Stefania i wojna recenzja

Wartość życia... Smak chleba...

Autor: @aga.kusi_poczta.fm ·4 minuty
2024-06-18
Skomentuj
24 Polubienia
Człowiek powinien walczyć cały czas, w takim dobrym, pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jak Stefania o rodzinę, o siebie i o pamięć, bo ta przeżyje ich wszystkich. Bo jedynie pamięć przetrwa, gdy świadków nie będzie. A Stefanii przyszło żyć w czasach, których nie wybierała. Przyszło jej doświadczyć wszystkiego, czego doświadczyć nie powinna i być kobietą wtedy, gdy ludzi miało się za nic.


A miało być inaczej, bo wszystko zaczęło się, jak w bajce.
Była miłość i ukochany Franciszek. Był dom, była gorąca zupa przegryzana wielką pajdą chleba, były świeżo upieczone rogale drożdżowe. Były kury i krowa w oborze i pierwsza ciąża i to matczyne, Stefy, czekanie na maleństwo. Była... nadzieja. Lecz nagle zrobiło się ciemno. Nadleciały wrogie samoloty, spadły pierwsze bomby i polała się niewinna krew. Od tego momentu nic już nie było takie, jak wcześniej. Zmienił się świat i ludzie wraz z nim. Wkroczył głód, taki do trzewi, choroby, łzy i śmierć. Ta się wręcz rozsiadła, jak gość za stołem w kuchni, który z uśmiechem mówi o sprawunku w okolicy, a wychodząc zabiera to, po co przyszedł.


Ludzkość zapłaciła wysoką cenę, by dotrzeć do punktu, w którym dziś jest. Zapłaciła i Stefania i Franek i Stasia i Waldek i miliony wraz z nimi. W obliczu tak wszechpotężnej i wiecznie nienasyconej śmierci w pewnym momencie coś w człowieku pęka, a owo pęknięcie ujawnia zgrozę. Wypływa strach przed doczesnością, którego nie sposób uchwycić, by ponownie w ową wyrwę wepchnąć. Nie da się zatrzymać koła wojny, jak nie da się przywrócić życia, które z ciała ludzkiego uszło. Nie sposób chwycić w dłoń szklankę wodę, bo ta wypada, bo palce bolą, bo dłoń poraniona do kości...
Stefania przetrwała, a wraz z nią Franek i dzieci. I nieliczni jej bliscy, ledwie garstka, garstka – niemalże szczęściarzy. Ludzkie perełki, których nie powinno być. I ty, czytając, uzmysławiasz sobie, że miłość świeci światłem tak czystym i jasnym, że pokonuje wszystko. Mimo bólu, mimo cierpienia, mimo upokorzeń, strachu i bezsilności. Szczera miłość zwycięża. Agata Pakuła spisała losy ludzi, o których powinny powstać tomy, tomiska całe. I tak, jak postać na obrazie trzeba malować tak, by mogła w nim jak najciszej zamieszkać, tak autorka swoją rodzinę opisała tak, by ta z godnością mogła na nowo ożyć. Bo to część i historii i jej samej. Gdyby nie pazerność życia, gdyby nie nikłe resztki życia, które łapała babcia – teraz nie byłoby ani jej, ani tej niepozornej książki. Nie było nikogo, ani niczego. To dzięki Stefanii i Frankowi dzieje się to tu i teraz. Żyje Agata i żyje pamięć o tych ludziach. Ich dusze żyją wiecznie, jak i pamięć.
Stefania i wojna” to druga publikacja Agaty Pakuły o rodzinie Knapczyków. Tu jest Stefania – kobieta – żona – mamusia – babcia. Wcześniejsza książka, „Przez 581 dni byłem tylko numerem” to losy Franciszka Knapczyka, który trafił do obozu koncentracyjnego. I przeżył. On – mężczyzna – mąż – tatuś – dziaduś... Wrócił do domu. Wrócił do rodziny i rozpłakał się z wdzięczności. Wrócił, choć miał paść, jak zwierzę. Wrócił, choć wracali nieliczni. Wrócił... Wrócił, a reszta nie miała już znaczenia.


Pamięć łączy się ze startą, z brakiem. Pamięć, to okruchy obrazów, z których Agata Pakuła misternie składa portrety ludzi. I choć pamięć nie utrzymuje przy życiu, to jednak jakoś spowalnia to tracenie i umieranie. Nie ma dotyku, przytulenia, oddechu bliskości. Nie ma – ale jest coś ponad tym. Są myśli, ciepło w sercu i duma. Wspominania są u Agaty oknami duszy, które ta otwiera, i przez które wpuszcza słońce. Staje przy nich, czuje na twarzy delikatny powiew wiatru, zamyka oczy. Serce mocno bije. Stawia ostatnią kropkę przy ostatnim zdaniu i czyje się... pełna.


Agata Pakuła spuszcza głowę i szepcze „Dopełniło się... Jestem tu i teraz... Jestem ja dla Was...”


I można pytać, gdzie w 1939 roku był Bóg? Można mieć pretensje i żal i można odwrócić się od Boga, że tak zostawił, że dał to, co dał, że odebrał chleb, nadzieję i człowieczeństwo ... Ale czy to nie oznaka miłości? - pytam. Po czytaniu uzmysławiasz sobie, że to była Boża miłość. Dzięki niej przeżyła silna Stefania i jej Franek i reszta. Dzięki miłości Najwyższego każda kromka chleba, jaką człowiek brał potem do ręki, była najcenniejszym skarbem na ziemi. Każdy dotyk drugiego człowieka największym klejnotem. Każdy łyk gorącej herbaty z miodem smakował, jak nigdy wcześniej. Ta Boża miłość dała ludziom po wojnie nowy zmysł – radość, która była i w sercu i na języku i w oczach...

Czytasz i dziękujesz za to, co masz i gdzie jesteś i co osiągnąłeś.
Czujesz pokorę wobec życia, wdzięczność i wierzysz, że wszystko musiało być po coś. To coś każdy odnajdzie na swój sposób. Jednak prawdą jest, że o takich ludziach trzeba pisać i pisać i pisać...


#agaKUSIczyta

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-06-16
× 24 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Stefania i wojna
Stefania i wojna
Agata Pakuła
8.6/10

1 września 1939 roku Stefania Knapczyk zaczyna rodzić swoją pierwszą córkę, a dzień później niemieckie samoloty zrzucają kilkadziesiąt bomb na niewielką zagórzańską wieś, w której mieszka z mężem Fra...

Komentarze
Stefania i wojna
Stefania i wojna
Agata Pakuła
8.6/10
1 września 1939 roku Stefania Knapczyk zaczyna rodzić swoją pierwszą córkę, a dzień później niemieckie samoloty zrzucają kilkadziesiąt bomb na niewielką zagórzańską wieś, w której mieszka z mężem Fra...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

"Po drodze zauważył, że miejscowi biegają w popłochu i krzyczą "wojna, wojna". Na początku nie rozumiał ich słów, ale gdy wreszcie dotarło do niego, co mówią, zatrzymał się całkowicie skołowany i nie...

@kasienkaj7 @kasienkaj7

**PATRONAT MEDIALNY** Zgłaszając się do patronatu nad tą historią, nie miałam pojęcia, że ta książka wywoła we mnie tyle emocji i nawet kilka dni po jej skończeniu, nie będę mogła o niej przestać myś...

@ewelina.czyta @ewelina.czyta

Pozostałe recenzje @aga.kusi_poczta.fm

Kawa i papieros
Kawa przed śniadaniem i papieros na kaca

Zacznę bez wstępu, bo tu, z „Kawą i papierosem” od razu wkraczasz do wielkiego powierzchniowo loftu. To miejsce, jak i ta powieść, to konglomerat różnych ludzi, ich mar...

Recenzja książki Kawa i papieros
Niepowinność
wszędzie i nigdzie jednocześnie

Czas zwalnia, jakby niewidzialna przestrzeń napierała na wskazówki zegara i blokowała im drogę po cyferblacie. Zmienia się atmosfera, zapachy i odczucia bycia człowiekie...

Recenzja książki Niepowinność

Nowe recenzje

Most na Drinie
Kronika pewnego mostu
@Remma:

Wzniesiony przez Mehmedpaszę most stanowi pretekst do opowieści z dziejów Bośni w latach 1516 – 1914. Most stanowi cent...

Recenzja książki Most na Drinie
Wioska małych cudów
Wioska małych cudów
@tomzynskak:

Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu cudów. Nie jakiś magicznych i nierealnych, a takich najzwyklejszych, które mogą wy...

Recenzja książki Wioska małych cudów
Dom ciało
Wersy płynące przez wnętrze…
@edyta.rauhut60:

Poezja wiele ma oblicz. Dzisiaj chciałabym Ciebie, Czytelniku zaprosić do poznania jednego z nich. Jak możemy przeczyta...

Recenzja książki Dom ciało