Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jazdy pelne", znaleziono 2

– Jeszcze kilka jardów – mówił do siebie, przedzierając pomiędzy stosami rozkładających się ciał. Mimo że przestał już liczyć na głos, w jego głowie wciąż rozbrzmiewał głośny stoper, co sekundę przybliżający wszystkich do nieuniknionej zagłady. Czołgał się, czując wbijające w łokcie, brzuch i przedramiona kawałki brudu oraz szkła Niemal całkowicie ślepy, wsłuchiwał się w odgłosy umierającego otoczenia. Choć na jego twarzy nie malowało się już nic poza wycieńczeniem, ciałem mężczyzny władało przerażenie. Dopóki docierały do niego jęki obcych ludzi, czuł się w pewnym stopniu bezpieczny. Wiedział, że ma jeszcze czas. Był blisko. Wciąż walczył.
Gdy w pewnej chwili poczuł kolejne, upadające na jego stopy ciało, licznik wybił sto
osiemdziesiąt.
– To on! – Ktoś krzyknął donośnie, zwracając na niego uwagę. Pojedyncze wezwanie wystarczyło, by pomimo ślepoty zrozumiał, że został rozpoznany. Z trudem zrzucając leżącego na jego nogach truposza, przyspieszył znacząco ruchy. Był niemal pewien, że zdąży. Kiedy tylko przekroczy próg budynku, nikt nie zdoła go dotknąć. Wszyscy
padną jednym strzałem. Tylko nie on.
No i wybuchla afera… Ktoś wywołał wykradziony z pracowni fotograficznej film, na którym - klatka po klatce, z wyjątkiem ostatniej - były po dwa fiuty wystające z rozporków. Jeden - ten zawsze większy - to był fiut drużynowego druha Tomasza,a inne po kolei chłopaków z drużyny, gdyż druh Tomasz postanbowił udokumentować nasz biwakowy konkurs,który polegał na tym: kto ma najmniejszego fiuta. Druh osobiście mierzył linijką, a Piasek zapisywał wyniki do zeszytu. .Wygrał Łysica z drugiej klasy, bo wpadł na pomysł i nikomu go nie zdradził: żeby tuż przed mierzeniem włożyć interes do wiadra zimnej wody. Tak mu się skurczył, że początkowo wydawało się, że wynik będzie zerowy, ale w koncu nabiło 3 centymetry i druh Tomasz ogłosił Łysicę zwycięzcą. Zacząłem szukać telefonu do Stalina od gabinetu ojca. Doszedłem bowiem do wniosku, że skoro telefon do Bieruta był mniejszy niż reszta telefonów w Komitecie, to telefon do Stalina musi być jeszcze mniejszy; pewnie dlatego, żeby go latwie można było ukryć, a może panowala taka zasada, że im telefon do kogoś ważniejszego, tym jest mniejszy. I może z kolei na biurku Stalina stoi telefon całkjiem malutki do kogoś ważniejszego od niego samego. Wtedy przypomn iałem sobie co mówila mi moja opiekunka, że najważniejszy ba świecie jest Pan Bóg i zaraz wszystko ulożyło mi się w logiczną całość, czyli że telefon do Boga jest taki mały, że może niewidoczny; tak jak mówiła opiekunka, że wystarczy powiedzieć coś w myśli do Boga i on już wszystko wie. Podczas jazdy z obozu po chlew do wsi, widziałem jak żmije wygrzewały się na piaszczystej drodze. Ojciec, proweadząc gazik, jechał nieubłaganie prosto i nie omijał nawet jednego lba żmii leżącej na skraju drogi. Nieruchoma przed nami droga zaraz się ożywiala za naszym przejazdem. Patrzyłem z zachwytem na przemian to przed siebie, to - klękając na tylnym siedzeniu - za siebie; fascynowała i zarazem przerażala mnie ta nagła zmiana drogi z martwej w żywą.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl