Lawendowy pokój recenzja

W kolorze lawendy

Autor: @Aivalar ·3 minuty
2016-02-13
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
To nie jest do końca recenzja. Nie chciałam pisać opinii o książce, która doczekała się już naprawdę wielu ocen, zarówno bardzo dobrych, jak i tych nieco mniej. Ale chyba by mnie szlag trafił, gdybym nie wspomniała o tym tytule. Strasznie się cieszę, że wpadł w moje ręce akurat wtedy, kiedy tego potrzebowałam.

Mowa o „Lawendowym pokoju” Niny George. Jak już wspomniałam, recenzje w internecie były naprawdę różne: sporo osób wychwalało pod niebiosa, inni twierdzili, że autorka miała fajny pomysł i go najzwyczajniej w świecie zepsuła. Tak czy siak często natykałam się na jakąś wzmiankę o tej powieści, dlatego zabrałam ją do domu po wypadzie do biblioteki. Niestety, jak to bywa w moim przypadku, wypożyczyłam też multum innych książek i stosik ten topniał bardzo powoli, bo ustawiłam go na półce akurat wtedy, kiedy zaczynał się gorący okres na studiach – same zaliczenia, kolokwia, artykuły do napisania… a do tego lektury, które musiałam czytać. To wszystko sprawiło, że powieść George dawkowałam sobie przez bite trzy tygodnie w niewielkich ilościach. I o ile zwykle takie coś mnie denerwowało, bo nie lubię czegoś robić na tak małe raty, o tyle tym razem okazało się to wyjątkowo zbawienne. Jak terapia.

Głównym bohaterem książki jest Jean Perdu – pięćdziesięcioletni facet prowadzący niezwykłą księgarnię o nazwie „Apteka Literacka”. Niezwykłą z dwóch powodów: po pierwsze, nie prowadził sprzedaży w żadnym budynku, tylko na swojej łodzi zwanej pieszczotliwie Lulu, a po drugie: Perdu miał niesamowitą zdolność odgadywania, czego w danej chwili potrzebuje klient, zatem polecał książkę zupełnie tak, jak aptekarz dobry lek na jakąś dolegliwość. I zwykle udawało mu się trafić w samo sedno. Księgarz pomagał wszystkim wokół, tymczasem sam nie mógł sobie poradzić z własnym smutkiem. Przed dwudziestoma laty porzuciła go ukochana i od tamtego czasu nie miał odwagi przeczytać listu, który przyszedł od niej jakiś czas później. Starał się odgrodzić od wspomnień, nie chciał słuchać tłumaczeń w stylu „tu nie chodzi o ciebie, tylko o mnie” (czołówka najgłupszych tekstów na zerwanie), więc przez dwa dziesięciolecia chował w sobie urazę i tęsknotę. Aż przyszedł dzień, kiedy odczytał wiadomość, która sprowokowała go do tego, że pierwszy raz odcumował Lulu i wyruszył w podróż, zabierając ze sobą młodego pisarza poszukującego weny.

Powyższy akapit to bardzo oszczędny opis fabuły, bo tak naprawdę to właśnie od podróży Perdu zaczyna się właściwa akcja. Rozumiem zarzuty wielu czytelników twierdzących, że autorka bardzo przeciągała wydarzenia, „przynudzała”, nie serwując niesamowitych zwrotów akcji czy momentów zapierających dech w piersiach. Ale wydaje mi się, że to nie było jej celem, przynajmniej ja tak to odbieram. Bohater stworzony przez Ninę George pomagał ludziom książkami – a z kolei jej powieść pomogła mnie. Między innymi dzięki tej historii przetrwałam średnio ciekawy okres w życiu. To nie tak, że teraz jest wszystko okej i pogodziłam się z tym, co się stało. Nie, ale jest mi po prostu łatwiej. Zrozumiałam to i owo. Dlatego tak się cieszę, że czytałam „Lawendowy pokój” wyjątkowo długo. Mogłam dłużej czytać zdania, które bardzo do mnie trafiały. Jak na mój gust właśnie o to chodziło autorce; nie o pościgi i wybuchy, tylko o chwilowe zatrzymanie się, refleksję. Gdybym mogła, w książce zaznaczyłabym co drugą stronę z pięknym cytatem, bo tych znalazłoby się mnóstwo. Ale kiedyś na pewno kupię własny egzemplarz, przeczytam jeszcze raz i nie omieszkam wpisać do zeszytu najważniejsze słowa, które zrobiły na mnie duże wrażenie.

Książkę polecam osobom, które lubią opowieści o miłości, ale przede wszystkim tym, które kiedyś kogoś straciły. Bez względu na to, w jaki sposób. Chociaż powieść obraca się wokół wątku miłosnego, autorka skupiła się głównie na poczuciu straty, tęsknocie, żałobie, usilnej chęci cofnięcia czasu i żalu, że nie da się tego zrobić. Jak już wyżej wspomniałam, nie oczekujcie wartkiej akcji. W zamian za to dostaniecie nadzieję.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2016-02-13
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Lawendowy pokój
Lawendowy pokój
Nina George
6.9/10

W swojej księgarni – o wiele mówiącej nazwie "Apteka Literacka" – Jean Perdu sprzedaje książki tak jak farmaceuta medykamenty. Umiejętnie rozpoznaje, co ktoś nosi w sercu, i proponuje odpowiednią fabu...

Komentarze
Lawendowy pokój
Lawendowy pokój
Nina George
6.9/10
W swojej księgarni – o wiele mówiącej nazwie "Apteka Literacka" – Jean Perdu sprzedaje książki tak jak farmaceuta medykamenty. Umiejętnie rozpoznaje, co ktoś nosi w sercu, i proponuje odpowiednią fabu...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Okładka tej książki, którą przyniosłam z biblioteki, a która już powinna do niej z powrotem trafić, może zwieść. Widniejące na niej piękne pole lawendowe wskazywałoby na to, że treść przeniesie czyte...

@Anna_Natanna @Anna_Natanna

Głównym bohaterem jest tutaj księgarz Jean Perdu, który w swojej księgarni sprzedaje książki. Potrafi umiejętnie rozpoznać jakiej książki potrzebuje dany klient. Bohater jest jednak mocno cierpiący. ...

AG
@blog16

Pozostałe recenzje @Aivalar

Tylko Martwi Mogą Przetrwać
Wszystkie diabły są tutaj

Można powiedzieć, że Tessa Brown zaczęła odrębny rozdział w życiu. Po tym, jak wspólnie z przyjaciółmi udało jej się powstrzymać prawdziwe piekło na ziemi, próbuje odnal...

Recenzja książki Tylko Martwi Mogą Przetrwać
Szwindel
Artyści przekrętu

Przyznam szczerze, że nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością Jakuba Ćwieka. Oczywiście wiele o nim słyszałam, ba, kilkukrotnie byłam już bliska zakupu które...

Recenzja książki Szwindel

Nowe recenzje

Kobiety wojowniczki
Kobiety wojowniczki
@deana:

Gdy sięgałam po ,,Kobiety wojowniczki" wydawało mi się, że mam pewniaka. Temat ciekawy a przy okazji znam już kilka inn...

Recenzja książki Kobiety wojowniczki
Zabij mnie, tato
"Zabij mnie, tato" Stefan Darda
@S.anna:

A kto tu przyszedł? Pani maruda, niszczycielka dobrej zabawy, pogromczyni uśmiechów dzieci...! ...czyli znowu przec...

Recenzja książki Zabij mnie, tato
Twoja aż po grób
Przedsiębiorca pogrzebowy też może się zakochać!
@Kantorek90:

„Twoja aż po grób” to książka, po którą sięgnęłam z czystej ciekawości, ponieważ nie przypominam sobie, abym wcześniej,...

Recenzja książki Twoja aż po grób
© 2007 - 2024 nakanapie.pl