Koncepcja zamiany domów była mi wcześniej znana z nie do końca udanej powieści pt. „Zamiana”, której autorką jest Rebecca Fleet. Już wtedy pomysł na tytułową zamianę mieszkań wydawał się na wskroś dziwny - nie potrafię sobie wyobrazić, że przez tydzień ktoś zupełnie obcy korzysta z mojej łazienki czy śpi w moim łóżku. A co z tymi wszystkimi rzeczami, które latami gromadzimy w szafach i różnych zakamarkach? Ktoś miałby w tym grzebać? Przecież na tygodniowy wyjazd nie jesteśmy w stanie zabrać wszystkiego!
Wpadł mi w ręce „Odwet” Claire Douglas, nowość wydawnicza od Wydawnictwa W.A.B. Czytam, czytam i… znowu zamiana? Libby Hall wraz z mężem Jamiem na miejsce swojego odpoczynku wybierają nadmorską posiadłość zwaną Kryjówką. Zamieniają ją na swoje małe i nijakie mieszkanie. Libby musi odreagować trudny czas prywatny i zawodowy. Do rzeczonej zamiany zachęca ulotka, która przypadkiem trafia w ręce kobiety. Posiadłość jest piękna, położna w ustronnym miejscu i na swój sposób tajemnicza i lekko przerażająca. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie towarzyszące Libby wrażenie, że wciąż jest obserwowana… tym bardziej, że dookoła zaczynają dziać się naprawdę dziwne rzeczy.
„Odwet” jako całokształt to dobrze skrojona powieść. Na szczęście wątek zamiany występuje jedynie na początku powieści i stanowi prolog do dalszych wydarzeń. Książka niestety niepozbawiona jednak wad. Początek faktycznie trzyma czytelnika w napięciu. Składają się na to te wszystkie irracjonalne sytuacje związane z pobytem w nadmorskiej posiadłości Heywoodów, te nierozwiązane tajemnice i sekrety Jamiego i Libby. To wszystko mieści się w części pierwszej „Kornwalia”. Cześć druga książki czyli „Tajlandia” pozwala na odkrycie przynajmniej niektórych kart. Co ma wspólnego Kornwalia i Tajlandia? Musicie przekonać się sami. Faktem jest, że cała intryga „Odwetu” jest przemyślana i może zaskoczyć odbiorcę. Całość jest sumą wielu wykrętów, nieporozumień oraz z pozoru trudnych do wyjaśnienia sytuacji. Najbardziej rozczarowuje samo zakończenie. Zbyt płytkie, zbyt proste jak na tak skomplikowaną fabułę. Muszę przyznać, że miałam w głowie zupełnie inną koncepcję na finał.
Szkoda, że warsztat Claire Douglas nie skupił się na doprecyzowaniu bohaterów. Libby choć wzbudza litość i współczucie, z drugiej strony sprawia wrażenie kobiety rozchwianej emocjonalnie. Ciągle czujna, nadmiernie ostrożna. Infantylna i nieuważna. Skrajne cechy sprawiają, że stopniowo w czytelniku zaczyna się budzić niepewność. Z drugiej strony jest zawsze wierny, zawsze przy niej, bez skazy – Jamie. Mężczyzna wraz z upływem akcji staje się coraz bardziej podejrzany. Jest zbyt idealny, jakby zbudowany z kartonu. Obsada zamyka się na tej dwójce i kimś jeszcze, o kim nie napiszę zbyt wiele by nie zdradzić fabuły. Reszta to bohaterowie drugoplanowi, którzy pojawiają się jako epizody.
„Odwet” nie należy do krwawych thrillerów. Choć wątek związany z przestępstwem również się pojawia. To bardziej historia psychologiczna, próba rozliczenia się z przeszłością, chęć zemsty, pragnienie bycia najlepszym. Praktycznie wszyscy bohaterowie skrywają w sobie tajemnice, a zadaniem czytelnika jest ich sukcesywne i mozolne odkrywanie. Faktem jest, że trzeba czytać w miarę uważnie, żeby nie przeoczyć wszystkich istotnych szczegółów. Wartością dodaną jest tutaj mnogość zwrotów akcji, więc nudzić przy lekturze się nie sposób.
„Odwet” Claire Douglas nie jest powieścią wybitną, ani nie wyróżnia się niczym szczególnym. Po prostu Douglas porusza się po przetartych szlakach fabularnych i konwencji thrillera psychologicznego. Dla mniej zaangażowanych zjadaczy książek może stanowić dobrą rozrywkę na długie jesienne wieczory. Dla miłośników gatunku niczym się nie wyróżnia.