Do tej pory dosyć rzadko sięgałam po książki z gatunku fantastyki i zaczynam żałować. Po przeczytaniu Z ciemnością jej do twarzy mam ochotę na więcej…
Główną bohaterką książki jest siedemnastoletnia Aristanae Selkirk. Dziewczyna wychowuje się w rodzinie zastępczej i choć przybrani rodzice stworzyli jej prawdziwy dom, Ari postanawia dowiedzieć się dlaczego została porzucona i odkryć prawdę o swojej przeszłości. Poszukiwania doprowadzają ją do szpitalu psychiatrycznego Rocquemore House, gdzie przebywała jej matka po tym, jak oddała ją do domu dziecka i gdzie popełniła samobójstwo w przeddzień swoich dwudziestych pierwszych urodzin. Zostawiła jednak coś dla swojej córki- niewielkie pudełko, a w nim krótki list, który rodzi kolejne pytania dotyczące przeszłości. Aby znaleźć na nie odpowiedzi, Ari postanawia wyruszyć do Nowego Orleanu- miasta odmieńców…
Kilkanaście lat wcześniej Nowy Orlean został nawiedziły potężne huragany, które zrujnowały wszystko. Miasto i jego okolice ogłoszono obszarem klęski żywiołowej. Ewakuowano wszystkich, którzy chcieli się wyprowadzić, a ci którzy zostali, robili to na własną odpowiedzialność. Po tym jak rząd odmówił pomocy w odbudowie miasta, dziewięć najstarszych rodzin w Nowym orleanie zawarło sojusz zwany Novem. Terytorium Novem znajdowało się od tej pory w tzw. Obręczy. Po pewnym czasie historia miasta przerodziła się w pewnego rodzaju legendę. Novy 2 uznano za siedlisko odmieńców i zjawisk nadprzyrodzonych i właśnie w tym miejscu Ari miała poznać całą prawdę o sobie i swojej przeszłości.
Dziewczyna dociera do miasta dzięki pomocy Crank- niewiele od niej młodszej pracownicy poczty. Zatrzymują się w Dzielnicy Ogrodowej, gdzie w jednym z domów mieszka Crank ze swoimi przyjaciółmi. Ari poznaje lokatorów- rudowłosego Henriego, małą Violet oraz przystojnego Sebastiana. W ich domu wszystko wydaje jej się znajome i przypomina jej o własnej dziwności, a wszystko dlatego, że Aristanae, podobnie jak pozostali, nie jest zwyczajną dziewczyną. Kim w takim razie jest? I co najważniejsze, czy uda jej się rozwiązać zagadkę swojej przeszłości? Te pytania zostawiam bez odpowiedzi.
Z ciemnością jej do twarzy czyta się szybko i lekko, z każdym rozdziałem ciekawość czytelnika wzrasta. Według mnie największą zaletą tej książki są jej bohaterowie. Autorce udało się wykreować postacie interesujące, barwne, różnorodne i co za tym idzie niepowtarzalne. Od samego początku czułam do nich sympatię i z zaciekawieniem śledziłam ich losy. Dodatkowym plusem dla mnie jest otwarte zakończenie, które zarazem może stać się początkiem kolejnej historii. Daje też pole do popisu naszej własnej wyobraźni. Kolejną rzeczą, która mi przypadła do gustu, to sposób w jaki autorka opisuje uczucie rodzące się pomiędzy Ari a Sebastianem. Spodziewałam się wątku miłosnego w tej książce i cieszę się, że nie zdominował fabuły, a ją urozmaicił, przez to, że został „podany” w nienachlany sposób. Jeśli chodzi o słabe strony, to banalny schemat, na którym opiera się autorka- wątek porzuconej przez matkę dziewczyny, która pragnie odkryć prawdę o przeszłości jest mało oryginalny. Ponadto niektóre postaci wydały mi się zbyt pobieżnie opisane, niewystarczająco przybliżone czytelnikowi. Książka porusza też pewne uniwersalne problemy jak kwestię tolerancji, solidarności, przyjaźni, walki dobra ze złem, a więc nic nowego. Podsumowując, uważam książkę za pewien powiew świeżości na rynku wydawniczym. Nie czytałam osobiście nic podobnego i po tej lekturze na pewno sięgnę po inne książki z gatunku fantasy. Polecam każdemu.