Historia Emmy i Agathe to historia niejednych sióstr, które za późno zrozumieją (albo nawet nigdy), że mają tylko siebie a siła siostrzanej miłości jest ich największą mocą. Życie mocno je doświadcza. Śmierć ojca, przemoc w domu rodzinnym, zaburzenie psychiczne matki i Babcia Busia, będąca jedyną dorosłą zapewniającą dzieciom odrobinę „normalnego życia”. Dorastanie w dysfunkcyjnej rodzinie odbija się głośnym echem w dorosłym życiu Emmy i Agathe. Zupełnie różne ścieżki egzystencji… Te same fakty z dzieciństwa a tak różne wspomnienia… I ten jeden moment, który rozdziela siostry na lata… Czas płynie nieubłaganie a im więcej piasku w dolnej części klepsydry życia, tym trudniej o rozmowę… Śmierć ukochanej Babci znów splata ich drogi w jedną…
Koniec, który jest początkiem. Doświadczana gehenna, która jest drogą ku szczęściu. Każdy ma własną ścieżkę cierpienia, którą musi przejść, by dojrzeć światłość w swoim życiu i nareszcie mieć „Piękne życie” jak bohaterki powieści Virgine Grimaldi, Emma i Agathe. Obie, czy tylko jedna z nich?
Nadal nie mogę ochłonąć… Krew buzuje w moich żyłach. Umysł roztrząsa kolejne zdania, przemyślenia, pojedyncze sceny malowane przez francuską Autorkę i cały obraz tej historii. Ostatnia przewrócona strona z napisem „koniec” nie dała ukojenia ani odpowiedzi, wybuchła we mnie lawa nie dających się poskromić pytań… czy mamy czas, by marnować czas? Czy miłość siostrzana wybaczy wszystko? Dlaczego ona jest tą straszą, a druga tą młodszą? Ile jeszcze muszą przejść osobno, by zrozumieć, że są dla siebie jedyne i najważniejsze… i nic ani nikt tego nie zmieni ani nie zastąpi? Ile zła jest człowiek w stanie znieść, ile ciężaru na swoich barkach unieść, jak długą drogę musi przejść po kamienistej, cierniowej drodze, by zrozumieć, by dojrzeć, by docenić… miłość siostrzaną, bez której później już ciężko łapać codziennie oddech… I ten czas spędzony osobno, którego nie da się nadrobić i którego żal… „kiedy nie można odzyskać pięciu straconych lat, zdobywane wspomnienia wypełniają luki”.
Virgine Grimaldi utkała doskonałą psychologiczną wiwisekcję siostrzanej relacji przepełnionej żalem, wzajemnymi pretensjami, przerzucaniem odpowiedzialności za przeszłość, wybaczeniem, które nie przynosi ulgi ze względu na stracony czas… i równocześnie głęboką miłością, wiarą i nadzieją obu sióstr jeszcze na „piękne życie”...
W tle fabuły powieści przewija się scena z filmu „Titanic”, kiedy Rose żegna się z Jack’iem – swoim kochankiem i ta dosłowność wpleciona w treść paraliżuje, przygniata z całą mocą: „- śmierć Jack’a to nie koniec filmu, Gagathe. Koniec filmu to Rose, która rozwija skrzydła i czerpie z życia garściami.
Nie od razu do mnie dotarło. Emma przekazała mi wiadomość”.
Ogromne podziękowanie dla Pisarki Virgine Grimaldi za stworzenie wyjątkowej, wzruszającej, ponadwymiarowej i ponadczasowej powieści. Przepiękne krajobrazy Francji wzmacniają przekaz tej historii w pierwszoosobowej narracji. „Piękne życie” zostanie ze mną już na zawsze…
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga.