ohn Green podbił moje serce powieścią „Gwiazd naszych wina”, która wystawiła moją wrażliwość na ciężką próbę. Autor ujął mnie swoją szczerością i brakiem upiększeń, które podczas podejmowania pewnych tematów są nie na miejscu. Natomiast po lekturze „Papierowych miast” zyskałam pewność, że Jego twórczość mogę „czytać w ciemno”, bo nazwisko Green gwarantuje wrażenia na najwyższym poziomie, bez względu na podejmowany temat.
„Szukając Alaski” to debiut literacki Johna Grena – amerykańskiego pisarza, którego książki trafiają na listy bestsellerów „New York Timesa”. Największą popularność i zarazem światową sławę przyniosła mu powieść „Gwiazd naszych wina”. Autor jest laureatem licznych nagród literackich, m.in: The Printz Medal, Printz Honor i Edgar Award.
Głównym bohaterem powieści „Szukając Alaski” jest pozbawiony przyjaciół Miles Halter, którego największą pasją jest zapamiętywanie ostatnich słów sławnych ludzi. Poznajemy go na tydzień przed wyjazdem do szkoły z internatem w Culver Creek, gdzie chłopak oprócz nauki zamierza rozpocząć poszukiwanie „Wielkiego Być Może” - najintensywniejszego i najprawdziwszego doświadczenia rzeczywistości. Miles jest gotowy na zmiany, ale nawet on sam nie przypuszcza, jak bardzo ten wyjazd odmieni jego życie.
Bohaterowie stworzeni przez autora są postaciami przeciętnymi, niczym nie wyróżniającymi się, a mimo to każdy z nich ma charakter i jest wyjątkowy w swojej przeciętności. Nie należą do elit szkolnych, ale to nie przeszkadza im korzystać z uroków życia i czerpać z niego pełnymi garściami. Ich zachowanie jest typowe dla młodzieży, która mieszka w szkolnym internacie . Mają problemy z dyscypliną, nie stronią od używek takich jak papierosy czy alkohol. Wchodzą w pierwsze poważne relacje uczuciowe i zaliczają kolejne "bazy" związku. Mimo, że każdy z nich dźwiga mniejszy lub większy bagaż życiowych doświadczeń i zmaga się z własnymi demonami, potrafią znaleźć nić porozumienia i zaprzyjaźnić się ze sobą.
John Green pod podszewką przedstawionych wydarzeń przemyca ponadczasowe wartości i zwraca uwagę czytelnika na ważne problemy takie jak: brak akceptacji, odtrącenie, śmierć i ból po starcie ukochanej osoby. Nie ubarwia rzeczywistości i nazywa rzeczy po imieniu, dlatego podczas lektury nie raz można poczuć kubeł zimnej wody wylewający się na głowę czytelnika.
Autor wprowadza kilka elementów o znaczeniu symbolicznym, które w znacznym stopniu dopełniają wykreowaną rzeczywistość i pozwalają czytelnikowi wejść „głębiej” w przedstawioną historię. Portrety psychologiczne bohaterów są starannie dopracowane, a to sprawia, że czytelnik nie ma problemu ze zrozumieniem ich zachowań i podejmowanych decyzji i choć wydarzenia śledzimy z punktu widzenia Milesa, poprzez jego obserwacje i przemyślenia bardzo dobrze poznajemy innych uczestników wydarzeń.
Muszę przyznać, że jestem pełna uznania dla Johna Greena, który w prostej historii zwrócił uwagę na tak wiele ważnych kwestii, nie zmuszając odbiorcy do czytania między wierszami. Nie ma tu może wielkich emocji, ale czytelnik przez cały czas prowokowany jest do myślenia, wyciągania wniosków i refleksji. W tej książce znajdziecie wszystko, co niezbędne do przeżycia ciekawej przygody: tajemnice z przeszłości, zagadki i bohaterów tak realnych, że mogliby być waszymi sąsiadami.
Książka przeznaczona jest dla młodzieży i myślę, że w tej grupie znajdzie najwięcej fanów, ale dla „starszej młodzieży” czas spędzony z tą lekturą nie będzie stracony. „Szukając Alaski” to powieść, która pobudza do myślenia, uświadamia pewne kwestie i pozostawia z mętlikiem w głowie. To jedna z niewielu książek, po lekturze której jest więcej pytań niż odpowiedzi.