Czy lubicie czytając powieść czuć gęsty, mroczny klimat tajemnicy, od którego włos jeży się na karku?
Czy lubicie zagłębiać się w akcję powoli, z rozmysłem brnąc coraz dalej wraz z bohaterami przez mgliste mokradła i zawiłości fabuły?
Czy lubicie kiedy intryga, niczym haft pajęczej sieci, zaczyna Was oplatać, niezauważalnie zacieśniać się wokół Was i mieniąc w słońcu odblaskami, całkowicie pochłaniać?
Jeśli tak, to rozsiądźcie się wygodnie w fotelu na całe dziewięćset stron przygody i odwiedźcie siedemnastowieczną osadę Fount Royal, w której toczy się akcja tej wyśmienitej książki!
Głównego bohatera, Matthew Corbetta poznajemy kiedy jako sekretarz sędziego wraz z nim jest w trakcie podróży do osady, gdzie ma toczyć się proces czarownicy. Wiele aspektów wskazuje na winę oskarżonej kobiety – w wiosce doszło do morderstw, które mają znamiona sił nadprzyrodzonych, wybuchło kilka pożarów, coraz to nowe rośliny na plantacji padają powalone dziwną chorobą, kolejni mieszkańcy umierają przez szalejącą zarazę. Czy za taką mnogością plag mojżeszowych może stać coś innego niż siły nieczyste? Co więcej, wielu z mieszkańców widziało oskarżoną kobietę w towarzystwie jej czarnego Pana. Nie pomaga jej fakt, że odmawia wypowiedzenia słów Modlitwy Pańskiej, ani źle postrzegany w ówczesnych czasach brak pokory u słabszej płci. Sprawa wydaje się być bezsprzeczna i przesądzona, pozostała jedynie formalność, na którą zniecierpliwiony właściciel wioski zaciera ręce. Jednak czy na pewno wszystko jest tak jednoznaczne? Młody sekretarz o dociekliwej naturze i otwartym umyśle przez przypadek rozpoczyna swoje śledztwo, w którym na jaw zaczynają wychodzić mroczne pobudki, brudne niewiadome i lepkie krętactwa. Czy Rachel, podejrzana o użytkowanie czarnej magii, okaże się niewinna zarzucanym jej zbrodniom, czy jednak znajdziemy w pogłoskach ziarno prawdy? Wraz z kolejnymi kartami książki będziemy odkrywać coraz to nowsze, zaskakujące okoliczności.
„Zew nocnego ptaka” , pomimo tego, że w głównym zarysie określiłabym jako kryminał, posiada również świetnie nakreślone tło historyczne. Akcja tocząca się w roku 1699 na dziewiczych terenach Ameryki usilnie kolonizowanych przez Brytyjczyków, pozwoliła autorowi na przedstawienie panujących w tamtym czasie i miejscu obyczajów, przekonań, zaściankowości i uprzedzeń. Czasów kiedy zabobon rządził społeczeństwem, gdy patriarchat przeżywał swoje najlepsze czasy i kiedy każda inność budziła sprzeciw i kazała się piętnować.
Choć sama książka mogłaby się wydawać przerażająco opasłym tomiskiem, to płynęłam przez nią z ogromną lekkością. Plastyczny język jakim jest napisana, zadziwiająco łatwo pozwala czytelnikowi wyobrazić sobie otoczenie i kolejne postaci. Ani przez moment książka mnie nie nużyła pomimo swojej objętości i chętnie do niej wracałam po przymusowych przerwach na sen i pracę. Jedyną trudność podczas lektury znajdowałam w utrzymaniu w rękach tego wspaniale wydanego dzieła, ponieważ swoje waży. Ale! W życiu nie zamieniłabym tego egzemplarza na jakikolwiek inny - Wydawnictwo Vesper spisało się wyśmienicie, oprawa graficzna, zarówno okładki jak i rycin wewnątrz książki jest zachwycająca! Powieść majestatyczna pod każdym względem i szczerze mogę ją polecić złaknionym dobrej lektury.