Geralt i ja znajomości nie zaczęliśmy najlepiej. Tak, zdecydowanie, to nie był dobry początek i to wyłącznie z mojej winy. Będąc nastolatkiem obejrzałem film Wiedźmin, wiecie, ten koszmarek z Michałem Żebrowskim; koszmarek, który wyglądał jak garażowe kino offowe. Obejrzałem i to był mój błąd, który sprawił, że uznałem serię książek za niewartą przeczytania. A to był mój drugi błąd, który dopiero teraz naprawiam. I wiecie co? Sprawia mi to wielką frajdę, bo pióra Andrzeja Sapkowskiego jest wyborne.
Miecz przeznaczenia, to drugi zbiór opowiadań serii o wiedźminie Geralcie z Rivii. Mamy tu sześć tekstów, w których spotkacie smoki, syreny, krasnoludy, wiedźmy, magów i dziwożony. Te historie łączy oczywiście postać głównego bohatera i pojedyncze wątki, a także motyw przewodni, jakim jest tytułowe "przeznaczenie" i dążenie Geralta, to jego zrozumienia i zaakceptowania losu, jaki mu wyznaczono. W kolejnych opowieściach, które bynajmniej nie są krótkimi historyjkami do poduszki, widzimy wiedźmina ratującego smoka, próbującego ustatkować się u boku ukochanej Yennefer, ścigającego dopplera - zmiennokształtną istotę, która potrafi skopiować każdego, na kogo spojrzy, stawiającego czoła morskiemu ludowi oraz pewnej zakochanej w nim poetce czy ratującego małą księżniczkę Ciri...
Na niespełna 400 stronach dzieje się całkiem sporo. Mamy tu i sceny walk, i sceny miłosne, ale i dużo humoru. Jest też morał. A wszystko to napisane z niezwykłą lekkością, bez szczegółowych i nużących opisów rodem z książek Georga R.R. Martina, przez które mi osobiście, ciężko było przebrnąć. Gdy fabuła zostaje zalana szczegółami otoczenia, można się w tym utopić, a przecież nie o to chodzi. Andrzej Sapkowski skupia się na tym co naprawdę ważne, dając swobodę działania naszej - czytelników - wyobraźni. I to mi się podoba, zarówno w Ostatnim życzeniu - pierwszym tomie opowiadań, jak i tutaj - w Mieczu przeznaczenia. Sapkowski mówi: wyobraź to sobie. Wyobraź sobie ten świat. Daje ci wskazówki, a cała reszta zależy od ciebie. Właśnie tak odczytuję prozę tego autora i właśnie w tym kryje się jego moc.
W tym i oczywiście w świetnie napisanych bohaterach, którzy są cholernie prawdziwi i nie zawsze jednoznaczni. Kurczę, sam Geralt nie jest postacią jednowymiarową, ma zwoje wady i zalety - jak każdy człowiek. Podobnie jest z Yennefer, a ich wzajemne relacje nie mają nic wspólnego ze schematycznością, z cukierkowatością rodem z komedii romantycznych. Ich relacja jest zawiła i trudna do ogarnięcia, a przez to fascynująca i na swój sposób pociągająca.
Miecz przeznaczenia, to świetnie napisana książka, z którą spędziłem przyjemne chwile. Choć jest to zbiór opowiadań, to jednak całość czyta się trochę jak powieść. Kolejne teksty nawiązują do poprzednich i wszystkie zdają się toczyć chronologicznie i raczej w bliższych niż dalszych odstępach czasowych. Gdybym nie wiedział, że to zbiór opowiadań uznałbym tę książkę za specyficznie zbudowaną powieść o konstrukcji bardzo podobnej do chociażby Tropem Cthulhu Augusta Derletha. Opowiadania czy powieść, to wciąż znakomita fantastyka z mnóstwem nawiązań do mitologii słowiańskiej, dawnych wierzeń i zwyczajów. Sapkowski to mistrz, który zapewnia rozrywkę na wysokim literackim poziomie, dlatego jednym z moich noworocznych postanowień jest, aby w 2023 roku przeczytać całą sagę. I niech mnie driady zajeżdżą, jeśli tego postanowienia nie dotrzymam... Choć z drugiej strony, jakby się nad tym tak zastanowić... Hmmm... Może takie spotkanie z driadą, to nie taki głupi pomysł? Podobno, z nimi też można miło spędzić czas, podobnie jak z książkami Pana Andrzeja. 😁
© by MROCZNE STRONY | 2022