"Ku zniszczeniu dnia" to trzecia i ostatnia część serii Na przekór nocy autorstwa Brigid Kemmerer. Nawet nie macie pojęcia, jak ja na to czekałam. To co funduje nam autorka w tej części, to po prostu mistrzostwo. Uwielbiam i aż żal, że to już koniec.
Po dramatycznym zakończeniu poprzedniej części nasi bohaterowie muszą sobie poradzić z wieloma przeciwnościami losu zanim z powrotem wrócą do domu.
Tessa jak zawsze swoim współczuciem i bezinteresownością zdobędzie przychylność ludzi. Będzie pomagać potrzebującym i przy okazji starać się żyć dalej daleko od domu.
Corrick wpadnie w łapska złola i to jakiego, ale o dziwo będzie mógł liczyć na Lochlana, połączy ich pewnego rodzaju przyjaźń. Zrobi wszystko by powrócić do Tessy i do domu. Nawet pomoże pewnemu kapitanowi pokonać jego przeciwnika.
Za to Harristan zdobędzie miłość i szacunek swojego ludu, tylko czy to pomoże mu odzyskać tron?
Ta książka zawiera wszystko co powinno być w fantastycznej książce. Walka o tron, intrygi, heroizm, miłość, a wszystko to napisane tak, że nie da się od tego oderwać. Ta część jest najbardziej obszerna z całej serii, ale mam wrażenie, że to i tak za mało dla mnie. Uwielbiam i już mnie serce boli, że to koniec. Tym razem autorka funduje naszym bohaterom wiele przeciwności i brutalności. Będą musieli podejmować trudne decyzje, od których będzie zależało życie wielu, na jaw wychodzą dramatyczne fakty, czy sobie z tym poradzą? Bohaterowie, w porównaniu do pierwszej części, bardzo się zmienili, zwłaszcza Corrick i Harristan. Corrick wreszcie zrozumie, że może być inny, że może się zmienić, a wszystko to zasługa Tessy. Za to Harristan zacznie dostrzegać ludzi i robi dla nich wszystko. Bardzo podobała mi się jego relacja z strażnikami, to dzięki nim i Quintowi, zmieni się. Ich lojalność to po prostu coś wyjątkowego i on to widzi, i doceni, a nawet zaryzykuje życie. Boję się, żeby wam za wiele nie zdradzić. Napiszę wam jeszcze, że milion emocji towarzyszyło mi przy tej książce. Czasami było zabawnie, czasami, aż z nerwów prawie obgryzałam paznokcie, a czasami miałam łzy w oczach. Niektóre momenty, były bardzo wzruszające 😊. Kocham to właśnie w książkach autorki, te emocje. Jak jeszcze się nie zorientowaliście, to pisze, to jest moja ulubiona seria autorki, więc jeżeli jeszcze nie znacie, musicie szybciutko nadrobić. Wierzcie mi, naprawdę warto ją poznać. Ja uwielbiam I mam nadzieję, że i wy się w niej zakochacie. Polecam całym serduchem🥰🥰🥰