Jeśli chodzi o horrory, to coś poszło mocno nie tak już w momencie w którym ktoś uznał, że lejąca się strumieniami krew i maniacy z piłami mechanicznymi są bardziej przerażający od subtelnego nastroju potęgującej się z minuty na minutę grozy wywoływanej przez pozornie nic nie znaczące, pozornie zwyczajne albo łatwe do przeoczenia szczegóły.
Dlatego te horrory, które lubię, są nieoczywiste. Niedookreślone. Mają w sobie tajemnicę. Nastrój grozy. Niepokój. W pewnym sensie są czasem realistyczne – jak ,,Cujo'' Kinga, który przecież mógłby się wydarzyć, był potencjalnie możliwym zlepkiem nieszczęśliwych wypadków.
,,Sezon duchów'' wypada na tym tle wręcz fantastycznie. Co prawda, opowiadanie otwierające zbiór (,,Dom w czerni i bieli'') było w zasadzie przeciętne, ale potem... Cóż to była za uczta! Cóż to była za przygoda! Dosłownie każde z pozostałych opowiadań nawiązywało swoim klimatem do najlepszych klasycznych powieści grozy. Dosłownie każde z nich było dobre. A to, jak wiecie, w przypadku zbiorów opowiadań wcale nie jest takie łatwe do osiągnięcia.
,,Potwór'' zabiera nas do nadmorskiej miejscowości i każe się zastanowić nad tym, kto tak naprawdę jest tym tytułowym monstrum i dlaczego.
,,Odosobnienie'' zadaje nam pytanie o to, komu wierzymy i o to, co właściwie było w tym wszystkim prawdą. I jak skończyła się ta historia. Bo Kiran Milwood Hargrave zostawia nas w niepewności, w zawieszeniu.
,,Zielona kaskada'' jest jednocześnie bolesną rozprawą z utratą wiary w Boga i historią prawdziwie przerażającego doświadczenia, które legło u jej podstaw.
,,Fotel Chillinghamów'' jest okrutny i bezlitosny. I zostawia czytelnika w takim napięciu, w takiej chwili, w takim momencie...
,,Lily Wilt'' jest z kolei trochę przewidywalna – jeśli chodzi o samo zakończenie - ale jednocześnie jest w niej coś magnetycznego i uwodzicielskiego. To studium szaleństwa, w jakie popada młody człowiek.
,,Wegorzowi śpiewacy'' Natashy Pulley są z kolei absolutnym majstersztykiem. Mamy tam wszystko: i miłość, i strach, i rodzinę. Mamy poświęcenie, dystans i tajemnicę. Są ponure wrzosowiska, jest śnieg i nienazwana, groźna istota. Jest martwa woda i dziewczynka o uroku Wednedsay Addams.
,,Lokator Twaithe'a'' jest z kolei przerażający w zupełnie odmienny sposób i na zupełnie innej płaszczyźnie, niż moglibyśmy myśleć. Owszem, są tam zjawiska paranormalne, ale tym, co jest w całym opowiadaniu najgorsze są stosunki panujące w rodzinie głównej bohaterki.
Wszystko to czyni z ,,Sezonu duchów'' naprawdę świetną książkę – i dzięki temu, że opowiadania w niej zawarte są uniwersalne, a nie tylko przerażające, czyni to z niej również pozycję do której z chęcią będę wracać.
Właśnie tymi długimi, zimowymi wieczorami.
Polecam!
*książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl