Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lat na dodd", znaleziono 75

"Pomogę Ci Quincy- usłyszałam. Nauczę Cię jak być ocalałą"
" A jeśli nie chcę nią być?" 
" Nie Ty o tym decydujesz. Wybór już się dokonał. Nie zmienisz tego, co się stało. Jedyna na co masz teraz wpływ, to jak sobie z tym poradzisz"."
Jezioro Greene jest mroczne, nawet kiedy światło wdziera się w jego toń.
Jak trumna z popękanym wiekiem.
To jezioro jest mroczniejsze niż zamknięta trumna.
Obserwuję jezioro, nieobecna duchem - jak to bywa, kiedy widziało się coś tysiąc razy. Patrzysz, ale jakby jednym okiem. Widzisz wszystko, lecz niczego nie rejestrujesz.
Może to sprawka burbona.
Właśnie sączę trzeciego.
Albo czwartego.
Liczenie drinków - kolejna rzecz, którą robię, gdy odpływam myślami.
Znowu chwytam za wiosło i zaczynam wiosłować, aby podpłynąć do ciała. To kobieta, teraz to widzę. Ma długie włosy. Jednoczęściowy kostium kąpielowy odsłania opalone plecy, długie nogi, jędrne ramiona. Unosi się na wodzie jak kawałek drewna, kołysząc się na falach wywołanych przez motorówkę.
Sen jest tylko manifestacją poczucia winy i żalu. Nie jest prawdziwy. Nie może mnie zranić.
– Za­le­tą wiel­kich im­prez jest to – po­wie­dzia­ła ni stąd, ni zowąd – że już sam ich roz­miar za­pew­nia dobry ka­mu­flaż takim in­tro­wer­ty­kom jak my.
Życie jest cięż­kie, nie ma sensu temu za­prze­czać. Świat czę­sto bywa bru­tal­ny i okrut­ny, a z upły­wem czasu wy­da­je się sta­wać coraz trud­niej­szy. Pre­sja i nie­bez­pie­czeń­stwa, z któ­ry­mi muszą się mie­rzyć dzi­siej­sze dzie­ci, są o wiele gor­sze niż wtedy, gdy ja byłem mały.
W sy­pial­ni po­now­nie się­gam po dłu­go­pis i notes – je­dy­ne le­kar­stwo na bez­sen­ność, które fak­tycz­nie dzia­ła. Dwie te­ra­pie temu po­wie­dzia­no mi, że jeśli coś kłębi się w mojej gło­wie, nie dając za­snąć, to naj­le­piej te myśli za­pi­sać. Tym samym po­zwa­lam mó­zgo­wi odło­żyć my­śle­nie o tym na póź­niej, jak­bym wci­skał men­tal­ny przy­cisk drzem­ki. Ten spo­sób nie za­wsze dzia­ła, ale lep­sze to niż nic.
Nie mogę prze­stać my­śleć o na­szym dzie­dzic­twie. O tym, co po nas zo­sta­nie, gdy odej­dzie­my. Na ten mo­ment: nic. Ale gdy­by­śmy mieli ro­dzi­nę… Głos Clau­dii umilkł, co zmu­si­ło mnie do wy­peł­nie­nia po­wsta­łej ciszy. – Je­ste­śmy ro­dzi­ną. Ty i ja. – Nie, Ethan – za­pro­te­sto­wa­ła. – Je­ste­śmy tylko parą.
Kie­dyś, gdy od­wie­dzi­łem ich krót­ko po na­ro­dzi­nach Ben­jie­go, za­py­ta­łem Russa, dla­cze­go wcale nie wy­da­je się zde­ner­wo­wa­ny, choć prze­cież zo­stał ojcem.
– O, de­ner­wu­ję się jak dia­bli – od­po­wie­dział. – Po pro­stu zo­sta­łem mi­strzem uda­wa­nia, że tak nie jest.
– Praca matki nigdy się nie koń­czy – mówi Trish. Po­zo­sta­łe ko­bie­ty jej przy­ta­ku­ją.
Chłop­cy, któ­rzy od­sta­ją od resz­ty, nie mają lekko.
Ethan wie, że całą tę prze­strzeń za­ję­li zmar­li, po­zo­sta­wia­jąc nie­wie­le miej­sca dla ży­wych.
– Czego chcesz, synu? – pyta w końcu Fritz.
– Praw­dy.
– Z mo­je­go do­świad­cze­nia wy­ni­ka, że ci, któ­rzy twier­dzą, że chcą praw­dy, w końcu ża­łu­ją, że nie po­prze­sta­li na kłam­stwie.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl