Bardzo lubię lekkie komedie Alka Rogozińskiego i zawsze biorę je w ciemno, tym razem sięgnęłam po zupełnie innego rodzaju lekturę napisana w duecie z Anną Kasiuk. Muszę się przyznać, że do sięgnięcia po lekturę wpłynęła również ciekawa okładka oraz intrygujący tytuł. Właściwie jestem już w takim wieku, że mogłabym być pensjonariuszką takiego domu spokojnej starości, ale jeszcze jakoś z pomocą dzieci dajemy sobie z mężem radę.
Po przeczytaniu książki nawet chciałabym w przyszłości znaleźć się w takim ośrodku. Tylko czy taki istnieje gdzieś naprawdę?
Dom spokojnej starości kojarzy nam się zawsze smutno, jako tak zwana umieralnia starych ludzi, lecz przecież nie zawsze musi tak być. Zazwyczaj trafiają tam ludzie samotni, którzy nie mają rodziny mogącej się nimi zaopiekować, chociaż nie jest to regułą.
Samotność to w końcu jedna z najbardziej bolesnych chorób świata, a w dodatku nie ma na nią żadnych farmaceutyków.
Fabuła rozpoczyna się w Warszawie, w latach sześćdziesiątych, jeszcze przed odbudową Zamku Królewskiego. Przypadkowe spotkanie dwóch młodych kobiet, Emilii i Ludmiły w kolejce do saturatora będzie miało swoje zakończenie za kilkadziesiąt lat w domu spokojnej starości Zaciszny Kątek. Pamiętam czasy, kiedy na chodnikach królowały saturatory, smak takiej wody z sokiem był niepowtarzalny, nie ma nic porównywalnego do niej.
- Ale chciałabym dożyć przynajmniej chwili, kiedy odbudują Zamek Królewski.
- Myślisz, że w ogóle go odbudują? - zdziwiła się Ludmiła. - Przecież na to trzeba mnóstwa pieniędzy, a jedyne, co oni potrafią, to kraść.
Przenosimy się następnie wiele lat do przodu, gdy Emilia przeprowadza się do domu spokojnej starości, jest sama i nie ma kto się nią opiekować. Nie jest zachwycona tą sytuacją, ale praktycznie nie ma wyboru. Początkowo nie bardzo jej się tu podoba, zarówno sam ośrodek i jego otoczenie jak i rezydenci w nim zamieszkujący. Przekrój mieszkających tu osób jest bardzo różny, od zagorzałych modlących się wiecznie kobietek, trwających przed telewizorem z TV Czuwam do rozrywkowych, postarzałych amantów wspierających się Viagrą, szukających atrakcyjnych połówek.
No to niech mi teraz pani opowie o tym, jak bardzo mam przesrane, że tu trafiłam, i co mogę zrobić, żeby tu nie ocipieć z nudów..
Nie zawsze w takim środowisku musi być smutno i nudno, a w Zacisznym Kątku przed mikołajkami zrobiło się bardzo wesoło. Przygotowania do świąt spowodowały, że atmosfera w ośrodku stała się zupełnie inna niż zwykle. Trwają przygotowania do jasełek powiązanych z Dziadami, robią kontrowersyjne karki świąteczne, nie mówiąc już o dość dziwnych kolędnikach...
Bardzo pozytywna i ciepła opowieść, dawno tak się nie uśmiałam podczas czytania książki.
Polecam dla relaksu.