7 tygodni

Ewelina Grzybowska
10 /10
Ocena 10 na 10 możliwych
Na podstawie 1 oceny kanapowicza
7 tygodni
Popraw tę książkę | Dodaj inne wydanie
10 /10
Ocena 10 na 10 możliwych
Na podstawie 1 oceny kanapowicza

Opis

Pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, łakomstwo, gniew, lenistwo... Czy jesteś gotów na więcej?

Thomas Miller budzi się w środku nocy, ogarnięty zimnym dreszczem. W ciemnościach jego sypialni stoi To - nieruchome, mroczne, wypełnione pustym cieniem. Przeszywa go spojrzeniem, które nie potrzebuje oczu. Nie mówi zbyt wiele, nie musi. Słowa wydostające się z jej martwych ust nie są zaproszeniem do rozmowy. To wyrok.

Siedem tygodni. I wszystko się zmieni.

Z każdym dniem Thomas coraz bardziej zanurza się w chaosie. Rzeczywistość traci swoje granice, a on sam nie potrafi odróżnić jawy od snu. Bezsenność, koszmary senne, ciągłe uczucie, że ktoś go stale obserwuje, a to "coś" w mroku jest coraz bliżej - coraz bardziej namacalne. Jego życie zaczyna popadać w ruinę, a on sam staje się obcym we własnej skórze. Szybko zaczyna rozumieć, że zbliża się ku nieuchronnemu końcowi, a im bardziej stara się walczyć, tym głębiej wchodzi w szaleństwo.

Przeszłość, którą znał, rozpada się na kawałki, a przyszłość staje się jedynie pustką, w której nie ma już nadziei. Cienie gęstnieją. To powraca coraz częściej. Zło staje się codziennością.

Nie ma drogi powrotnej.
Nie ma miejsca na ratunek.
Tylko siedem tygodni, które zmienią wszystko.
Więcej
Data wydania: 2025-02-27
ISBN: 978-83-974809-1-9, 9788397480919
Wydawnictwo: Empik Selfpublishing
Stron: 430
dodana przez: sylwiacegiela

Autor

Ewelina Grzybowska Ewelina Grzybowska Autorka thrillera 7 tygodni. To jej literacki debiut, ale pisanie od zawsze było jej pasją. Tworzy intrygujące historie, łącząc napięcie z emocjami bohaterów. Inspiracje czerpie z podróży, dobrego kina i codziennych obserwacji. Uwielbia lekkie, swob...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Moja Biblioteczka

Już przeczytana? Jak ją oceniasz?

Recenzje

7 tygodni, które zmieni czyjeś życie

4.04.2025

Ewelina Grzybowska w swoim thrillerze psychologicznym "7 tygodni” zabiera czytelnika w niezwykle mroczną, niepokojącą podróż przez umysł głównego bohatera – Thomasa Millera, trzydziestoośmioletniego mężczyzny, którego życie początkowo wydaje się powszechne i uporządkowane, lecz wkrótce staje się areną zmagania z własnymi demonami, rzeczywistością ... Recenzja książki 7 tygodni

Moja opinia o książce

Opinie i dyskusje

@sylwiacegiela
2025-04-04
10 /10
Przeczytane

Cytaty z książki

– Siedem tygodni... – Zaczął, jednak Thomas przerwał mu w połowie zdania.
– O czym ty mówisz?! – Wykrzyknął płaczliwie. – Zostaw mnie w spo...
– Siedem tygodni, Thomasie. Zbyt mało, by uczynić wszystko, i zbyt dużo, by dotrzeć do
nicości. O siedem tygodni bliżej początku, który stanie się końcem, i o siedem tygodni bliżej końca,
który stanie się początkiem.
– Nic nie rozumiem... Czego ode mnie chcesz?! – Ponownie przerwał wypowiedź obcego, lecz
ten zrobił krok naprzód.
Thomas poczuł w tej chwili znajomy, przejmujący chłód i zauważył parę wydostającą się z ust.
Docierająca do jego nozdrzy woń zgnilizny, wymieszanej ze słodkim zapachem kwiatów wzbudzała w
nim obrzydzenie i powodowała silne nudności.
Odór unoszącej się w powietrzu śmierci sprawił, że zrobiło mu się słabo.
– Siedem tygodni, Thomasie. I ani sekundy dłużej.
Czytaj dalej
Choć starzec skupiał sporą uwagę na każdym obsługiwanym przez siebie kliencie, Thomas intrygował go znacznie bardziej niż pozostali. Mężczyzna posiadał w sobie coś, czego zupełnie nie rozumiał. Sprawiał wrażenie naznaczonego nadchodzącym cierpieniem. Był jak chodząca porażka i widmo zbliżającej się klęski. Coś potwornego, dotąd niepoznanego ciążyło nad jego duszą. Prześladowało go, wiernie powtarzając każdy wykonany ruch, czy postawiony krok naprzód. Starzec wiedział to. Czuł to całym sobą. Atmosfera tuż po przybyciu Millera stała się nagle dziwnie cięższa i zaburzona. Oczy barmana zauważały bowiem znacznie więcej niż przeciętny wzrok większości ludzi. Widziały w Thomasie odbicie Jego.
Nie żywiąc żadnych wątpliwości, że coś może za nim podążać, skierował kroki w stronę własnego mieszkania, gdzie zwykle czuł się najbezpieczniej. Uciekał, przeraźliwie obawiając się tego, co może ujrzeć tuż za swoimi plecami. Uciekał, obawiając się własnej śmierci. To niemożliwe, po prostu niemożliwe! To nie może być prawda! On nie jest prawdziwy... O Chryste... – Krzyczał do siebie w myślach, usilnie negując to, co wydarzyło się przed kilkudziesięcioma sekundami. Zazwyczaj z trudem przychodziło mu przywoływanie z pamięci
jakichkolwiek szczegółów, ale tę twarz pamiętał doskonale. Nigdy nie zdołałby wymazać jej z pamięci.
Nigdy.
Zamknął i otworzył oczy. Ból uderzającego w żebra serca. Strach. Osamotnienie. Ślepota. Głuchota. Paraliż całego ciała. Chłód. Łamiący kości mróz. Para wylatująca z rozdziawionych ust. Zaciśnięta krtań. Postać wyłaniająca się z ciemności umysłu. Stojące naprzeciw Coś. Wspomnienie. Kaptur. Biała, koścista dłoń. Martwa dłoń. Gruba, zakryta materiałem twarz. Purpurowa skóra wokół ust. Sinych, popękanych od mrozu ust. Czarne, ostre zęby. Kły niczym szczęki rekina. Pustka. Nicość. Cisza. Ciemność. Strach. Smutek. Łza płynąca po policzku. Parząca skórę łza. Postać w tunelu. Czy to Johnny? Hej! Hej! Johnny! Czy to ty! Tak, to ty! O Boże, jak dobrze cię tu widzieć...
Proszę, wybacz mi! Nie chciałem cię zamordować... To... To był tylko wypadek! To nie byłem nawet ja! Ja... Ja nie wiem, co się wtedy działo... Johnny? Hej! Wszystko w porządku? Johnny? Johnny! O nie... To... to znów Ty! Boże, błagam, tylko nie Ty! Tylko nie Ty! Nie! Nie! Boże, pomóż!
Czytaj dalej
– Jeszcze kilka jardów – mówił do siebie, przedzierając pomiędzy stosami rozkładających się ciał. Mimo że przestał już liczyć na głos, w jego głowie wciąż rozbrzmiewał głośny stoper, co sekundę przybliżający wszystkich do nieuniknionej zagłady. Czołgał się, czując wbijające w łokcie, brzuch i przedramiona kawałki brudu oraz szkła Niemal całkowicie ślepy, wsłuchiwał się w odgłosy umierającego otoczenia. Choć na jego twarzy nie malowało się już nic poza wycieńczeniem, ciałem mężczyzny władało przerażenie. Dopóki docierały do niego jęki obcych ludzi, czuł się w pewnym stopniu bezpieczny. Wiedział, że ma jeszcze czas. Był blisko. Wciąż walczył.
Gdy w pewnej chwili poczuł kolejne, upadające na jego stopy ciało, licznik wybił sto
osiemdziesiąt.
– To on! – Ktoś krzyknął donośnie, zwracając na niego uwagę. Pojedyncze wezwanie wystarczyło, by pomimo ślepoty zrozumiał, że został rozpoznany. Z trudem zrzucając leżącego na jego nogach truposza, przyspieszył znacząco ruchy. Był niemal pewien, że zdąży. Kiedy tylko przekroczy próg budynku, nikt nie zdoła go dotknąć. Wszyscy
padną jednym strzałem. Tylko nie on.
Czytaj dalej
Dodaj cytat
© 2007 - 2025 nakanapie.pl