Jeśli myśleliście, że „Gorący śnieg” był hot i rozgrzał Was do czerwoności, to strach pomyśleć co zrobi z Wami „Zimny ogień” :P Monika Liga po raz kolejny stworzyła historię, od której nie da się oderwać!
Jola jest rozwódką, której życie całkowicie się rozsypało. Gdy umiera jej ojciec, a w spadku dostaje domek w lesie na totalnym odludziu, postanawia się do niego przeprowadzić… I już pierwsza podróż kończy się dla niej źle, bo jej auto nie jest przyzwyczajone do warunków panujących w lesie. Jedynym ratunkiem dla niej okazuje się Marcel, który, jak się później okazuję, mieszka koło niej… i pomimo, że też wybrał życie samotnika, to niektóre ciągoty będą silniejsze od niego ;) a i Jola skorzysta, bo odkryje w sobie nowe pokłady…energii ;)
Jeśli nawet nie czytaliście „Gorącego śniegu” to nic straconego, bo ta historia nie łączy się z poprzednią – no może oprócz głównej bohaterki, która ma swój maleńki wątek w jedynce. Jednakże zachęcam do zapoznania się z obiema historiami, bo obie są świetne!
Monika Liga kupiła mnie tymi książkami. Nie dość, że spędziłam przy nich świetnie czas, bo momentami uśmiałam się przy nich jak głupia, to jeszcze po każdej książce, czuje okropny niedosyt. Jak dla mnie te książki są zdecydowanie za krótkie :D Styl pisania autorki bardzo mi odpowiada, przez co ja je pochłaniam dosłownie w jeden dzień.
Świetnie wykreowani bohaterowie. Powiem szczerze, po zagraniach Jolki w „Gorącym śniegu” miałam ją za taką wredną i wyrafinowaną manipulantkę, za to tutaj – no szok. Zmieniłam patrzenie na nią i nawet ją polubiłam. Tylko teraz nie wiem czy bardziej ją czy Marcela :P Marcel – istny drwal – długa broda, siekiera i drewno, potem kąpiel na świeżym powietrzu…ehhh…zapewne nie tylko mnie by się buzia otwarła na ten widok. DO tego zabawny, opiekuńczy i szalenie przystojny. O innych atutach już nie będę pisać, bo to najlepsze smaczki „Zimnego ognia” :P
Do tego mamy tu też trzeciego bohatera Olega, który swoim pojawieniem się, wniesie trochę zamieszania, ale i nieco więcej pikanterii – chociaż jej poziom wcale tu nie opada...wręcz przeciwnie, niektóre momenty naprawdę rozpalają zmysły…
Co do samej fabuły. Na pewno nie będziecie się tu nudzić. Oprócz gorącego romansu dostaniecie też troszkę sensacji, która Was zaskoczy. Ten zwrot akcji, który zaserwowała tutaj autorka, mnie osobiście mocno zszokował – do tego zachowanie Joli mogłoby wydawać się dziwne, a ją samą można by było uznać za niestabilną emocjonalnie, no ale cóż… dla mnie dała radę, jest nieprzewidywalna i do tego szalona ;)
Czy są jakieś minusy? Jeden jedyny. Tak jak uwielbiam poznawać perspektywę obu postaci, tak były momenty, że mamy ten sam fragment powtórzony oczami jednego i drugiego – i tak, z jednej strony fajnie, bo wiemy co dany bohater myślał w tym momencie, ale z drugiej, na dłuższą metę trochę mnie to już denerwowało, bo chciałam wiedzieć co dalej się działo, a to wystawiało moją cierpliwość na próbę ;) dobrze, że tych fragmentów nie było za dużo :P
Jeśli lubicie gorące historię, wręcz niegrzeczne ;) to „Zimny ogień” właśnie się do nich zalicza i myślę, a nawet jestem przekonana, że będziecie nią zachwyceni tak jak ja :D polecam gorąco!