Sięgnęłam po tą powieść tylko dlatego, iż nie znalazłam żadnej ciekawej pozycji w bibliotece. Okładka jest wręcz beznadziejna, tytuł również, jednak przeczytawszy opis z tyłu, stwierdziłam, że mogę zapoznać się z tym autorem, ponieważ nigdy wcześniej nie miałam w rękach jego książek. I wiem, że raczej nigdy więcej do niego nie zajrzę.
Z czym mamy tu do czynienia? Rosyjska "czerwona mafia", porwania kobiet, niewyjaśnione morderstwa i oczywiście agent FBI, który jest "gwiazdą". Alex Cross - tak nazywa się główny bohater. Mieszka z trójką dzieci i ich babcią, jego żona została zamordowana, obecnie niby spotyka się z jakąś kobietą. No tak, ale co z tego? Właśnie w tym problem, że nic.
Pomysł na książkę - dobry. Wykonanie - beznadziejne. Po prostu beznadziejne. Inaczej nie da się tego opisać. Ta powieść jest nawet gorsza od tej, którą recenzowałam ostatnio. W "Wielkim złym wilku" akcja dzieje się albo za szybko albo za wolno, jest nierównomiernie opisana. Ponadto są jakieś wątki nic nie wnoszące do całości lub całkowicie zbędne.
Dialogi - cóż ja tu mogę napisać, nie są ciekawe, ale odbiegają od monotoniczności panującej w opisach.
„Trzy największe kłamstwa na świecie to: „Chcę tylko cię pocałować”, „Już wysłałem przelew” i „Jestem z FBI i chcę tylko ci pomóc”
To mnie akurat rozbawiło. Naprawdę. Chyba jedyna rzecz w całej tej książce. Dialogów jest dosyć mało, jak na 350 stron i kończą się w złych momentach. Autor często rozpoczyna jakąś rozmowę i kończy ją już na następnej stronie, tylko po to, aby opisać, czego dotyczyła. Jaki jest w tym sens? Czy nie można normalnie poprowadzić rozmowy, która zainteresowałaby czytelnika? Najwidoczniej chyba nie.
Opisy... Kompletna klapa. Na początku wydaje się, iż są naprawdę dobre i czymś zaskoczą. Owszem, Patterson nie pisze najgorzej, jednak jest źle. Ale podkreślam, nie ma tragedii, bo czytałam kompletne kmioty. Jednak wszystko zostało opisane za szybko. Jakby autorowi się gdzieś śpieszyło i chciał jak najszybciej zakończyć powieść, by zaskoczyć czytającego. No niestety - nie zaskoczył.
Całość źle napisana, co wspomniałam na początku. Pattersonowi najwyraźniej tak się śpieszyło z napisaniem "Wielkiego złego wilka", że zapomniał o tym, iż książka musi być naprawdę dobra. Też tak myślałam po przeczytaniu, że należy do najpopularniejszych autorów amerykańskich tuż obok Browna, Grishama i Kinga. W tym momencie jest to dla mnie szokiem. Jednak nie skreślam od razu tego pana, ponieważ wiem, że nie każda książka musi się udać. Ale osobiście i tak nie przeczytam już żadnej powieści Pattersona.
I jeszcze napiszę parę słów o Wilku... Autor miał naprawdę dobry pomysł na tą postać, aczkolwiek za mało poświęcił mu uwagi. Jeśli już jest o tej osobie w tytule, to sądzę, iż powinien naprawdę rozpisać się o tym, jaki jest, co robił, co planował... Przecież było parę rozdziałów o nim, ale pobieżnych i słabych. A naprawdę sądziłam, że nie zawiodę się na tym... Owszem, pozwolił mi na wyobrażenie sobie go jako złego gościa, ale nie wzbudził we mnie żadnego strachu.