Drogi Edwardzie recenzja

Życie na kredyt, czyli druga szansa

Autor: @monia04101997 ·2 minuty
2023-05-31
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Niedawno w moje ręce wpadła książka "Drogi Edwardzie" autorstwa Ann Napolitano.
Pierwszy powód, który popchnął mnie w stronę tej książki był bardzo błahy - niska cena.
Dodatkowym atutem był temat przewodni - katastrofa lotnicza. Osobiście uwielbiam latać samolotem i jakoś pociągnął mnie ten motyw. No ale przechodząc do książki. Ciężko powiedzieć czemu mnie poruszyła bez wspomnienia o chociaż strzępków historii.
Poznajemy młodego człowieka - Edwarda, który jest jedynym ocalałym z katastrofy lotniczej. Stracił w niej rodziców i starszego brata, który był dla niego przyjacielem i wzorem. Zginęło także mnóstwo nieznanych mu osób i wydaje się, że nie powinno go tak bardzo interesować jak utrata rodziny, ale..... o tym za chwilę. Od początku ta historia oddziaływała na mnie dosyć mocno emocjonalnie. Młody człowiek, który pozornie został sam na świecie. No właśnie. Sam? Zaopiekowała się nim siostra jego mamy wraz z mężem. Był dla nich swego rodzaju błogosławieństwem bo sami nie mogli mieć dzieci. W całej tej tragedii dostali życie pod swoje skrzydła - dostali dziecko. Ale czy wychowanie siostrzeńca z ogromną traumą to proste zadanie?
Rehabilitacja, powrót do zdrowia i życia to wielkie wyzwania. Dla dziecka szczególnie. Powrót do szkoły gdzie wszyscy wytykają Cię palcami i szepczą za twoimi plecami - to ten co stracił rodzinę, to ten co przeżył...
Jest to niesamowity balast emocjonalny - szczególnie dla rozwijającego się dopiero mózgu młodego człowieka. I wtedy pojawia się przyjaciółka - sąsiadka w podobnym wieku. Zaczynają razem iść przez to trudne życie. Z pozornym humorem i pozytywnym nastawieniem. Razem także odkrywają pewną tajemnicę, którą przed Edwardem ukrywa wujek. Pełne plecaki listów. Od kogo? Od rodzin pasażerów feralnego samolotu. Dzieci, mężowie, żony, rodzice ofiar. O co proszą? O wiele rzeczy... Rób zdjęcia - moja córka to kochała - jeśli będziesz je robić będę czuła jakby nadal żyła. Napisz list do moich synów i powiedz, że pamiętasz ich mamę z samolotu - wiem, że pewnie tak nie jest, ale proszę zrób to dla nich. Edward był swego rodzaju żywym posągiem upamiętniającym ofiary katastrofy. Miał przedłużyć pamięć o nich. I niektóre listy faktycznie udało mu się zrealizować. Ale teraz dlaczego ta książka mnie tak bardzo poruszyła. Jednym z powodów jest fakt samej katastrofy. W książce można przeczytać o przeżyciach wielu z pasażerów lecących samolotem. Wiele osób miało jakieś nierozwiązane sprawy, rozterki lub bało się życia. Edward dostał szansę żeby żyć. Nigdy nie zmarnujmy szansy na życie. Żyjmy. Kochajmy życie i to co nam daje. Dodatkowo bardzo wzruszył mnie akt powrotu do zdrowia Edwarda. Zdrowie psychiczne to coś o czym jeszcze niechętnie mówimy - boimy się tego tematu. A ta książka pokazuje jak ważne jest dbanie o nie.
Zadbanie o siebie. I znalezienie sensu i miłości w życiu, które wydaje się już stracone.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-05-13
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Drogi Edwardzie
Drogi Edwardzie
Ann Napolitano
7.7/10

Dwunastoletni Edward, jego ukochany starszy brat, rodzice i 183 innych pasażerów wsiadają do samolotu do Los Angeles. Wśród nich jest geniusz z Wall Street, dziewczyna próbująca pogodzić się z nieocz...

Komentarze
Drogi Edwardzie
Drogi Edwardzie
Ann Napolitano
7.7/10
Dwunastoletni Edward, jego ukochany starszy brat, rodzice i 183 innych pasażerów wsiadają do samolotu do Los Angeles. Wśród nich jest geniusz z Wall Street, dziewczyna próbująca pogodzić się z nieocz...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Sporo już czasu minęło odkąd skończyłam czytać ,,Drogi Edwardzie", ale po przeczytaniu tej książki potrzebowałam czasu, by móc z wami podzielić się moją opinią o niej. Powieść Ann Napolitano to bardz...

@Radosna @Radosna

Czy potrafilibyście żyć ze świadomością, że straciliście wszystko, co kochaliście? Wyobraźcie sobie, że Wasz świat rozpadł się na milion kawałków i nie wiecie, jak go poskładać. Jak poradzilibyście s...

@StartYourDayWithBooks @StartYourDayWithBooks

Pozostałe recenzje @monia04101997

Największa radość, jaka nas spotkała
Rodzina, czyli "Największa radość jaka Nas spotkała"

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl Podobno nasze społeczeństwo jest tak silne, jak silne są rodziny je tworzące. Rodziny pełne miłości, wsparcia i współczu...

Recenzja książki Największa radość, jaka nas spotkała
Przyjechałaś, pojedziesz... jak zawsze
Pierwsza miłość, która do końca życia pozostaje w sercu, czyli Recenzja książki "Przyjechałaś, pojedziesz... jak zawsze"

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. "Kiedy człowiek pierwszy raz się zakochuje, jego życie nieodwracalnie się zmienia i choćby nie wiedzieć jak się próbowa...

Recenzja książki Przyjechałaś, pojedziesz... jak zawsze

Nowe recenzje

Na trwogę bije dzwon
Fascynująca podróż do przedwojennego Poznania
@czytanie.na...:

Niektóre książki zajmują szczególne miejsce w naszych sercach. W moim na stałe zagościła seria kryminalna z Antonim Fis...

Recenzja książki Na trwogę bije dzwon
Czuwając nad nią
Skala Mercallego
@Chassefierre:

Na początek chciałam przeprosić za tygodniowe opóźnienie w wystawieniu recenzji – życie pozainternetowe i pozaksiążkowe...

Recenzja książki Czuwając nad nią
Ruinerwold. Uciekłem z sekty mojego ojca
Historia zamknięta w czterech ścianach.
@Anna_Szymczak:

„Ruinerwold. Uciekłem z sekty mojego ojca” to książka, która budzi nie tylko ogromne emocje, ale i pytania dotyczące gr...

Recenzja książki Ruinerwold. Uciekłem z sekty mojego ojca