Uwielbiam czytać biografie, a te o sławnych muzykach to już w ogóle uciecha dla moich oczu. Dlatego gdy zobaczyłam, że Wydawnictwo Czarne (które cenię za naprawdę dobre i rzetelne publikacje), wydało książkę poświęconą tej charyzmatycznej wokalistce, zapragnęłam ją przeczytać. I choć przyznam szczerze, że Janis nigdy nie była moją ulubioną piosenkarką, to ta książka sprawiła, że trochę inaczej postrzegam teraz jej twórczość i życiowe wybory.
Janis od najmłodszych lat pragnęła akceptacji i uwagi. Jako pierwsze dziecko Setha i Doroty Joplin, czuła się szczęśliwa i kochana. Wraz z pojawieniem się jej siostry, a później również brata Michaela, jej poczucie bliskości z rodzicami malało. Dziewczynka ogromnie potrzebowała zainteresowania ojca, który zawsze chciał mieć syna, więc pojawienie się na świecie Michaela było dla niej tym trudniejsze.
Nauczona w domu, głośno wyrażała swoje opinie. Ta cecha wpłynęła na odrzucenie jej przez rówieśników, którym nie spodobało się, gdy sprzeciwiła się segregacji rasowej, panującej w tamtych czasach, w większości stanów. Choć tak bardzo potrzebowała akceptacji, jej wybuchowy temperament sprawiał, że na zaczepki odpowiadała wulgarnie, co wcale nie ułatwiało jej zdobycia przyjaciół. Trzymała się raczej z grupką chłopców, którzy nie cieszyli się najlepszą opinią i to przy nich ujawnił się jej talent muzyczny.
Choć początkowo Janis chciała swoje życie poświęcić malowaniu, to gdy jej wokalne występy spotkały się z uznaniem ze strony bliskich znajomych, zdecydowała się swoje życie związać z muzyką.
Śpiewanie zapewniało jej tak upragnioną sławę i podziw tłumów. W końcu nie czuła się wyrzutkiem, a osobą ważną, lubianą wręcz podziwianą. Jednak nawet w tłumie można być samotnym i tego również doświadczyła Joplin. Kilka zawodów miłosnych sprawiło, że jej marzenie o normalnej rodzinie i domku z białym płotkiem, ustąpiło miejscu muzyce i karierze. Muzyka nigdy jej nie zdradziła i to do niej zawsze wracała, by poczuć ukojenie, po miłosnych rozczarowaniach. Również alkohol i narkotyki miały w sobie czarodziejską moc zaklinania rzeczywistości. Przynamniej do czasu.
Z książki wyłania nam się obraz kobiety, która ogromnie chciała być kochana i akceptowana. Za swoje odważne poglądy i zachowania, które oburzały ówczesne społeczeństwo, Janis stała się outsiderką. Ukojenie znajdując w alkoholu, narkotykach, a przede wszystkim w muzyce. Ta ostatnia prowadziła ją przez życie, sprawiając jej ogromną radość i siłę do działania. Dzięki miłości fanów, Joplin poczuła się kimś znaczącym i jej potrzeba uwielbienia została zaspokojona. Jednak ból duszy i samotność wracały wraz z zejściem ze sceny. Czytając książkę jesteśmy świadkami narodzin gwiazdy muzyki bluesowej, ale też jej szybkiego końca, i to w momencie, gdy jej kariera nabierała tempa.
Książkę czyta się z naprawdę ogromną ciekawością, a gdy do tego jeszcze w głośnikach pojawi się ten niesamowity głos Joplin, to przenosimy się w zupełnie inną rzeczywistość. Całość sprawia, że i ja poczułam się jak członek grupy, razem z nimi przeżywając emocje towarzyszące podczas koncertów i szalonych imprez, w których Janis brała udział.
Zdaję sobie sprawę, że książka nie przypadnie do gustu każdemu, tak samo jak i sama jej bohaterka. Ale myślę, że każdy szanujący się miłośnik rocka czy bluesa powinien się z nią zapoznać.