Przygodę z "Wi@rusem" Marka Zychli rozpoczynamy od spotkania z leżącym na poboczu truchłem kota. Tak, właśnie o tym traktuje pierwszy akapit prologu powieści - tajemniczy mężczyzna przytula się do ociekającej krwią padliny. Jeszcze Wam mało? Łapcie to - mężczyzna przemawia do zdechłego milusińskiego, i przytula się jeszcze mocniej! Po takim wstępie nie ma co oczekiwać spokojnej, nijakiej lektury. Wszelkie próby streszczenia fabuły w przypadku "Wi@rusa" na nic się zdadzą. Ta powieść to istny rollercoaster - zaskakuje z każdą kolejną stroną, ani przez moment nie można być pewnym co (szalonego) za chwilę się wydarzy! Irlandzka mitologia przeplata się tu z nowoczesną technologią, realizm z magią i fikcją. Wyobraźnia autora nie zna granic - mamy więc i skrzaty i gadającego psa (poliglota!), antybajty, Zaświaty, wiedźmy, sztuczną inteligencję, wydrosmoki, Mulo (coś na kształt wampira), zombie, magiczną mgłę, podzespoły. Nie mam pojęcia co ćpie Marek Zychla, ale gdyby podzielił się tą substancją z innymi ludźmi świat byłby o stokroć weselszym miejscem do życia. Przez 90% książki Zychla serwuje czytelnikowi totalny mindfuck (co tu się wyprawia? co prawdą, a co fikcją jest?), aby w zaskakującym finale sensownie połączyć te - na pierwszy rzut oka, niepasujące elementy fabuły i wszystko pięknie i logicznie wyjaśnić.
"Wi@rus" to dziwaczne i hipnotyzujące, niesamowite, jedyne w swoim rodzaju doznanie czytelnicze! Ta powieść absolutnie wymyka się wszelkim gatunkowym szablonom i schematom. Nie da się jednoznacznie przyporządkować jej do konkretnego gatunku - groza zgrabnie przeplata się tu z fantasy i sci-fi, a wszystko to dokraszone jest sporą dawką ironii i humoru. Zychla umiejętnie bawi się treścią i formą - rzuca czytelnikowi z pozoru oderwane od siebie, cudaczne elementy fabuły, a tak naprawdę wszystko ma doszczętnie przemyślane i zaplanowane, nad całą pokręconą fabułą całkowicie panuje od początku do końca. Zdecydowanie nie jest to literatura dla każdego. Osoby lubujące się wyłącznie w klasycznych, tradycyjnych powieściach grozy po 2 rozdziałach z wściekłością i rozczarowaniem rzucą "Wi@rusa" w kąt. Jeśli jednak nie straszne Wam nowatorskie, wymykające się schematom, w pewien sposób eksperymentalne utwory, które igrają z czytelnikiem - czym prędzej sięgajcie po "Wi@rusa"!