„Miłość jest klatką, w której umieramy ze szczęścia.”
Orson Scott Card jest bardzo znanym pisarzem, autorem wspaniałych cykli: „Ender”; „Opowieść o Alvinie Stwórcy” oraz „Saga Endera”, za które otrzymał liczne nagrody (między innymi nagrodę Hugo i Nebulę w 1980). Jego dzieła to klasyka science – fiction. Horrory w bogatej twórczości tego pisarza to pojedyncze i raczej nieznane w Polsce pozycje. Oprócz „Zadomowienia” autor napisał jeszcze jedną książkę, którą można zaliczyć do literatury grozy - „Szkatułkę”.
Główny bohater, Don Lark nie miał łatwego życia. Bagaż tragicznych doświadczeń sprawił, że mężczyzna nie potrafi nigdzie na dłużej zagrzać miejsca. Prześladowany przez smutne wspomnienia, podróżuje z jednego miejsca w drugie, realizując nowy cel w swoim życiu. Odkupuje stare, zrujnowane domy, odnawia je, a potem sprzedaje, aby wyruszyć w kolejną podróż. W ten sposób chce, chociaż trochę wynagrodzić sobie brak jakichkolwiek więzów z innymi i posiadania własnego „gniazda”. Pewnego dnia Lark przyjeżdża do Greensboro. Tam oprócz kolejnego wyzwania, w postaci wiekowej rezydencji, Don spotyka również piękną agentkę nieruchomościami, która być może skłoni go do gwałtownej zmiany dotychczasowego życia.
Początek „Zadomowienia” przypomina dobrze napisany harlequin. Głównie z tego powodu niemal odłożyłam tę pozycję na półkę. Osobiście nie przepadam za romansami, szczególnie współczesnymi, w których bohaterowie albo pragną siebie nawzajem, albo prowadzą rozmowy na takim poziomie, że aż głowa boli. W przypadku „Zadomowienia” aż tak źle nie jest, ale gdy po książce oczekuje się horroru, nie ma chyba nic gorszego niż harlequinowaty, powoli rozkręcający się prolog.
Mimo wszystko powieść jest jednak wciągająca, od niektórych scen nie sposób się oderwać. Późniejsza akcja jest już coraz lepsza, szczególnie gdy zamiast romansu z panią od nieruchomości, Lark zaczyna interesować się domem i jego nieoczekiwaną mieszkanką, Silvi. Jakaż jest tajemnica tej niezwykłej przybłędy? Późniejsza fabuła „Zadomowienia” jest pełna niespodzianek i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Książka naprawdę przyjemnie zaskakuje. Niestety samo zakończenie jest dosyć przewidywalne i banalne, ale z drugiej strony czy można było spodziewać się innego?
„Zadomowienie” nie jest klasycznym horrorem. Jednak ten fakt może być zarówno zaletą jak i wadą. W przypadku tej książki uczucia mam dosyć mieszane, gdyż mimo że, nie spełniła moich oczekiwań, nie mogę jej tak po prostu skreślić z tego powodu. Błędem popełnionym przez wydawców było uznanie „Zadomowienia” za horror. Występują tu, co prawda, elementy charakterystyczne dla literatury grozy (nawiedzony dom, wątki nadprzyrodzone), jednak są one jedynie tłem, otoczką dla głównych wątków romansowych książki. Przyznam szczerze, szkoda, że autor skupił się właśnie na tym. Gdyby ograniczyć wątki miłosne, a wzbogacić powieść o elementy straszące i niesamowite, ta pozycja byłaby naprawdę niezłym horrorem.