Stosunkowo długo głowiłam się nad oceną tej książki. Wynika to z tego, że nie chcę jej skrzywdzić, bo to ciekawa pozycja, jednak nie chcę też ukrywać, że mnie nie kupiła. Ostatecznie zdecydowałam się na małe wypośrodkowanie, jednocześnie chcę zaznaczyć, że będzie miała swoje grono odbiorców, z pewnością duże, wiele osób będzie nią zachwyconych i będę to całkowicie rozumieć, jednak mimo mego uwielbienia względem pióra Murakamiego, tym razem nie nadajemy na tych samych falach, jestem tym nieco zaskoczona, ponieważ myślałam, że do cieszenia się tą książką wystarczy mi moja sympatia do muzyki klasycznej, niestety nie.
Rozmowy o muzyce jak już zdradza sam tytuł to właśnie luźne pogawędki Harukiego - pisarza i wielbiciela muzyki z Seijim Ozawą - dyrygentem i to nie byle jakim, bo jednym z najwybitniejszych. Wspólnie wybierają się w muzyczną podróż w przeszłość, wspominają koncerty, opery, najciekawsze wydarzenia, pojawi się tam również trochę zabawnych anegdot. Nie są to trudne w odbiorze rozmowy. Panowie nawzajem "nakręcają się" na kolejne wnioski, dyskutują na tematy wykonań, z tego bija prawdziwa, piękna pasja. Widać, że oboje to kochają, widać jak bardzo Ozawa góruje nad Murakamim pod względem swej wiedzy, ale i fascynuje to jak łatwo jest im nawiązać wspólny dialog mimo tego, a wszystko dzięki zamiłowaniu i pasji.
Spora część tej książki to analiza poszczególnych koncertów. Podczas rozmów Murakami puszczał w tle wybrane płyty i to właśnie o nich rozprawiali. Przyznam szczerze, że techniczna terminologia nie za wiele mi mówiła - albo inaczej, co nieco rozumiałam, ale ciężko było mi to w pełni nakreślić w mojej wyobraźni. Zdecydowanie przydałoby się stworzyć oficjalną playlistę, z którą wspólnie powinno się czytać tę książkę. Oczywiście, można to zrobić na własną rękę, ja od razu mówię, że nie miałam dostępu do muzyki w trakcie czytania, więc bazuję na lekturze zapoznanej bez tła muzycznego. I z miejsca wiem, że odbiór w takim wypadku jest trudniejszy.
Jeden rozdział nie był rozmową, dotyczył warsztatów, na które Ozawa zaprosił Murakamiego jako obserwatora, autor postanowił wpleść relację z nich między pogawędki, ale akurat w tym wypadku lepiej czytało mi się formę dialogu.
Książka mnie nie przytłoczyła, rozmowa była luźna i mimo terminologii czytało się to dobrze, tylko wiecie, nie odczuwałam wobec niej ciekawości, czytałam by skończyć, z nadzieją, że może w końcu coś do mnie trafi, ale niestety, tak się nie stało. To dobra książka i czuć od niej mnóstwo wartości, tylko że ja, będąc laikiem i nie pasjonując się aż tak muzyką poważną nie byłam po prostu w stanie w pełni docenić treści, ale wiem, że wiele osób ta książka zafascynuje! Twórczości Murakamiego nigdy nie będę rozradzać. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
Ode mnie 5/10. Liczyłam po prostu na coś bardziej przystępnego.
Współpraca barterowa z wydawnictwem Muza.