Za głosem Sangomy recenzja

Wywiad z Agnieszką Podolecką

Autor: @agacia ·6 minut
2010-08-04
1 komentarz
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Wywiad z Agnieszką Podolecką


Agata Wiśniewska: Twój wyjazd do Afryki przyszedł nagle. Decyzję podjęłaś
w ciągu jednej nocy. Jakie masz najmilsze wspomnienie z tego wyjazdu i jakie przygody miałaś okazję tam przeżyć ?
Agnieszka Podolecka: Chyba zachwyt nieskażoną przyrodą. W Afryce można patrzeć po horyzont i nie znaleźć śladu drogi czy innej działalności człowieka. Dlatego takimi właśnie bezdrożami poprowadziłam bohaterów "Za głosem Sangomy". W Europie nie ma takich miejsc, zawsze w polu widzenia znajdzie się jakiś dom lub samochód.

AW: "Za głosem Sangomy" nie jest jednak książką podróżniczą.
AP: Nie, to powieść przygodowo-sensacyjna, której akcja rozgrywa się w Afryce Południowej i Wschodniej. Moi bohaterowie muszą uciekać z Kapsztadu w RPA i wędrować przez siedem krajów, aż do niezwykłej Etiopii. To co po drodze widzą, obyczaje na jakie się natykają, ludzie, zwierzęta, zabytki, przyroda są jednak prawdziwe. Ktoś, kto przeczyta tę książkę, nie tylko przeżyje przygodę, ale i pozna piękny i dziki kawałek świata.

AW: Medytujesz, studiowałaś inne religie i szamanizm. Dlaczego? Co Ci to dało? AP: Urodziłam się na Cejlonie (obecnie Sri Lanka), mój tata był pasjonatem innych kultur i to po nim przejęłam tę pasję. Zawsze szukałam podobieństw, ale i pięknych różnic pomiędzy religiami. Religie są ściśle związane z miejscem powstania, islam idealnie wpasował się w mentalność i tradycje beduinów, chrześcijaństwo w kulturę Europy. Ale to nie oznacza, że w islamie czy hinduizmie nie ma elementów, które mogą wzbogacić nasze życie. Medytacje uspokajają, pozwalają lepiej poznać siebie. Dla mnie proces poznania siebie jest bardzo ważny, nie tylko dla mnie jako człowieka, ale też matki. Dzięki samoświadomości, odkryciu głębszych pokładów uczuciowości jestem lepszym człowiekiem. Ale również jestem dzięki temu szczęśliwsza. Oczywiście poznawanie sposobu myślenia innych ludzi i czerpanie z ich życia bardzo przydaje się w pisaniu książek :-)

AW: Kiedy przyszedł pomysł, by napisać swoją pierwszą książkę ?
AP: Kilka miesięcy po powrocie do Polski. Nie byłam w Afryce szczęśliwa, bo zaraz po moim wyjeździe mój tata zachorował na raka. Byłam rozdarta między obowiązkiem bycia z rodziną a powrotem do Polski i opieką nad tatą. Poza tym miałam tzw. homesickness. Słowo nieprzetłumaczalne na język polski, ale oznaczający chorobę z tęsknoty za domem. Byłam nieszczęśliwa sama ze sobą, a to oczywiście oznaczało, że byłam nieszczęśliwa z resztą świata. W tym wypadku była to Afryka, gdybym była w Chinach, byłabym nieszczęśliwa w Chinach. Kilka miesięcy po powrocie książka po prostu zaczęła mi się śnić. Wiem, że wielu autorów tak mówi, ale mnie się to wydaje logiczne - nasz umysł musi przepracować jakieś problemy. Żeby napisać " Za głosem Sangomy " nie wystarczyła mi moja wiedza z pobytu w Afryce, musiałam przeczytać dziesiątki książek, wspomnień, blogów etc. I kiedy je czytałam, coraz lepiej rozumiałam świat, w jakim żyłam. Zaakceptowałam go i pojęłam (w końcu!), że żeby być szczęśliwym w innej kulturze, trzeba ją przyjąć. Nie musimy ich akceptować, ale przyjąć tak. Nie zmienimy tubylców - albo ich znienawidzimy (wtedy należy wracać do kraju) albo spróbujemy zrozumieć i właśnie przyjąć ich tradycje. Nikogo na siłę się nie zmieni. Zresztą po co? Nie rozumiem zarozumiałości ludzi, którzy uważają własną kulturę za lepszą od cudzej. Zazwyczaj wynika to z braku znajomości tej drugiej i niepojmowania cudzego sposobu myślenia. Biały człowiek, chrześcijanin wcale nie musi być szczęśliwszy od muzułmanina czy animisty w buszu.

AW: Czy Twoja pierwsza książka jest oparta na Twoich własnych przeżyciach? Czy będą następne książki ?
AP: "Za głosem Sangomy" jest powieścią, w tej części jest więc fikcją. Ale są w niej oczywiście zawarte moje przeżycia i przygody. Cechy, które mają moi bohaterowie dopasowane są do miejsca i bazują na moich doświadczeniach. Np. scena na stacji benzynowej jest z życia wzięta. Po długiej podróży przez sawannę na niemal pustym baku dotarliśmy w końcu na stację na granicy RPA i Suazi. Ruch jak w ulu! Próbujemy zatankować z jednego dystrybutora, z drugiego, a tu nic. Tylko tłumy ludzi. Idę więc do sprzedawcy i mówię mu, że dystrybutory się popsuły, a on na to "nie, nie popsuły, my już nie mamy paliwa od pół roku." "Ale tu jest tylu ludzi" - odpowiadam zdziwiona po europejsku. A on na to: "No, bo pogadać sobie przychodzą." Wyobrażasz sobie, jaką facet musiał mieć ciekawą osobowość?! Jeśli zaś chodzi o następną książkę, to ją też napisałam z pasją, naprawdę wielką. Ukaże się na początku listopada. Wiadomość zamieszczę na facebooku i mojej stronie www.podolecka.com

AW: Co najbardziej lubisz w swoich spotkaniach autorskich ze swoimi czytelnikami ?
AP: Żywy kontakt! Uwielbiam, gdy ludzie mają swoje zdanie, zadają dużo pytań. W Braniewie jedna pani zarzuciła mi, że tajemnica w mojej książce
jest trochę w stylu Dana Browna, a ja jej podziękowałam, bo nie mam nic przeciwko popularności Browna! To wielki komplement być porównaną do tak popularnego pisarza. I oczywiście tajemnica w mojej książce jest zupełnie inna niż ta u Browna choć również feministyczna:-) Naprawdę lubię takie sytuacje.

AW: Jakie życiowe pasje ma Agnieszka Podolecka?
AP: Z pasją czytam, przede wszystkim książki, z których mogę przyswoić jakąś wiedzę w niemęczący sposób. Uwielbiam Katherine Neville, zwłaszcza "Ósemkę". Pasjami czytam też literaturę młodzieżową moim córkom. Teraz jest tyle fantastycznych książek! Choćby Harry Potter, którego uwielbiam. Moją pasją jest oczywiście pisanie. Z pasją tarmoszę też mojego kota, który to uwielbia. Jeśli chodzi o sport, to regularnie pływam, choć nie ma to nic wspólnego z eleganckim czy profesjonalnym stylem ;-)

AWa: Jaki masz sposób na chandrę?
AP: Oh, sposobów jest wiele, począwszy od typowo kobiecego (pachnąca kąpiel, dobry balsam do ciała i lekka piżamka lub elegancki makijaż)
poprzez medytacje z wyobrażeniem sobie pięknego, bezpiecznego miejsca, które pomaga uspokoić moją aurę, aż po intelektualne (świetna książka, film, stymulująca dyskusja z inteligentnymi ludźmi). Herbata jaśminowa w porcelanowej filiżance lub duży kubek gorącej czekolady też dobrze na mnie działają.

AW: Czym zajmujesz się na co dzień oprócz pisania?
AP: Zbieraniem materiałów do doktoratu (bardzo chciałabym go napisać - o kulturze afrykańskiej oczywiście), wychowywaniem dzieci, promowaniem mojej książki. To jest zajęcie właściwie na cały etat. Czasami odnoszę wrażenie, że promocja książek w Polsce nie istnieje, przynajmniej w takim zakresie jak na Zachodzie, gdzie są agenci, którzy wszystko za pisarza organizują, by on mógł się skupić na pisaniu i pojechać na zorganizowane wcześniej dla niego potkanie, a nie organizować je sam. To strasznie pracochłonne. Zrobiłam też kilkanaście audycji radiowych, niektóre nawet 3-godzinne, na tematy kulturoznawcze. Mam dużo spotkań autorskich w różnych rejonach Polski. Przy małych dzieciach niełatwo znaleźć na to wszystko czas i jeszcze napisać kolejne dwie książki. Ta trzecia wymaga jeszcze dużo pracy, więc na nadmiar czasu nie narzekam.

AW: Jakie były reakcje Twoich bliskich gdy się dowiedzieli, że postanowiłaś napisać i wydać swoją książkę?
AP: To zależy których ;-) Od starszych ciotek dowiedziałam się, że w naszej rodzinie wiele osób pisało (np. zakazane wiersze podczas Powstania Styczniowego). Byli trochę zdziwieni, ale większość orzekła, że to zdecydowanie jest to, co powinnam robić, bo moje opowieści o Afryce są fascynujące i powinnam je wpleść w ciekawą akcję. Wymyśliłam więc miłość, przyjaźń i rozmaite przygody, by czytelnikowi łatwiej chłonęło się piękno Afryki. Twierdzą, że ich nie zawiodłam i chcę im wierzyć ;-)

AW: Na zakończenie pozwolę sobie zadać osobiste pytanie. Jakie to uczucie trzymać w ręku swoją pierwszą książkę?
AP: Cudowne! Absolutnie cudowne! Trzymałam w rękach "Za głosem Sangomy", oglądałam ze wszystkich stron, wąchałam papier. To była nagroda, a jednocześnie początek drogi. Trudnej drogi, bo pisanie jest pasją, która nie daje wielkich pieniędzy, przynajmniej większości autorów. Jeszcze większym szczęściem jest wpisywać czytelnikom dedykację do własnej książki. Lubię również, gdy ludzie zaglądają na moją stronę i piszą mi później, że znaleźli tam coś inspirującego, bez względu na to, czy jest to inspiracja kulturowa czy kulinarna:-). Zapraszam wszystkich na www.podolecka.com
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Za głosem Sangomy
Za głosem Sangomy
Agnieszka Podolecka
6.3/10

Wiktoria, ambitna kobieta sukcesu, rzuca pracę i wyrusza na dwumiesięczne wakacje do kraju swego dzieciństwa, RPA. Ma do niej dołączyć siostra, Dagmara. W Kapsztadzie spotyka amerykańskiego reportera ...

Komentarze
VE
@Verbal · około 4 lata temu
Grafomania wręcz pokazowa.
Za głosem Sangomy
Za głosem Sangomy
Agnieszka Podolecka
6.3/10
Wiktoria, ambitna kobieta sukcesu, rzuca pracę i wyrusza na dwumiesięczne wakacje do kraju swego dzieciństwa, RPA. Ma do niej dołączyć siostra, Dagmara. W Kapsztadzie spotyka amerykańskiego reportera ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Agnieszka Podolecka, pisarka dotychczas mi nieznana. Absolwentka orientalistyki, dzięki spędzeniu kilku lat w RPA oraz przeżyciu wielu nowych doświadczeń, napisała swoją pierwszą powieść „Za głosem S...

@WioletaSadowska @WioletaSadowska

Pozostałe recenzje @agacia

Smak Miłości
Smak Miłości

Iga Adams, autorka powieści "Smak miłości" sama o sobie pisze, że jest kobietą „wulkan”, która potrafi tkwić w uśpieniu, potrafi wyrzucać kłęby dymu i pluć lawą. Najbardz...

Recenzja książki Smak Miłości
Żona Tygrysa
"Żona Tygrysa" - Téa Obreht

Gdy w moje ręce trafiła książka "Żona tygrysa", której autorką jest Téa Obreht - najmłodsza laureatka w historii Orange Prize, postanowiłam od razu ją przeczytać, nie cze...

Recenzja książki Żona Tygrysa

Nowe recenzje

Kelner w Paryżu
Za kulisami paryskich restauracji
@maitiri_boo...:

„Kelner w Paryżu” to nie tylko opowieść o pracy za kulisami paryskich restauracji, ale także głębokie spojrzenie na lud...

Recenzja książki Kelner w Paryżu
Bralczyk o sobie
Bralczyk. Nie Jerzy. Po prostu Bralczyk.
@sweet_emily...:

Chciałabym napisać recenzję tej książki. Recenzję przez małe "r". Trudno jest bowiem oceniać autobiograficzny zapis roz...

Recenzja książki Bralczyk o sobie
Córki Klanu Jeleni
Gdy Matką jest Ziemia, a Ojcem Księżyc
@sweet_emily...:

Debiut pisarski. Najlepszy z możliwych. -*-*-*-* Kanada rok 1657. Chrześcijańscy osadnicy skrupulatnie wykonują swoją ...

Recenzja książki Córki Klanu Jeleni
© 2007 - 2024 nakanapie.pl