Ten thriller informatyczny jest w dużej części książką instruktażową, pokazującą jak należy postępować, aby uchronić się przed hakerami, którzy mogą nas zniszczyć; to wcale niełatwe. Pokazuje Szamałek, że wszystkie nasze aktywności w internecie, emaile, zdjęcia, kliknięcia, teksty mogą dosyć łatwo stać się łupem hakerów i zostać użyte przeciwko nam. Tak się dzieje w książce: sprawny haker potrafi zmienić życie człowieka w piekło: publikuje w sieci jego intymne zdjęcia, nieostrożne komentarze, prywatne treści. W efekcie osoba zaatakowana staje się pariasem wytykanym palcami, trzeba mieć naprawdę silną osobowość, żeby się nie poddać powszechnemu ostracyzmowi. Podobny los może spotkać każdego z nas, jedyną nadzieją to, że ludzi takich jak my są setki milionów, i szansa na to, że akurat my zostaniemy zaatakowani przez hakera, jest bardzo mała.
Główną bohaterką jest Julita Wójcicka, dziennikarka 'informacyjnego' portalu internetowego meganewsy.pl, która bada sprawę śmierci znanego aktora, wygląda na to, że popełnił on samobójstwo, uderzając samochodem w barierę przy drodze, ale sprawa ma wiele znaków zapytania. Ponieważ śledztwo Julity jest komuś nie w smak, a ona sama jest mało kumata w temacie komputerów, staje się obiektem zmasowanego ataku hakerskiego, a potem akcja toczy się dalej, dzieje się.
Książka ma parę innych smaczków: dosyć ciekawie przedstawiona jest praca portalu plotkarskiego, w którym nie liczy się treść wiadomości, ale klikowalność, bo ilość kliknięć przekłada się na zyski, z tego biorą się chwytliwe tytuły i idiotyczne treści; a internauci klikają...
Ciekawą postacią jest Janek Tran, geniusz informatyczny, który tłumaczy Julicie jak się zabezpieczyć przed atakami hakerskimi, to dosyć złożona procedura. Jego opinia o branży jest druzgocąca: „Internet jest zje...any”, dalej: „Oprogramowanie, co do zasady, też jest zje...ne. Bo powstaje byle jak. Byle szybciej, byle taniej niż konkurencja. Bo nikt go solidnie nie testuje.” I jeszcze: „Komputery też są zje...e. Już na poziomie hardware’u.” Bardzo ostra, ale chyba prawdziwa diagnoza. Pokazuje też Tran Julicie ciemną stronę internetu: darknet, dzieją się tam rzeczy mało ciekawe... Ale to wszystko prawda niestety.
Wreszcie sama Julita, podszkoliwszy się w komputerach mówi ważne zdania: „Znajdujemy się w kluczowym momencie historii. Nowe technologie pozwalają nie tylko na całkowitą anonimowość i prywatność, ale też na totalną inwigilację, przy której Rok 1984 jawi się jako optymistyczny scenariusz. Proszę spojrzeć choćby na Chiny, gdzie w niektórych miastach już teraz każdy ruch obywatela śledzony jest przez tysiące kamer zdolnych rozpoznawać twarze… Musimy jako społeczeństwo odpowiedzieć sobie na pytanie, jaką wartość przypisujemy prywatności. I jaką cenę jesteśmy gotowi za nią zapłacić.” No właśnie...
Mimo natłoku terminów informatycznych książka wciąga i trudno się oderwać, to sprawnie napisany thriller.