Jodi Picoult to autorka, której chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Jej książki, poruszające trudne tematy, zdobyły uznanie i wiernych czytelników na całym świecie. Tym razem ta znana pisarka zaskakuje kompletnie inną tematyką. Właściwie to nie ona, a jej córka, wpadła na pomysł fabuły książki, skierowanej do młodszego czytelnika. Wspólna praca nad książką zajęła im całe dwa lata, a efekt tej pracy z pewnością zaskoczył wielu czytelników.
Piętnastoletnia Delilah McPhee należy do tych nastolatków, którzy z reguły stoją gdzieś na uboczu. Trudno jej zintegrować się z towarzystwem, które w jej oczach jest zbyt dziecinne i płytkie. Równolatkowie odczuwają jej niechęć, dlatego też większość z nich najzwyczajniej w świecie ją ignoruje. Jakby tego było mało, Deliah nadal przeżywa odejście ojca. Gdzieś w jej środku tli się obawa, że może nie była dość wyjątkowa, by ojciec zechciał się nią opiekować. Dziewczyna z chęcią ucieka w świat książek, odrywa się od swoich codziennych problemów. Któregoś dnia w bibliotece zauważa nietypową książkę. To wyjątkowy egzemplarz bajki, która szybko zdobywa jej serce. Jej głównym bohaterem jest książe Oliver, który, jak łatwo się domyślić, będzie musiał stawić czoła wielu przeciwnościom losu, by w końcu na Plaży Szczęśliwych Zakończeń pojąć za żonę śliczną księżniczkę Serafinę. Cały dowcip polega jednak na tym, że gdy czytelnik zamknie książkę, postaci zaczynają żyć własnym życiem. Wtedy też okazuje się, że Serafina, choć piękna, do najbardziej inteligentnych nie należy. Z kolei książę, choć odgrywa rolę zgodnie z planem autorki książki, nie darzy księżniczki żadnym uczuciem. Co gorsza, od dawna męczy go przeczucie, że do swojej bajki w ogóle nie pasuje. Bardzo chciałby z niej się wydostać, więc można sobie wyobrazić jego radość, gdy okazuje się, że Delilah zdaje się go naprawdę dostrzegać. Nawiązuje się nietypowa znajomość, a im bardziej staje się zażyła, tym bardziej dziewczyna pragnie wydostać księcia ze stronic książki. Czy jej to się uda, dowiecie się już z książki.
Nie ulega wątpliwości, że Samantha van Leer odziedziczyła po mamie naprawdę bujną wyobraźnię. Sam stosunkowo prosty pomysł udało się tak starannie dopracować, by powstała książka naprawdę wyjątkowa. Prawdę mówiąc trudno jest dokładnie określić grupę docelową tej książki. Miała to być opowieść dla czytelnika, który jeszcze nie radzi sobie z problematyką dorosłych książek Picoult, choć wydaje mi się, że i on będzie w stanie docenić tę fabułę. Nie jest to też typowa książka dla nastolatków, którzy z zapartym tchem będą śledzić perypetie miłosne wampira, jednak ... na bajkowego księcia mogą poczuć się zbyt "dorośli". To coś nietypowego, coś, co podobnie jak główna bohaterka, w pewnym sensie stoi na uboczu. Myślę jednak, że ktokolwiek zaryzykuje przygodę z tą książką, przeżyje coś naprawdę sympatycznego.
Książka prowadzona jest z różnych perspektyw. Czasem poznajemy przygody Delilach, innym razem śledzimy akcję z perspektywy Oliviera, w międzyczasie poznajemy też treść bajki, w której utknął nasz książe. Dodatkowym smaczkiem są odniesienia do współczesnej popkultury - "Igrzysk śmierci", posiłków w sieciach fast foodów, czy też gier komputerowych. Wprowadzono również bardzo sympatyczną postać komiczną - wiernego rumaka księcia, który w rzeczywistości jest szalenie zakompleksiony na punkcie swojego wyglądu, wciąż wmawia sobie najróżniejsze mankamenty urody i w obawie o swoją sylwetkę, ściśle trzyma się pewnej diety.
Trzeba również wspomnieć o bardzo ładnej oprawie graficznej książki. W zależności od tego, kto w danej chwili jest narratorem, zastosowano różne kolory czcionki. Treść bajki uzupełniono o bardzo ładne, kolorowe ilustracje, a wątek "pozabajkowy" ozdobiono licznymi, czarno-białymi grafikami. Muszę przyznać, że już dawno nie widziałam równie ciekawie wydanej książki.
„Z innej bajki” wręcz prosi się o dobrą ekranizację. Opowieść o uczuciu nastolatków, na granicy baśni i rzeczywistości, a także o niezwykłej więzi między książką a czytelnikiem z pewnością znajdzie wielu wiernych fanów. Jestem przekonana, że o Samantha van Leer wielokronie usłyszymy i już teraz cieszę się na jej kolejną książkę, czy to samodzielną, czy też napisaną wspólnie z matką. Zachęcam.