O rany! Jestem w szoku, jak bardzo rozbudowana jest fabuła tej części, jak bogaty jest w książce świat przedstawiony. Tak wiele zdążyło się zmienić od pierwszego tomu cyklu i nadal dzieje się bardzo dużo i zmienia coraz więcej. Przede wszystkim w życiu bohaterów, ale nie tylko. W świecie Aline pojawiła się mała, bezbronna istotka, która wywróciła jej świat do góry nogami. Dziewczyna ma sporo na głowie. Musi odnaleźć się w nowej roli, co wcale nie jest łatwe. Do tego demony przeszłości nie dają jej spokoju. Wojna niby chyli się ku końcowi, jednak nie oznacza to jeszcze, że zapanował pokój. Armia pod dowództwem Iana Lancastera miażdży wszystko, co napotka na swojej drodze, a jej ostatnim i honorowym celem jest dzika Prowincja Północy, której broni Armia Cieni. Pokonanie tej armii jest dla Iana o tyle istotne, że na jej czele stoi jego była kochanka – Aline. A ponieważ Aline stała się ikoną Ruchu Czarnej Róży, Królową Północy, musi sprostać wielu wyzwaniom. Czy spełni pokładane w niej nadzieje i jak skończy się dla Iana podróż na Północ, sprawdzicie w powieści.
Już sam opis „Królowej Dzikusów” zdradza, że w powieści dużo będzie się działo. Jednak i tak nie przygotowuje na to, co w niej zastajemy. To jeden wielki rollercoaster! Rollercoaster emocji, zdarzeń, kalejdoskop różnorodnych postaci i galeria osobowości. Do tego, czego raczej się nie spodziewałam, ale chyba powinnam, bo autorka ciągle to robi, następuje w tej części kolejna zmiana klimatu. Jest bardziej mrocznie i niepokojąco. Chociaż wydawać się może, kiedy rozpoczynamy lekturę, że ten tom da nam trochę odetchnąć, okazuje się, że ten oddech jest rzekomy i jest to po pierwsze doskonała zmyłka, po drugie cisza przed burzą. Zamiast odetchnąć pełną piersią, przez całą powieść czujemy na karku złowieszczy oddech. Niby jest spokojnie, niby wszystko idzie w dobrym kierunku, a jednak coś nas ciągle niepokoi podczas lektury, coś uwiera i każe czekać na cios, który z pewnością spadnie i jeszcze bardziej namiesza w życiu bohaterów. Wiemy, że coś się wydarzy i że nie będzie to nic dobrego. I tak faktycznie jest. Autorka jest mistrzynią budowania napięcia i kreowania fabuły. Po raz kolejny nie jesteśmy w stanie przewidzieć, w jakim kierunku potoczy się ta opowieść. Dlatego zaskakuje czytelnika na każdym kroku. Do tego akcja powieści nie zwalnia do ostatniej chwili. Ba, w ostatnich rozdziałach jeszcze bardziej przyspiesza, a napięcie sięga zenitu. Znów nie wiadomo również, komu ufać i po czyjej stronie się opowiedzieć. Uwielbiam niejednoznaczność tej powieści, jej nieprzewidywalność, złożoność, ale też uczciwość. Autorka nie mydli czytelnikom oczu. Pokazuje rzeczywistość taką, jaka jest. I tyczy się to zarówno języka, który w powieści bywa ciężki, daleki od subtelności, niepozbawiony wulgaryzmów, otaczającego świata, który często nie jest tak kolorowy, jakim chcielibyśmy go widzieć i seksu, który w życiu każdego dorosłego człowieka przecież istnieje i bez niego ten dość spory kawał życia bohaterów, który poznajemy w powieści, byłby niekompletny, a przez to mało wiarygodny.
Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że jest to moja ulubiona część cyklu. Nie czytałam jeszcze finałowego tomu i oczywiście mogę zmienić zdanie, ale póki co „Królowa Dzikusów” stała się moją ulubienicą. Dlaczego? Głównie z powodu przemiany bohaterów, a przede wszystkim Aline, która w poprzednich tomach potrafiła irytować. Tu widać wyraźnie, jak długą drogę przeszła. Dorastała na oczach czytelnika przez kolejne tomy, w tym jest już dojrzałą, odpowiedzialną kobietą, która podejmuje bardziej przemyślane i mniej zwariowane decyzje. Muszę przyznać, że w tej części jestem totalnie zauroczona tą bohaterką. Jest tak samo silna, twarda, nie do zdarcia jak wcześniej, ale bardziej ułożona i myśląca niż do tej pory. Podoba mi się, że autorka bezustannie stawia tę bohaterkę przed trudnymi wyborami, że Aline w każdym tomie musi stawiać czoła nowym, nieznanym jej wcześniej wyzwaniom. Że w jej głowie pojawiają się kolejne dylematy, że jest tak złożoną, wielowymiarową postacią, której nie można odczytać po pierwszym z nią spotkaniu. Elementów fantastycznych, które tak lubię w powieściach i w tym cyklu również je ukochałam, jest w tej części nieco mniej, ale nie odeszły z zapomnienie. Są, ale nie tak oczywiste jak w drugiej części i kiedy nadejdzie odpowiedni czas, dadzą o sobie znać ze zdwojoną siłą. Jestem bardzo ciekawa finałowego tomu, bo w zakończeniu tej części autorka postanowiła zrzucić na czytelnika prawdziwą bombę.
„Królowa Dzikusów” to najbardziej wciągająca część fantastycznego cyklu Joanny Lampki. Książkę i cały cykl wyróżnia sprawny warsztat pisarski, połączony z oryginalnymi, zaskakującymi rozwiązaniami fabularnymi. A także dynamiczna akcja i różnorodni, barwni bohaterowie, którzy przechodzą wewnętrzną przemianę. To świetny kawał polskiej fantastyki, który z całego serca polecam!