Zaginiony stradivarius recenzja

Zaginiony stradivarius

Autor: @mewaczyta ·2 minuty
2020-12-26
Skomentuj
2 Polubienia



Sir John Maltravers na pewno nie spodziewał się, że nauka w Oxfordzie przyniesie mu zgubę. A wszystko zaczęło się od Aeropagita Grazianiego, które to grywał wieczorami z przyjacielem. Melodia na skrzypce i fortepian rozbrzmiewała w pokoju, a podczas Gagliarda nagle fotel skrzypiał, jakby ktoś na nim usiadł, by odpocząć przy dźwiękach muzyki. Czyżby kupione w podróży nuty sprowadziły jakąś zbłąkaną duszę, która nie może zaznać ukojenia? A może to tylko częstotliwość dźwięków zmusza wiklinę do wydawania owego skrzypnięcia?
Jest to jednak dopiero początkiem.

Sophie, siostra Johna, obiecała bratu, że opowie jego historię bratankowi, gdy ten osiągnie stosowny wiek i to właśnie od niej dowiadujemy się tego, co lata temu miało miejsce.

W pierwszej części utworu spotykamy się z czymś ulotnym niczym sen. Co podaje w wątpliwość granicę między rzeczywistością a wyobraźnią. Logika szuka racjonalnego wyjaśnienia wydarzeń, jakie mają miejsce, ale cichy głos w naszej głowie twierdzi, że jesteśmy świadkami czegoś nadprzyrodzonego. Klimat grozy jest wyraźny i przyciąga czytelnika do siebie. Chłonęłam kolejne zdania Johna M. Falkner z ogromną przyjemnością. Ich subtelność trafiała prosto w moje serce złaknione piękna. Mgiełka niewiadomego osnuła tekst.
W połowie powieści następuje jednak zmiana klimatu, a książka o duchach traci swojego ducha. Staje się historią o obsesji, która może kojarzyć się z opętaniem. Tekst nabiera ciężkości, która napiera na czytelnika, gdy ten obserwuje, jak przeznaczenie czy też okrutne fatum bawi się życiem sir Johna. Wciąż pod względem tworzenia pięknych zdań (dzięki nich będą Tomaszowi Chyrzyńskiemu za zgrabne tłumaczenie) tekst robi wrażenie, ale nastrój jest tak inny od tego z pierwszej części, że poczułam jedynie zawód. Gdyby Falkner zdecydował się przez całą książkę utrzymać jeden klimat (nie ważne, czy wybrałby ulotność czy ciężar), to byłaby to jedna z lepszych powieści, jakie przyjemność miałam czytać. Autor jednak tego nie zrobił i niespójność ta mocno dała mi w kość.
Pomimi tej istotnej dla mnie wady „Zaginiony Stradivarius" jest przyjemną lekturą. Bohaterowie nie są płascy, a kolejne wydarzenia budzą ciekawość. Największe wrażenie robi jednak — tak, znowu to wspomnę — styl autora. To, jak pięknie tworzy on zdania. Mogłabym książkę tę przeczytać ponownie tylko po to, by obcować z czymś, co tak bardzo mi się spodobało. Sądzę więc, że powieść ta nie wykorzystała swojego potencjału, ale wciąż miło jest po nią sięgnąć.




Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-12-25
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Zaginiony stradivarius
Zaginiony stradivarius
John Meade Falkner
6/10
Seria: Misterium Grozy

„Zaginiony stradivarius” (1895 r.) bywa czasami określany jako książka M.R. Jamesa, której ten nigdy nie napisał. Porównanie to jednak nie deprecjonuje wartości utworu Falknera, w którym młody arystok...

Komentarze
Zaginiony stradivarius
Zaginiony stradivarius
John Meade Falkner
6/10
Seria: Misterium Grozy
„Zaginiony stradivarius” (1895 r.) bywa czasami określany jako książka M.R. Jamesa, której ten nigdy nie napisał. Porównanie to jednak nie deprecjonuje wartości utworu Falknera, w którym młody arystok...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @mewaczyta

Carmilla
Powrót gotyckiej perły

@Obrazek Historia o toksycznym uczuciu niestabilnej jednostki, które niesie ze sobą jedynie krzywdę. Brzydkiej duszy zamkniętej w pięknym ciele. Wykorzystanej dobroci ...

Recenzja książki Carmilla
Psalm dla zbudowanych w dziczy
Filozoficzny comfort book w świecie science-fiction.

Roboty zyskały samoświadomość i opuściły fabryki, by odkryć, czym jest piękno przyrody nieskalanej stopą człowieka. Ludzie natomiast musieli na nowo poukładać swoje funk...

Recenzja książki Psalm dla zbudowanych w dziczy

Nowe recenzje

Miłość aż po grób
Róża w natarciu
@guzemilia2:

Q: Macie jakąś swoją ulubioną serię książkową, która ma więcej niż 5 tomów? U mnie jedną z takich ulubionych serii, je...

Recenzja książki Miłość aż po grób
Kosmiczne wampiry
WYSYSACZE ENERGII
@mrocznestrony:

Wydawnictwo IX przyzwyczaiło mnie do tego, że sięga po tytuły nieoczywiste, wymykające się schematom, często nieznane, ...

Recenzja książki Kosmiczne wampiry
Psalm dla zbudowanych w dziczy
,,Pragnienie odejścia zaczęło się od idei cykan...
@Chassefierre:

Książka Becky Chambers jest fantastyczna na tak wielu poziomach, że nie wiem od którego z nich zacząć. Zacznę więc od t...

Recenzja książki Psalm dla zbudowanych w dziczy
© 2007 - 2024 nakanapie.pl