Witajcie, po raz trzeci już, w znanym tylko nielicznym wtajemniczonym świecie podróży w przeszłość. Ale uważajcie- tym razem nie będzie tak bezpiecznie jak poprzednio. To już nie jest tylko szlachetne wypełnianie obowiązku w służbie ludzkości, poddawanie się elapsji do niezagrożonych miejsc i posłuszne wypełnianie poleceń hrabiego. Bo owa pozytywna otoczka pękła niczym bańka mydlana, a pozostała nie tak znowu kolorowa rzeczywistość, której musicie stawić czoła. W chwili, gdy do wczytania do chronografu pozostanie krew tylko dwojga podróżników w czasie, zacznie się gra. Gra na śmierć i życie, bo gdy mamy do czynienia z tak potężnymi i niewahającymi się przed niczym ludźmi, jedna strona musi ponieść klęskę. Katastrofalną w skutkach.
Gdy widzieliśmy się z Gwendolyn i Gideonem po raz ostatni, nie były to szczególnie przyjemne okoliczności. Pożegnaliśmy bohaterów z bólem w sercu, patrząc na cierpienie ich obojga. Pewnie gdyby Gwen była zwyczajną dziewczyną, mogłaby w samotności lub towarzystwie najlepszej przyjaciółki rozpatrywać swoje smutki. Ale ponieważ jest podróżniczką w czasie, od której zależą losy ludzkości, nie może sobie pozwolić na odczuwanie słabości. Zamiast tego musi wziąć się w garść i obmyślić plan dalszego postępowania. W końcu pozostało jeszcze tyle tajemnic do rozwikłania! Co się obecnie dzieje z zaginionym chronografem? Dlaczego Lucy i Paul ukradli drogocenne urządzenie i uniknęli konsekwencji salwując się ucieczką? Jakie są prawdziwe intencje hrabiego de Saint Germain? A przede wszystkim: jakie będzie zakończenie przygód Gwendolyn i Gideona?
„Zieleń szmaragdu” to trzecia i niestety ostatnia część Trylogii Czasu autorstwa niemieckiej pisarki Kerstin Gier, która przyniosła jej wielką popularność, gdyż przygody dwojga nastolatków odniosły ogromny sukces i stały się prawdziwym bestsellerem. Trudno się temu dziwić, w końcu Gier stworzyła niezwykłą historię z oryginalnym wątkiem podróży w czasie. Nie zabraknie tutaj oczywiście uczucia pomiędzy dwojgiem bohaterom, ale czy przetrwa ono wszystkie niespodzianki jakie szykuje mu los? Musicie przekonać się sami.
Na 450 stronach autorka stopniowo odkrywa karty i logicznie wyjaśnia wszystkie tajemnice za co należą się jej brawa, nie jest to bowiem łatwe zadanie, gdy trzeba odnaleźć się we wszystkich wątkach na przestrzeni wieków i przedstawić je w sposób dający czytelnikowi satysfakcję. Kerstin Gier się to jednak udało, nie dopatrzyłam się żadnych błędów w chronologii, wszystko jest dokładnie tak, jak być powinno. A zakończenie jest wielką niespodzianką – pod koniec byłam trochę rozczarowana, ponieważ wydawało mi się, że domyśliłam się co się za chwilę stanie, jednak zaraz potem musiałam zmienić zdanie, gdyż było zupełnie inaczej. Gwarantuję Wam, że będziecie zdumieni tym, co przygotowała dla czytelnika pisarka.
Jeśli chodzi o bohaterów, w „Zieleni Szmaragdu” spotykamy tych samych co w poprzednich częściach. Tak więc główne postaci jakimi są Gwen i Gideon, a także te mniej znaczące albo raczej rzadziej się pojawiające, bo przecież bez nich nie byłoby tej historii. Pozytywnym aspektem był w powieści Xemerius, czyli duszek, a właściwie złośliwy demon na każdym kroku towarzyszący Gwendolyn i komentujący każde jej posunięcie, co było niekiedy bardzo zabawne, jego uwagi odegrały niemałą rolę w tworzeniu atmosfery „Zieleni”. Początkowo, czyli przy lekturze poprzednich części, nie rozumiałam zachwytów nad Gideonem ze strony czytelniczek, jak dla mnie był zbyt wyniosły i arogancki, nie do końca wierzyłam w szczerość jego uczuć w stosunku do Gwen. Jednak w ostatniej część Trylogii Czasu moje wyobrażenia na temat chłopaka znacznie się zmieniły, polubiłam go bardzo, pewnie dlatego, że był bardziej uczuciowy i pokazał jasne strony swego charakteru, dotąd raczej ukrywane pod płaszczykiem arogancji i obojętności. Z całego serca kibicowałam więc miłości jego i Gwendolyn, ale czy koniec końców będą razem, czy może nie jestem im pisane szczęśliwe zakończenie? Tego Wam nie zdradzę.
Mimo że książka jest większa objętościowo od poprzednich części i troszkę stron można by jej moim zdaniem ująć bez straty dla fabuły, to w dalszym ciągu czyta się bardzo przyjemnie, Kerstin Gier potrafi czarować słowo pisane. Język jest przystępny, bez skomplikowanych słów i górnolotnych sformułowań, ale tak niepodobny do większości obecnej literatury: powiedziałabym, że zadowoli wymagającego czytelnika. Opisy tak splatają się z akcją, że nie nużą, a wzajemnie się z nią uzupełniają.
„Zieleń szmaragdu” to według mnie najlepsza część Trylogii Czasu, lektura obowiązkowa dla fanów pisarki spragnionych dalszego ciągu przygód Gwendolyn i Gideona oraz ostatecznego rozwiązania wszelkich tajemnic. Plejada barwnych postaci i oryginalna fabuła tworzą nieprzeciętną historię opisaną w świetny sposób. Może czasem zbyt rozwleczoną, ale przynajmniej dłużej możemy się nią delektować. Polecam!