W tej książce z serii z Maigretem paryski komisarz usiłuje rozwikłać zagadkę morderstwa kloszarda, którego ciało zostało znalezione w opuszczonym domu. Co ciekawe, zamordowany włóczęga był starannie ostrzyżony i ogolony. W trakcie śledztwa okazuje się, że mężczyzna kiedyś prowadził normalne życie rodzinne, miał dobrą pracę. Kilkanaście lat temu zniknął z dnia na dzień i stał się kloszardem, żyjąc tak przez wiele lat. Zaś jego elegancka fryzura wynika z tego, że w dzielnicy funkcjonuje szkoła fryzjerska, w której kloszardzi służą, za drobną opłatą, za modele dla uczniów. Ciekawe jak to jest w naszych szkołach fryzjerskich...
Mamy tu klasyczną strukturę kryminału: zbrodnia — śledztwo — wykrycie sprawcy. A śledztwo to mozolne dochodzenie do prawdy sprzed wielu lat, odtwarzanie przeszłości, niby dokopywanie się do kolejnych warstw znalezisk przez archeologa. Komisarz dociera do żony i córki zabitego, które opuścił kilkanaście lat temu. Poza tym Maigret przepytuje właścicieli hoteli, sklepów, punktów usługowych na Montparnasse, dzielnicy, która zachowała swój tradycyjny charakter, wiele biznesów prowadzonych jest przez tę samą osobę od wielu lat. Niemniej rozwiązanie zagadki morderstwa wciąż jest odległe.
Muszę powiedzieć, że Simenon mocno ułatwił sobie zadanie, bo przełom we wlokącym się śledztwie następuje w wyniku anonimowego telefonu (nigdy nie odkryto, kto był jego autorem). Poza tym kluczowa dla rozwiązania zagadki jest sprawa niewyjaśnionego morderstwa sprzed dwudziestu lat. Maigret wpada na akta starej sprawy zupełnie przypadkowo, w obecnych czasach komputerowych baz danych zdarzyłoby się to automatycznie, ale wtedy wszystko było dużo trudniejsze. A w ostateczności okazuje się, że o wszystkim decydowały wielkie namiętności, takie na całe życie.
Akcja jest prościutka, w porównaniu z kryminałami Rossa MacDonalda czy Henninga Mankella, wręcz prymitywna. No ale Simenon pisał kilka powieści rocznie (i dzisiaj ma naśladowców...), i widać niestety, że jest to powierzchowne, nie do końca przemyślane i dopracowane. Czyta się książkę szybko, pochłonąłem ją w godzinkę, jadąc pociągiem.
Jest w książce delikatna aluzja do Balzaca, jak wiadomo ambicją Simenona było stworzenie w cyklu z Maigretem 'Komedii Ludzkiej' na miarę XX wieku. Czy mu się udało? Myślę, że nie.