„ A kiedy kocha się kogoś tak mocno, że jest się gotowym wszystkiego dla niego wyrzec, nie dostając nic w zamian, zobowiązanie się do bycia w związku to pryszcz”.
Brendan i Erin to zupełne przeciwieństwa, taki ogień i woda. Nienawidzą się( przynajmniej tak im się wydaje), ale jednocześnie pragną. Brendan to typowy kobieciarz, co noc inna laska itd. Z kolei Erin to taka grzeczna dziewczyna, która układa sobie życie pragnąc stabilizacji. I brzmi zwyczajnie, to teraz surprise - ona ma narzeczonego ( jak się później okazuje niezły dupek), w dodatku to najlepszy przyjaciel Brendana. Czujecie ten trójkąt, schemat?
I owszem tutaj jest schematycznie i nie wiem, czy to się broniło dobrze. Kto czytał „ Przebudzenie…” to wie, że tam też był schemat, ale była też chemia, dużo chemii i to się obroniło. Tak tutaj…no właśnie nie mogłam się wkręcić w tę historię na początku i dopiero gdzieś po 47% ebooka ( zapisałam sobie dokładnie) , kiedy pomiędzy bohaterami doszło do czegoś, poczułam tę chemię między nimi.
Bardzo dobrym pomysłem jest podzielenie rozdziałów na te „ obecnie”, które są z perspektywy Erin i te „ cztery lata wcześniej…” z perspektywy Brendana, dzięki czemu poznajemy również przeszłość bohaterów, ale głownie Brendana. Jednak mnie brakowało więcej „ obecnie” z perspektywy chłopaka ( pod koniec książki pojawiło się kilka). Chociaż powód dlaczego się nienawidzą uważam za taki bezsensu. Troszeczkę irytowały mnie zachowania bohaterów, taka zabawa w kotka i myszkę. Niby uczucia były jasne, ale dla bohaterów jakby ciemne. Nie wiedzą czego chcą. Erin niby wie, że przy Robie nie jest prawdziwą sobą, ale z jakiegoś powodu ciągle przy nim jest. Z kolei Brendan upiera się, że związek to nie jego bajka, ale potem doznaje oświecenia, że z Erin to by jednak mógł.
Książka nie opiera się tylko na romansie, poruszony jest również problem współuzależnienia. Erin próbuje kontrolować ojca i brata. Jej matka obciąża ją poszukiwaniami i wyrzutami, kiedy jeden z nich za bardzo zabaluje. Tutaj irytowała mnie postawa właśnie Pani Doyle, ona ilekroć była wspomina to płakała i co jej ten płacz da. W każdym razie uzależnienie zawsze najbardziej uderza w rodzinę.