Włoskie love story recenzja

Klimat włoskiego lata unoszący się znad kartek oraz wakacyjny romans. Autorka przeniosła mnie do gorących, słonecznych Włoch pachnących cytrusami i morską bryzą.
To wzruszająca ale też bardzo lekka i przyjemna historia w sam raz na wakacje. Natalia Sońska jak zwykle czaruje swoim piórem i stworzyła kolejną cudowną historię.
Ola jest jest jedną z rezydentek we włoskim hotelu. Pół roku spędza w Rimini, ciesząc się cudownym czasem i pracą, którą uwielbia. Jednak to ma być jej ostatni turnus, ponieważ obiecała swojemu chłopakowi, że zakończą związek na odległość i zaczną wspólne życie w Polsce. Dziewczyna chce wykorzystać ten czas jak najlepiej i spędzić każdą możliwą chwilę w tym pięknym kraju. Będzie jej brakowało tej beztroski, słońca, piaszczystych plaż i klimatu, który jest niepowtarzalny. Włosi mają inne podejście do życia, czego Ola doświadcza na każdym kroku i za tym będzie tęsknić najbardziej.
Nie wiedziała jednak, że jej plany legną w gruzach. Krzysiek jednak nie może przyjechać do niej, tak jak obiecywał, a ona marzyła, że ostatnie lato w tym raju na ziemi spędzi właśnie ze swoim ukochanym. To dopiero początek rozczarowań. Jeden wieczór zmienia całe dotychczasowe życie Oli, wszystkie plany i marzenia znikają, pozostawiając po sobie pustkę i smutek.
Ola za namową przyjaciółki Sary, podejmuje decyzję, że nie może się teraz załamać i zaczyna korzystać z życia. Pomaga jej w tym przystojny i tajemniczy Marcin, którego poznała w samolocie. Los sprawił, że zatrzymał się w tym samym hotelu, w którym pracuje dziewczyna. Przy tym nowo poznanym mężczyźnie Ola zaczyna czuć to czego nie czuła nigdy wcześniej. Nie potrafi zrozumieć tego co się z nią dzieje, ale postanawia zaryzykować i oddać się szaleństwu. To właśnie Marcin pokaże jej jak wiele może zaoferować życie, gdy ma się odwagę żyć chwilą. To lato okaże się przełomowe nie tylko dla Oli.
Włoskie love story to nie tylko idealna opowieść o wakacyjnej miłości, ale też historia o szukaniu siebie i swojego miejsca na ziemi.