Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jakie przy suchary", znaleziono 34

Obyś szybko dostał sponsoring jakiejś znanej marki wód mineralnych, bo te suchary są nieznośne bez popijania.
Żeby przegryźć się przez taki suchar, niezbędny był czas i dobre zęby, całkowity brak wyobraźni przydawał się natomiast, by zjeść dzisiejszą kiełbasę.
Szlachetność do ciebie nie pasuje, mruknęłam. Bycie dupkiem się nie sprawdziło w moim poprzednim życiu, dlatego staram się to naprawić i coś zmienić w obecnym... Każdy ma jakieś poprzednie życie nie? I czasem chcemy o tym poprzednim życiu zapomnieć.
Bogactwo jest nic niewarte, gdy nie ma się nim z kim dzielić.
On był moim szczęściem i moją przyszłością. Był początkiem i końcem. Był wszystkim.
O tak. Tak miało być. Takie było moje przeznaczenie. Być świętym, wyniesionym na ołtarze, mieć wyznawców, przyjmować hołdy i adoracje. Marzenia się spełniły.
To bardzo prosty trik. Wykorzystywać wiedzę o ludziach, o ich problemach, by ich omotać i pozyskać dla swoich celów. Uzależniałem ich od siebie nie tylko finansowo, ale i psychicznie, a wszystko w imieniu Boga.
Łapał ofiary w swoje sidła, wykorzystując wiedzę o mrocznych sekretach z ich życia. Poznawał ich słabości, potem je ubezwłasnowolniał i podstępem zmuszał do oddania pieniędzy na rzecz Kościoła.
To bardzo prosty trik. Wykorzystywać wiedzę o ludziach, o ich problemach, by ich omotać i pozyskać dla swoich celów. Uzależniałem ich od siebie nie tylko finansowo, ale i psychicznie, a wszystko w imieniu Boga.
Łapał ofiary w swoje sidła, wykorzystując wiedzę o mrocznych sekretach z ich życia. Poznawał ich słabości, potem je ubezwłasnowolniał i podstępem zmuszał do oddania pieniędzy na rzecz Kościoła.
Lęk jest najlepszym z więzów i motywatorów
Sekta to bagno, które jak cię pochłonie, nigdy nie pozwoli ci ponownie wypłynąć na powierzchnię. To droga bez powrotu, jednokierunkowa.
Strzeż się oszołomów religijnych. Trzymaj się z dala od wiary.
Dobrze spreparowane oszustwo zawsze się sprzeda.
Nie chciałam popularności, tylko spokoju. Anonimowość była dla mnie kluczowa po tym, czego doświadczyłam. Bałam się ludzi i ich wścibstwa. Bałam się, że prawda o mojej przeszłości wyjdzie na jaw.
Gdybym wiedziała, że masz dziewczynę, w dodatku o tak świetnym, awangardowym guście, od razu kazałabym ci dać mi namiar na jej stylistkę (...) Sama bym się tak ubrała na dzisiaj.
Spadłam mu z nieba? Jak gwiazda. A ja, jak już wcześniej myślałam, nie chciałam być gwiazdą! Musiałam mu to wyjaśnić, podobnie jak pomyłkę, która zaszła.
To wszystko nic w obliczu prawdziwej miłości. Gdy ta cię dosięgnie, zwala z nóg. Nie zwalczysz jej. Musisz się poddać i jej ulec. Nawet najwięksi profesorowie czy bogacze chylą przed nią głowy i jedzą jej z ręki, a niektórzy, choć wcześniej byli nadętymi bubkami i despotami, pod jej wpływem biegają po bezalkoholowe drinki i ptysie dla swoich ciężarnych żon.
Jesteś bogaty. Bogactwo przysłania oczy. Ludzie twojego pokroju myślą, że mogą dostać wszystko, bo mają pieniądze. Ale uczuć nie można kupić, a kasa nie na każdym robi wrażenie.
Musiałbym być skończonym głupcem, by niszczyć coś, co choć wkroczyło kompletnie nieoczekiwanie w moje życie, sprawia, że zaczynam na nowo odkrywać sens bycia w związku.
On naprawdę był diabłem. Zaczarował mnie. Zmącił mi umysł, pozbawił mnie instynktu samozachowawczego. Pożądanie wygrało nad rozumem, a on władał mną niepodzielnie.
Czy to była przelotna namiętność, która będzie siać w moim sercu i duszy spustoszenie, czy jednak długotrwały związek, którego tak mi brakowało?
Wystarczająco zamąciłeś mi w głowie, nie potrzebuję sięgać po inne używki, skoro przyjęłam najmocniejszą
Dowcip o Czechach, suchar. Nigdy bym go nie użył, teraz to jednak była sprawa życia i śmierci. I honoru Polaka (...)
- Wie pan, dlaczego wy, Czesi, w czasie okupacji nie mieliście partyzantki?
- Nie wiem
- Bo Niemcy wam nie pozwolili
[Taksówkarz] śmiał się jeszcze ze trzy minuty.
- Jaki to prawdziwy dowcip! - mówił, krztusząc się niemal. - Powiem panu coś. My, Czesi, jesteśmy jak ryby. Ryba jest śliska i przez wszystko się prześlizgnie. I to jest prawda o nas.
Główne Miasto, Stare Miasto, Korzenne Miasto, Stare Przedmieście, Młode Miasto, Nowe Miasto i Dolne Miasto, budowane łącznie ponad siedemset lat, spłonęły w trzy dni. Nie był to pierwszy pożar Gdańska. Pomorzanie, Brandenburczycy, Krzyżacy, Polacy, Szwedzi i znów Szwedzi, Francuzi, Prusacy i Rosjanie, także Sasi już przedtem, tworząc historię, co parę dziesiątków lat uznawali, że trzeba to miasto spalić - a teraz Rosjanie, Polacy, Niemcy i Anglicy wspólnie wypalali po raz setny cegły gotyckich budowli, nie uzyskując w ten sposób sucharów. Płonęła Straganiarska, Długa, Szeroka, Tkacka i Wełniarska, płonęła Ogarna, Tobiasza, Podwale Staromiejskie, Podwale Przedmiejskie, płonęły Wały i Długie Pobrzeże. Żuraw był z drzewa i płonął szczególnie pięknie. Na ulicy Spodniarzy ogień kazał sobie wziąć miarę na wiele par uderzająco jaskrawych spodni. Kościół Najświętszej Marii Panny płonął od środka i przez ostrołukowe okna ukazywał uroczyste oświetlenie. Pozostałe, nie ewakuowane jeszcze dzwony Świętej Katarzyny, Świętego Jana, Świętej Brygidy, Barbary, Elżbiety, Piotra i Pawła, Świętej Trójcy i Bożego Ciała stapiały się w dzwonnicach i skapywały bez szmeru. W Wielkim Młynie mielono czerwoną pszenicę. Na Rzeźnickiej pachniało przypaloną niedzielną pieczenią. W Teatrze Miejskim dawano prapremierę "Snów podpalacza" dwuznacznej jednoaktówki. Na ratuszu Głównego Miasta postanowiono podwyższyć po pożarze, z ważnością wstecz, pensje strażaków. Ulica Świętego Ducha płonęła w imię Świętego Ducha, Radośnie płonął klasztor franciszkanów w imię Świętego Franciszka, który przecież kochał i opiewał ogień. Ulica Mariacka płonęła równocześnie w imię Ojca i Syna. Że spłonął Targ Drzewny, Targ Węglowy, Targ Sienny, to samo przez się zrozumiałe. Na Chlebnickiej chlebki już nie wyszły z pieca. Na Stągiewnej kipiało w stągwiach. Tylko budynek Zachodniopruskiego Towarzystwa Ubezpieczeń od Ognia z czysto symbolicznych względów nie chciał spłonąć.
Między ustami a brzegiem pucharu wiele jeszcze zdarzyć się może.
Może prawdziwe szczęście spotyka się właśnie na takich zwykłych ścieżkach, po drodze do jakiegoś celu? Może jest pomiędzy ustami, a brzegiem pucharu?
Gdyby istniało coś takiego jak międzymiejski turniej złodziejski, Ankh-Morpork wróciłoby do domu z pucharem i portfelami wszystkich obecnych.
Niechby ktoś powiedział dziesięcioletniemu Jurkowi Dudkowi, że w przyszłości obroni dwa rzuty karne w finale Pucharu Europy za pomocą najdziwniejszej z możliwych sztuczek. Niechby ktoś powiedział dwudziestoletniemu Jerzemu Dudkowi, grającemu za 1800 dolarów rocznie, że za dekadę uniesie w górę Puchar Europy.
Błądzimy, upadamy, jesteśmy upokarzani - ale potem stąpamy ostrożniej. Chciwie pijemy truciznę ze złotego pucharu występku, a potem chorując, czujemy się poniżeni.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl