Nie lubię sięgać po bestsellery wtedy, gdy jest o nich głośno. Wolę trochę odczekać i na spokojnie sięgnąć po tytuł, który mnie interesuje. Chodzi o to, że nie chcę, aby cudze opinie zaważyły na moim własnym osądzie. Dlatego, kiedy emocje opadają, biorę do ręki książkę, na którą od dłuższego czasu miałam ochotę. Dokładnie tak samo zrobiłam w przypadku „Dziewczyny z pociągu”, a ten bestseller nie zawiódł mnie ani trochę.
Główną bohaterką i narratorką powieści jest Rachel Watson. Rachel codziennie jeździ pociągiem z Londynu do Ashbury, ale wcale nie w celu dotarcia do pracy. Rachel bowiem jakiś czas temu została zwolniona, nie umie jednak przyznać się do tego przyjaciółce, u której mieszka. Dlatego jeździ tam i z powrotem. Udając, że jej podróż ma jakiś cel, że tak jak inni pasażerowie jedzie do pracy, rodziny, lekarza lub znajomych. W rzeczywistości jednak siedzi z puszką dżinu na swoim miejscu i z nosem przyklejonym do szyby obserwuje mijane po drodze domy w Witney. Interesują ją szczególnie dwa. W jednym mieszkają Jess i Jason – tak nazwała ich w swojej wyobraźni. Idealna para, kochająca się i wspierająca w trudach życia. Rachel wymyśliła całe ich życie i lubi patrzeć przez cienką taflę szyby na ich szczęście. Drugi dom, w kierunku którego zerka, choć nie chce, zamieszkują ludzie, których zna i to bardzo dobrze. W tym domu bowiem mieszkają jej były mąż, Tom, którego ciągle kocha, oraz jego nowa żona Anna i ich kilkumiesięczna córeczka. To ten sam dom, w którym Rachel mieszkała razem z Tomem. Rachel nienawidzi się za to, ale nie potrafi nie patrzeć w stronę tego drugiego domu. Pokusa jest równie silna, jak przy domu, w którym mieszkają Jess i Jason. Rachel żyje cudzym życiem. Życiem ludzi, którymi chciałaby być. Kiedy więc pewnego dnia z okna pociągu dostrzega Jess siedzącą na swoim tarasie i całującą obcego mężczyznę, jej wyobrażenie o idealnym związku dwojga kochających się ludzi, pryska, a ona sama zostaje z niczym. A właściwie z bólem, który wraca do niej ponownie. Znów czuje się jak przed laty, gdy odkryła, że Tom ją zdradza.
Choć Rachel jest główną bohaterką powieści, znajdziemy tutaj też narrację dwóch innych kobiet – Megan, bo tak w rzeczywistości ma na imię Jess, oraz Anny, nowej żony Toma. Każda z nich jest zupełnie inna. Megan – wystraszona, z problemami, z którymi nie umie sobie poradzić, a radzi sobie źle, znajdując pocieszenie w kolejnych męskich ramionach; Anna – pragnąca chronić swoją rodzinę przed Rachel, która nie potrafi dać im spokoju, zwłaszcza pod wpływem alkoholu, oraz przekonana o swojej wartości i wyższości, wie że jest milion razy lepsza od ex swojego męża.
Rachel ma ogromny problem z alkoholem. Tak duży, że często nie pamięta tego, co wydarzyło się, gdy była pijana. Tak też było pewnej sobotniej nocy, gdy zaginęła Megan Hipwell. Kobieta ma tylko niejasne przeczucie, że stało się coś złego, ale nie potrafi przywołać całej sceny w pamięci. Kiedy Megan ginie, a Scott, bo tak w rzeczywistości ma na imię Jason, zostaje oskarżony o zamordowanie własnej żony, Rachel czuje, że musi i chce mu pomóc. Nie wierzy w pomówienia, tym bardziej, że wie, iż Megan miała romans. Kiedy składa zeznania na policji, nie wszystko wychodzi tak, jak zaplanowała, postanawia więc spotkać się osobiście ze Scottem.
Od tego czasu wszystko się zmienia. W jej życiu, bo w końcu ma jakiś cel, ale też w życiu Scotta, Toma i Anny. Kto skrywa więcej tajemnic? Czy Rachel zdoła przypomnieć sobie zdarzenia z tamtej feralnej nocy? I wreszcie, kto zabił Megan? Czy podejrzana jest jedna osoba, czy może więcej?
„Dziewczyna z pociągu” Pauli Hawkins to wciągający, pełen napięcia thriller. To też historia o nieszczęściu i złudnym poczuciu stabilizacji i bezpieczeństwa. Autorka pokazuje emocje i psychikę każdego bohatera tak, że ma się wrażenie, że zna się ich osobiście. Rozbiera ich na czynniki pierwsze i nie pozostawia żadnych złudzeń – każdy z nich ma swoje grzeszki. Pytaniem jest tylko, czy zło, które się w nich czai pożarło już ich dusze, czy jeszcze walczą ze swoją ciemnością. W kreacji bohaterów Paula Hawkins przypomina mi Stiega Larssona. On również w swoim „Millenium” obdarł swoich bohaterów ze wszystkich złudzeń. Nic dziwnego, że zarówno trylogia Larssona, jak i powieść Hawkins, stały się światowymi bestsellerami.