Piękni i przeklęci recenzja

Ze świata bogatego nonsensu

Autor: @Krasnoludek ·3 minuty
2013-10-02
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Ponoć, kiedy książka kiedyś kiedyś została wpisana na listę klasyków wszechczasów jest dobra, a nawet bardzo dobra. Ponoć, ale nie tym razem. Na ogół, gdy sięgam po pozycję setki lat temu okrzykniętą bestsellerem (wiadomo, jak jest z tym dzisiaj) z miejsca uznaję, że na nudę nie będzie co narzekać. Może trafić się słownictwo nie zrozumiałe dla przeciętnego zjadacza chleba, może powiać filozofią, którą tylko twórca pojmuje, może być problem z rozgryzieniem jego intencji (alfą i omegą przecież nie jestem), ale zawsze jest ciekawie, wciągająco i odkrywczo. Do teraz.

Na twórczość Francisa Scotta Fitzgeralda, już od dłuższego czasu ostrzyłam sobie myślowe pazurki. „Wielki Gatsby” w kinach oraz swojego czasu w szkole, „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”, oglądany przeze mnie z wielkim zainteresowaniem oraz barwne (choć może nie chwalebne) życie autora sprawiły, że bez szemrania i pisków szarej myszki wypożyczyłam powieść, która ponoć „odkrywa nie odkryte, jest przepowiednią przyszłości autora, wstrząsa i obnaża światek amerykańskiej elity” . Tak oto, „Piękni i przeklęci” zrównali z ziemią moje dotychczasowe niewzruszone przekonanie, o wielkości klasyków. Na pewno szybko sobie to dobiję, ale póki co cierpię.

Dlaczegoż to, tak poniewieram szlachetne dzieło autora, prześmiewczą metaforę, próbę ukazania ówczesnym bogatym amerykanom ich małostkowości, tępoty i braku zrozumienia dla zwykłego świata?

Bo choć pisarz ideę miał godną pochwały, to dzieło stworzył na miarę encyklopedii czytanej przed snem, bądź wywodów na wykładach z filozofii – słowem jednym i bezwzględnym w swej prostocie: nudną.

Anthony Patch jest wnukiem jednego z największych milionerów Ameryki Północnej (więc pewnie i całego Świata). Z racji tego faktu, z miejsca uważa, że wszyscy malutcy nie godni czyszczenia jego wymuskanego obuwia powinni mu się kłaniać w pas i modły wznosić do jego nieprzeciętnej inteligencji i lenistwa na miarę… w sumie to nawet porównania nie mam – może naszego rodzimego Ferdynanda Kiepskiego?

W tym jeszcze nie byłoby nic złego. Wybawi się, może zmądrzeje, czymś nas zadziwi, albo zrobi głupotę, która zapewni mu wpis do Księgi Rekordów Guinessa i będzie pokutował całe życie. Albo wydarzy się dajmy na to… coś ciekawego?

I przez chwilę niby się dzieje, gdy w życiu Anthony’ ego pojawia się zjawiskowa łamaczka męskich serc, szukająca podniety równie intensywnie, jak nasz „boski” chłopiec, Gloria Gilbert – oczywiście bogata lady, tego chyba nie trzeba wyłuszczać.

Chwilę bawią się w kotka i myszkę, śmieją się z tych którzy pracują, balują ile się da, biorą ślub i koniec akcji. Potem dwieście stron oczekiwania na śmierć dziadka, picia alkoholu, sprzedawania co się da (bo przecież iść do roboty to pomysł sam w sobie poniżający), dezaprobaty w oczach byłych przyjaciół i kłótni.

Co z tego, że autor raczy nas barwnymi opisami, kpiną szczerzącą się praktycznie z każdej strony (w końcu książka jest zawoalowaną krytyką) i wyniosłym stylem podkreślającym małostkowość i zadufanie w sobie głównych bohaterów? Co z tego, że nagromadził metafor, jak stąd do nieba (albo piekła, zależy do czego komu dalej)? Co z tego, że stosuje innowacyjną formę określania zapachu (mianowicie koloruje go np.: bielizna pachnąca żółto), co budzi pewne zaciekawienie? Wreszcie co z tego, skoro bohaterów nie da się polubić. Nie przez to, że są mendami życiowymi, tylko dla tego, że są tak przeklęcie, obłudnie, do granic wytrzymałości mojego organizmu nudni. Nawet, jak im życie dokopało, nie bardzo mnie to wzruszyło, bo usypiałam.

Autor powinien troszkę przystopować z opisami zajmującymi pięć stron, na rzecz akcji, ruchu, jakiejkolwiek dynamiki. Nawet wojna w amerykańskim wydaniu potrafi być flakowata – a przecież to jeden z tematów, którym interesuję się nadmiernie, choć wciąż w pełni jako laik. Żeby być sprawiedliwą – pisarz zapewnił nam trochę ekscytacji, wzbudzając nawet zainteresowanie na ostatnich pięćdziesięciu stronach. Ale co z poprzednimi? Ominąć i przejść do meritum?

Jedyną korzyścią, jaką wyciągnęłam z tej lektury jest spełnienie mojego postanowienia noworocznego 2013 – raz zaczętą lekturę doczytać do końca, pomimo piętrzących się trudności. Da się? Da się, a co: Polak potrafi!

Trudno polecać mi tę książkę komukolwiek, kto szanuje swój czas – czyli jak mniemam wszystkim tu przybywającym. Sądzę, że to pozycja, która może przypaść do gustu miłośnikom twórczości autora (z tego co czytałam zbyt rozbuchana nie jest), socjologom, którzy muszą badać klimaty w społeczeństwie amerykańskim przed, w trakcie i po Drugiej Wojnie Światowej (zawsze znajdą tu jakieś wskazówki, choć to raczej dość naciągana idea).

Niestety: pomysł dobry, talent duży, ale treść zbyt usypiająca. Trudno.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2013-12-15
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Piękni i przeklęci
8 wydań
Piękni i przeklęci
Francis Scott Fitzgerald
6.4/10

Ameryka, początek dwudziestego stulecia. Tytułowi „piękni i przeklęci” – Anthony i Gloria – to beztroscy, młodzi kochankowie z wyższych sfer, których wspólne życie utkane jest naprzemiennie z dni zaba...

Komentarze
Piękni i przeklęci
8 wydań
Piękni i przeklęci
Francis Scott Fitzgerald
6.4/10
Ameryka, początek dwudziestego stulecia. Tytułowi „piękni i przeklęci” – Anthony i Gloria – to beztroscy, młodzi kochankowie z wyższych sfer, których wspólne życie utkane jest naprzemiennie z dni zaba...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Kojarzycie serial „Plotkara” i jego główną bohaterkę – piękną i bogatą Serenę Van Der Woodsen? Pamiętam jeden odcinek, gdy siedziała na ławce przed jednym z uniwersytetów i zaczytywała się w „Pięknych...

@malaM @malaM

Pozostałe recenzje @Krasnoludek

Kasika Mowka
kasika Mowka

Książki, w których dochodzi do zadania krzywdy dziecku, które ukazują działanie jego psychiki w sytuacjach odbiegających od przyjętych w społeczeństwie, są mi szczególnie...

Recenzja książki Kasika Mowka
Bohatyr. Smocza cesarzowa
"Przyjaźń, honor, walka, życie"

Dawne wierzenia, pogańskie teorie na powstanie świata odchodzą w odmęty niepamięci. Dziadkowie nie przekazują opowieści snutych od wieków, bo kto by ich słuchał, kiedy w ...

Recenzja książki Bohatyr. Smocza cesarzowa

Nowe recenzje

Nasze drzewa są jeszcze młode
Świetna książka
@paulinkusia...:

To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki. Książka "Nasze drzewa są jeszcze młode" jest trzecim tomem sagi #opowi...

Recenzja książki Nasze drzewa są jeszcze młode
W tych szacownych murach
Jedna z lepszych antologii, jakie czytałam <3
@maitiri_boo...:

Antologia „W tych szacownych murach” to zbiór dwunastu opowiadań, które zagłębiają się w mroczne klimaty i tajemnicze w...

Recenzja książki W tych szacownych murach
Ostatnie słowo
Dwa w jednym
@zaczytanaangie:

Sięganie po książki ulubionych autorów ma niepowtarzalny urok. To w końcu literacka podróż w zaufaniu, że po raz kolejn...

Recenzja książki Ostatnie słowo
© 2007 - 2024 nakanapie.pl