"Zawołajcie położną" to literacki bestseller, który podbił Europę. Powieść ta stała się także inspiracją do serialu telewizyjnego, który z miejsca pobił wszelkie rekordy popularności w Anglii. Czytelnicy i widzowie docenili to, że autorka idealnie wpasowała się w niszę czyli świat położnych. Wiele osób zauważyło, że chociaż medycyna jest dzisiaj tematem przewodnim i inspiracją numer jeden zarówno w telewizji jak i literaturze, to dotychczas skupiano się na pielęgniarkach i lekarzach, pomijając kompletnie położne. Ich codzienność jest przecież tak różna od życia reszty ludzi, bo mało kto może powiedzieć, że regularnie każdego dnia jest świadkiem narodzin nowego człowieka.
Autorką jest Jennifer Worth, nieżyjąca już pianistka, pisarka i położna. Ponad dwadzieścia lat przyjmowała porody pomagając w ubogiej dzielnicy Londyńskiego East Endu. W młodości praktykowała w Domu Nonnata u sióstr anglikańskich. Tak odpowiedzialna praca w młodym wieku ukształtowała Jennifer, która zdecydowała się spisać swoje wspomnienia i wrażenia z tamtego okresu, co okazało się być strzałem w dziesiątkę. Jednak oprócz tego, że jej powieść stała się hitem, pomogła także wywołać żywą dyskusję na świecie, na temat nowoczesnych metod porodu i świadomego macierzyństwa. Można więc powiedzieć, że to zdecydowanie książka z przesłaniem.
Sygnałem dla Jennifer, po którym bezwzględnie porzuca wszystkie dotychczasowe zajęcia i obowiązki, są słowa "zawołajcie położną!" Słysząc je musi natychmiast rozpocząć przygotowania do akcji, lecz najpierw czeka ją czasami długa droga do pacjentki, którą przebywa na rowerze. Choć takie warunki pracy wydają się spartańskie, dla położnej to normalny środek transportu, który pozwala jej często szybciej przebyć trudną drogę. Zdarzyło się nawet, że do rodzącej jechała pod eskortą policji! Do tego wszystkiego musi zabrać ze sobą nie tylko uniform i swoja medyczną torbę, ale i spokój i przede wszystkim opanowanie.
Bycie położną choć oczywiście niesie ze sobą ogromną satysfakcję, dumę i radość, nie jest wcale takie łatwe. Jak każdy, Jennifer ma także swoje własne życie, które musi porzucić gdy tylko dostanie wezwanie. Nieważne czy właśnie wykonuje coś ważnego czy jest dzień lub noc, najważniejsze są pacjentki czekające na pomoc i wsparcie, bo także psychiczne, pozytywne nastawienie jest niezbędne do wykonywania tej pracy. W książce autorka opisuje wiele trudnych sytuacji, kiedy wydawało się, że dziecko urodziło się martwe, rodząca nie przeżyje, czy choćby stresy związane z cięższymi przypadkami. Momentami trudno uwierzyć, że tak wielka odpowiedzialność i niepewność związana z porodami, może sprawiać komuś radość. Położna ciągle narażona jest na niepokój, nigdy nie wie co ją czeka i jak potoczą się sprawy, a te nie zawsze układają się sielankowo jak w serialach telewizyjnych. Bywają momenty, w których po narodzinach zamiast euforii jest rozpacz, kiedy dziecko urodzi się chore lub martwe. Mimo to Jennifer wyraźnie jest stworzona do tego zawodu co czuć pomiędzy wersami powieści.
"Zawołajcie położną" to na pewno książka ciekawa i wciągająca, już od pierwszej strony. Zaskakujące jest to, że choć właściwie cała jej treść opiera się na porodach, a samą Jennifer, jej życie i otoczenie poznajemy właściwie pomiędzy kolejnymi przypadkami, to jednak ani na chwilę nie ma mowy o nudzie. Każde zgłoszenie to kolejna historia pełna zwrotów akcji, napięcia i niepewności. Ciągle coś się dzieje i dzięki temu te ponad 400 stron czyta się jednych tchem.