"Zamek z piasku, który runął" jest trzecią częścią znanej wszystkim trylogii Millennium. Rozkochała ona w sobie rzeszę wiernych fanów i jak na razie nie zapowiada się na to, by miało się w tym kierunku coś zmienić. W ostatnim tomie cyklu, Stieg Larsson kontynuuje wątki, które miały miejsce w "Dziewczynie, która igrała z ogniem".
Lisbeth Salander w poważnym stanie trafia do szpitala. Pod fachową opieką dochodzi do zdrowia, mając za sąsiada znienawidzonego ojca. Kobieta nie może sobie wybaczyć, iż nie udało jej się go zabić i ze wszelkich sił stara się zebrać siły do kolejnego ataku. W tym samym czasie Salachenko snuje podobne plany. Kilkukrotnie zdarzyło mu się przespacerować wzdłuż korytarza, by dokładnie ocenić swoje położenie. W między czasie dba również o to, by obronną ręką wyjść z kłopotów, które zbliżają się do niego wielkimi krokami.
Poza murami szpitala, policja robi wszystko aby schwytać osoby odpowiedzialne za tragiczne wydarzenia, które miały miejsce zarówno w Sztokholmie, jak i w pobliskich miejscowościach. Krok po kroku wychodzą na jaw kolejne tajemnice, które umożliwiają im na zdroworozsądkowe spojrzenie na całość sytuacji. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie Sapo, które ponad wszystko inne, pragnie pokrzyżować plany dowiedzenia prawdy. Czy Mikealovi uda się pokonać przeciwności losy? Jakie tajemnice kryją służby, które powinny dbać o sprawiedliwość i dobro swojego narodu.
Muszę przyznać, że podczas spotkania z lekturą tej powieści bywało różnie. Odnalazłam w niej gorsze i lepsze momenty, jednak mimo wszystko uważam ją za książkę, w objęciach której czytelnik traci poczucie czasu i rzeczywistości. Stiega Larssona z całą pewnością możemy uznać za mistrza intrygi i manipulacji. Decydując się na zapoznanie z jego dziełem, należy mieć świadomość, że wytopić jego przesłanki, nie jest w cale tak łatwo. W jednej chwili mamy wrażenie, iż jesteśmy w stanie podać gotowe odpowiedzi na postawione pytania, a już minutę później wszystko zostaje odwrócone o sto osiemdziesiąt stopni. Byłoby niemalże idealne, gdyby nie polityczne rozważania, które momentami ciągnęły się przez wiele stron. Moim zdaniem było ich nieco za dużo i spokojnie można byłoby je streścić.
"Zamek z piasku, który runął" to mimo wszystko ciekawa i wartościowa literatura, obok której trudno jest przejść obojętnie. Stieg Larsson stworzył powieść, która wyposażona została w niezwykle wyrazistych i pewnych siebie bohaterów. Każdy z nich jest na swój sposób wyjątkowy, a gdyby nie irytująca Erica, to nie miałabym się już chyba do czego przeczepić. To nie tak, że nie szanuję jej wyborów, bo każdy ma prawo do własnych decyzji. Mam tu raczej na myśli całokształt jej obycia... Niby taka pewna siebie, a gdy przychodzi co do czego, to nie jest w stanie powiadomić innych o czymś, co tak naprawdę dotyczy całej załogi...
Strasznie żałuję, iż nie będę już miała okazji by na spokojnie spotkać się z Lisbeth, Mikaelem i całą resztą. Bardzo miło wspominać czas spędzony w ich towarzystwie i jestem niemalże pewna, że tak mogłoby pozostać już zawsze.
Wyd. Czarna Owca, październik 2009
ISBN: 978-83-7554-126-7
Liczba stron: 800
Ocena: 8/10
Recenzja opublikowana na:
[
http://recenzje-leny.blogspot.com/2012/02/stieg-larsson-zamek-z-piasku-ktory-runa.html#more]