„Wojna to teatr, a ludzie są tylko bez własnej woli, na siłę wplątanymi w to przedstawienie„Wojna jest kobietą 2” autorstwa Moniki Fibic to druga część książki „Wojna jest kobietą”, która przedstawiła nam historię II wojny światowej z perspektywy kobiet. Przygoda z obiema książkami nie należała do najłatwiejszych - przedstawione tutaj kobiety przeżyły piekło, o których ja sama nie potrafię zapomnieć i pewne zbyt szybko tego nie zrobię. Zaczynając czytać drugą część wiedziałam, z czym się to wiąże, jednak nie spodziewałam się, że przeżyję cały ból na nowo...
Pewnie zastanawiacie się, po co wyszła kolejna część, skoro opowiada o tym samym co pierwsza - już pędzę z odpowiedzią. W tym celu przytoczę słowa autorki:
„Kiedy skończyłam pisać »Wojna jest kobietą« czułam jakiś dziwny niedosyt, jakbym przerwała swoją pracę w połowie. Nie wyobrażałam sobie nie spotkać się już z ani jedną przedwojenną, pełną ciepła kobietą. Gdzieś z tyłu głowy towarzyszyła mi nieustannie myśl, że im więcej ich odwiedzę, tym więcej wojennych historii ocalę od zapomnienia. Dlatego znowu ruszyłam w Polskę. Dlatego odwiedziłam kolejnych czterdzieści pięć kobiet. Dlatego powstała ta książka”
Zdaję sobie sprawę, że mówiłam to w czasie recenzji pierwszego tomu, jednak dziękuję autorce za to, że zechciała spisać każdą z historii tych pań na kartki papieru. Każda z bohaterek obu tomów jest w dość poważnym wieku i przeczuwam, że gdyby nie praca pani Fibic, opowieść każdej z tych dam z czasem poszłaby w zapomnienie. Jestem pewna, że „Wojna jest kobietą” sprawi iż czytelnicy zbyt szybko o tych historiach nie zapomną.
Swoją książkę autorka rozpoczęła od krótkiego wstępu, w którym wspomina o naszej relacji z Ukrainą (mam na myśli m.in. sytuację na Wołyniu) oraz poruszyła temat masowych gwałtów. Ta druga kwestia dość mocno mnie poruszyła i sprawiła, że po policzkach ciekły mi łzy. Było mi strasznie ciężko to czytać, ponieważ wiedziałam, że nie jest to fikcja, a okrutna rzeczywistość. Najbardziej jednak zirytowało mnie usprawiedliwienie „władz” na takie bestialskie zachowanie... Mam cichą nadzieję, że żadna kobieta już nigdy nie zostanie tak potraktowana.
Nawet teraz, pisząc tę recenzję musiałam wziąć chusteczki - pani Monika stworzyła tak dobrą książkę, która sprawiła, że podczas czytania czułam się, jakbym siedziała obok każdej z bohaterek tej historii i na żywo słuchała tego co chcą mi przekazać. Znajdziecie tutaj opowiadania przyjemne do czytania, ale znajdą się też te mniej przyjemne dla oka... Każda z bohaterek przeszła tak wiele - głód... strach... pojawienie się w ich domach „dobrych i złych” żołnierzy... Do tej pory podziwiam każdą z tych pań za to co przeszły, za to że chciały się podzielić swoimi przeżyciami oraz za sam fakt, że pomimo tylu cierpień potrafią normalnie funkcjonować jako szczęśliwe panie, które wierzą w lepszą przyszłość oraz dobroć innych.
W trakcie lektury trafiłam na kilka historii, które zostały poprowadzone w gwarze śląskiej - niezapomniane przeżycie... Może i nie zrozumiałam kilku słów, to na szczęście autorka zamieściła na końcu każdego „monologu” fragment z tłumaczeniem, bym mogła w pełni zrozumieć co dana pani miała na myśli.
Czy książkę polecam? Sądzę, że nie muszę odpowiadać na to pytanie, ponieważ sami znacie odpowiedź. Pani Monika pozwoliła mi przeżyć żywą lekcję historii, której dość szybko nie zapomnę. Jestem jej wdzięczna za obie części „Wojna jest kobietą” i do tej pory czuję pewne wyróżnienie, iż dostałam możliwość zrecenzowania dla Was obu tomów. Podziękowania kieruje również do każdej z pań, która zgodziła się opowiedzieć swoją historię. Zdaję sobie sprawę jak trudne to było, dlatego podziwiam każdą z nich za to co przeszły oraz dziękuję za cenne rady, które dzięki tej lekturze wyniosłam.