujący pokazuje nam motywacje bohaterów, ale także proces zmian w ich psychice. Powoli odkrywane są karty, razem z sekretami przeszłości. Skąd wzięła się boska cząsteczka? Dlaczego wszyscy obawiają się tak rezultatów badań? Tropem zapisków Noah wyruszają Ava i Alexander. W niektórych momentach dosłownie wstrzymywałam oddech, bojąc się o bohaterów. Tu każda kolejna strona jest niewiadomą, Zderzacz to prawdziwa, międzynarodowa jazda bez trzymanki.
Pojawiły się jednak pewne mankamenty, które sprawiły, że czułam się zagubiona, ale może to celowy zabieg? Linia czasowa mieszała mi w głowie, a było wiele przeskoków: o cztery lata, dzień, dwa. Wracałam więc do poprzednich rozdziałów, zastanawiając się, co wiedzą nasi bohaterowie i czy może to wpływać na ich decyzje. Teraz ja się bawiłam w sędziego, który za chwilę oceni, na jakim etapie są bohaterowie i czy być może, teraz ja jestem ta mądrzejsza. Kolejnym aspektem były opisy bliskości okraszone zbyt barwnymi metaforami, autorka zdecydowanie nie boi się takich scen, lecz zbyt dosadne porównanie zepsuło klimat sceny. Wielkim plusem było nienachalne wplątywanie elementów romansowych, które dodawały emocji.
– Nie żartuję! – Usłyszała w odpowiedzi barton brata. Inny jednak, niż pamiętała, matowy, znużony – To, co robicie, to nie jest nauka, to jest science fiction. To nie może być nauka, skoro całkowicie zmieniliście jej metodologię, odrzuciliście logikę. Nie tworzycie teorii, tylko fantazje, które sankcjonujecie waszymi stopniami naukowymi i Noblami.
Zderzacz to idealna książka na weekend!
Dosłownie porywa, łapie w swoje szpony i nie daje czytelnikowi wytchnienia. Akcja na każdej stronie sprawia, że trudno się oderwać, a po skończeniu książki pojawia się pewna myśl… Czas na EKRANIZACJĘ! To byłby rewelacyjny film akcji, w którym, jak i w książce, już na samym początku musimy zdecydować, komu wierzymy. Kto jest tym dobrym, a kto jest tym złym? Wielki ukłon dla pani Joanny Łopusińskiej, nie tylko za przystępny język powieści, ale przede wszystkim za merytoryczne przygotowanie historii, sprawdzenie każdego niuansu, konsultowanie się nie tylko z matematykami, ale także policjantami czy lekarzami. Ta książka to nie tylko doskonała zabawa, ale przede wszystkim zbiór niesamowitych ciekawostek. Łopusińska potrafi budować napięcie, a właśnie na takie thrillery naukowe czekałam! Życzę ekranizacji i żeby o tej książce było naprawdę głośno, bo Zderzacz nie bierze jeńców, od razu porywa na cały weekend.