Zło w zarodku recenzja

Cóż to był za kryminał!!
Przyznam, że nie czytałam poprzednich części tej serii i już wiem, że muszę koniecznie nadrobić!
"Zło w zarodku" to krwista, wciągająca i mroczna historia. Zapewniam, że książka nie da wam w spokoju i pochłoniecie ją w jeden wieczór.
Nora porywa bliskich członków Zakonu Victora. Dlaczego to zrobiła i czy grozi im niebezpieczeństwo? Porywaczka pozwala się złapać i zakuć w kajdany, mimo wszystko jest pewna siebie i ma przewagę nad przeciwnikami. Czy działa sama? Kto zlecił jej porwanie? Aby uwolnić bliskich członkowie muszą po kolei stanąć z Norą twarzą w twarz i wyznać swoje mroczne tajemnice. Niklas, Dorian, Izabele, Woodard, Victor i Fredrik - wszyscy mają być obecni w ciągu 48 godzin w jednym miejscu. Inaczej ich rodzina zostanie zamordowana. Czy każdy z nich wyzna swoje grzechy i jaki to będzie miało wpływ na ich relacje i działalność Zakonu? Izabel zaczyna być zazdrosna o Norę, bo zauważa, że ta intryguje jej ukochanego Victora. Łapie się na tym, że chciałaby być taka jak ona.. Jedno jest pewne - Nora działa wszystkim na nerwy. I nikt nie ma ochoty na zwierzenia. Skąd Nora tak dobrze zna wszystkich członków? Czy Frederik dotrze na czas? Czy bliskich uda się uratować?
Musicie przeczytać książkę. Dawno nie czytałam tak wciągającego i pełnego napięcia kryminału. Polecam.