Jedna krew recenzja

Wampiry opanowały naszą wieś

Autor: @xnanciaax ·3 minuty
2021-01-07
Skomentuj
2 Polubienia
Malownicza wieś w Bieszczadach. Sielanka, beztroska, wymarzone życie małego chłopca. Wieńczyk bawiący się ze swoją kuzynką Niką i przeżywający cudowne chwile, które będzie wspominał do końca życia. Życia, które zmienia się diametralnie, gdy siostra nagle staje się martwa, świat chłopca leguje w gruzach, a on sam, podczas ostatniego pożegnania, postanawia położyć się razem z Niką w trumnie i przytulić się do niej ostatni raz.


Historia Wieńczysława Pskita należy do tych, które mimo okrzyknięcia ich horrorami, do gatunku tego mają daleko. Nie dzieje się w niej nic przyprawiającego o dreszcz na karku; nic, na co otwiera się buzię i zastyga z niemą literą „o” na ustach. Jest to opowieść z nutką fantastyki, wapiryzmu i wierzeń ludowych w tle, ale wszystko to przedstawione jest jakoś sztucznie i niemrawo.


Wioskę już w latach młodości chłopca nawiedza klątwa „jednej krwi”, która sprawia, że martwi tuż po śmierci pragną zatopić swoje kły w szyjach niewinnych, stających na ich drodze. Choć nie są oni nigdzie wprost nazwani wampirami, łatwo połączyć legendę niosącą się po polach z mitycznymi stworzeniami rodem ze „Zmierzchu”. Tyle że nie używa się tutaj czosnku i osinowego kołka, które już wydają się barbarzyństwem, a bardziej przyziemnych, wiejskich sposobów, by trupy nie miały ochoty szlajać się po świecie żywych. Przed pochówkiem odcina się głowę i przebija pierś nieboszczyka metalowym zębem brony. Brzmi strasznie? Nie aż tak, jak to, co dzieje się na stronach powieści.


Wieńczyk, który woli być nazywany Sławkiem, po dwudziestu siedmiu latach wraca z matką do rodzinnej wioski, by sprawdzić, czy z jego ciotką Grażyną (i matką Niki jednocześnie) wszystko w porządku, ponieważ od kilku dni nie daje znaku życia, a została całkiem sama po śmierci swojego męża. Jak się szybko okazuje, cioci nie ma w domu od dawna, na co wskazuje ścienny kalendarz i wygłodzony pies na podwórku, jednak drzwi są otwarte, a nocą pani Pskit zostaje ugryziona w szyję. Tak zaczyna się seria niefortunnych zdarzeń, śmierci przypadkowych osób i Bóg wie, czego jeszcze.


W miasteczku tym nikogo nie dziwi nagłe zaginięcie sąsiadki (której ktoś teoretycznie szukał, ale policja nie została o tym powiadomiona), seria zgonów, samobójstw i pozbywania się członków rodziny, podejrzanych o padnięcie ofiarą wampira. Ludzie zabijają się tutaj, odcinają sobie głowy, wbijają w siebie brony i urządzają pogrzeby na własną rękę, ale każdy ma to, mówiąc kolokwialnie, w nosie. Nawet policja, która powinna zainteresować się brakującymi się mieszkańcami.


Osobnym wątkiem zdaje się tutaj historia miłosna naszego bohatera i Sławki – pełna uniesień, romantyzmu, głupot, które potrafią robić tylko szaleńczo zakochani, ale i bardzo krótka, biorąc pod uwagę to, jak istotną rolę odgrywa Wiesława w życiu Wieńczyka. Nie dość, że jest łudząco podobna do zmarłej przed laty Niki, to spędza się z nią czas niemal tak samo dobrze jak z kuzynką. Czy ich burzliwy romans wśród szczytów gór i uroczych schronisk przetrwa? O tym musicie przekonać się sami.


Jest również ksiądz. Sędziwy, pamiętający dobrze wydarzenia sprzed lat i panicznie bojący się „powtórki z rozrywki”. Upewnia się, jak może i gdzie może, co powinien zrobić, by klątwa nie wróciła. A ponieważ źródła na temat jednej krwi są bardzo ubogie (przecież w 2012 nie istnieje choćby internet, czy biblioteka) to wiedzę czerpie z rozmów z byłą mieszkanką wsi, która teraz wykłada na uczelni coś zupełnie nie związanego z wampirami. Jest to droga zgubna i nieco pod górkę, jednak jeśli miałabym podsumować moje odczucia związane z tą postacią – nawet da się ją lubić. Choć nie myśli bardzo trzeźwo, ma coś w głowie, w przeciwieństwie do głównego bohatera.


Książka Stefana Dordy jest całkiem przyjemna i klimatyczna. Góry, mroczne opowieści i legendy przekazywane z ust do ust. To wszystko tworzy idealny materiał na październikowo-listopadową, lekko halloweenową lekturkę. Może nie do końca straszną, ociekającą krwią, ale na pewno ciekawie napisaną. Według mnie to dobra alternatywa dla znanych już pozycji o wampirach, miłości i śladach kłów na szyi.




Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-10-02
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Jedna krew
Jedna krew
Stefan Darda
6.4/10

Był rok 1984, gdy w niewielkiej bieszczadzkiej wiosce miały miejsce dramatyczne wydarzenia, po których nieboszczykom przed pochówkiem odcinano głowę i przebijano pierś metalowym zębem brony. Po jakim...

Komentarze
Jedna krew
Jedna krew
Stefan Darda
6.4/10
Był rok 1984, gdy w niewielkiej bieszczadzkiej wiosce miały miejsce dramatyczne wydarzenia, po których nieboszczykom przed pochówkiem odcinano głowę i przebijano pierś metalowym zębem brony. Po jakim...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Dziś pora na recenzję po nieprzespanej nocy. Czemu nieprzespanej? Ano, bo włóczyłam się całą noc po Bieszczadach unikając ataku jednokrwistych... Pierwszy raz od dawna trafiłam na tak wciągającą i tr...

@chomiczek71 @chomiczek71

To moje pierwsze spotkanie z piórem Stefana Dardy i już widzę w wyobraźni wszystkie te uśmieszki osób, które miały w ręku jego książki. Od teraz też mogę taki uśmieszek przesyłać! Już wiem, o co kama...

@nalogowyksiazkoholik @nalogowyksiazkoholik

Pozostałe recenzje @xnanciaax

Powtórka
"Powtórka" z rozrywki?

„Gdzie jestem? - Spytał samego siebie. - Co mam powiedzieć Dagmarze? Co masz jej powiedzieć, głupcze? Deszcz nie ustępował, robiło się już prawie ciemno. Na bulwarze fi...

Recenzja książki Powtórka
Człowiek tygrys
Wiesz kto zabił, ale nie wiesz dlaczego

„-To nie ja – stwierdził spokojnie i bez najmniejszego poczucia winy – Noszę w sobie tygrysa. Tygrys był biały jak łabędź i wściekły jak ajak. Margio przyznał się późni...

Recenzja książki Człowiek tygrys

Nowe recenzje

Morderstwo pod choinkę
Śnieżyca, świąteczny klimat i... trup pod choin...
@burgundowez...:

Hanna Greń po raz kolejny zabiera nas do świata Dionizy Remańskiej, detektywki, której przenikliwość i nieustępliwość u...

Recenzja książki Morderstwo pod choinkę
Nexus. Krótka historia informacji
Eden, gdzie rządzi AI(*)
@Carmel-by-t...:

Sztuczna inteligencja nie działa, gdy dziecko wyjmie jej wtyczkę z prądem. Ale wciąż zostaje człowiek zwabiony jej powa...

Recenzja książki Nexus. Krótka historia informacji
Soft and graceful
Kolejna świetna propozycja od autorki Weroniki ...
@caly_swiat_...:

Lubicie zatracać się w fikcyjnym świecie? W jakich momentach ta ucieczka daje wytchnienie? 🤔 ** ** ** „Ten facet miał w...

Recenzja książki Soft and graceful