Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lat z donus", znaleziono 8

Uroczo – proszę państwa, oto Goslawa Brzózka – odrobinę przeterminowana i czerstwa, ale za to ma wizje w bonusie.
"-Gdybyś ty mógł zajrzeć w moją przeszłość, dotykając jedynie moich pleców, też by ci było
ciężko oprzeć się pokusie.
- Mnie trudno trzymać łapy z dala od ciebie bez takiego dodatkowego bonusu."
Teściowa usłyszała i spojrzała na niego złym wzrokiem. Nie podjął wyzwania, wiedział, że nie ma szans jej przegadać. I tak przecież uważała go za skąpego gorola z Krakowa, który na dodatek zarabia w policji tyle, co wyliniały dachowiec z sosnowieckiego Kazimierza napłakał. Ach ta solidna górnicza pensja z bonusami w postaci trzynastek i czternastek…
Asia nie mogła wyzbyć się wizji, w której złowroga pani burmistrz z uśmiechem na ustach ogłasza dumnie, że nie będzie tolerowała opisanych w donosie zaniedbań, więc dyrektorkę pozbawia stanowiska, a szkołę w ogóle zamyka. To wyobrażenie powracało jak bumerang, a może raczej jak sęp, bo pod względem zawodowym Joanna czuła się już trupem.
Żona Kuzniecowa była kelnerką w jednej z mińskich restauracji. Znacznie młodsza od swego czterdziestoletniego męża, poszła za radą przyjaciółki od serca - bufetowej - i napisała na męża donos. W tamtych latach sposób ten był o wiele pewniejszy niż jakakolwiek zmowa czy pomówienie, bardziej nawet pewny niż jakiś tam kwas siarkowy - mąż, Mojżesz Mojżeszowicz, znikł natychmiast.
Mówili mi, że na covida umiera się na dwa sposoby. Pierwszy z powodu niedotlenienia - wtedy śmierć jest powolna, ale delikatna. Głęboki sen, z którego się nie budzisz. Jeśli nie leżysz na intensywnej terapii podpięty do aparatów, które sygnalizują twoją śmierć, możesz nawet umknąć uwadze pielęgniarki. W ramach bonusu leżysz na sali z żywymi do śniadania o szóstej rano.
Ale covidowcy umierają też "w mechaniźmie zatrzymania krążenia". A to śmierć gwałtowna: minuty, czasem sekundy dzielą człowieka od końca.
- Zapraszam pana do banku! Pan wygląda na osobę potrzebującą pieniędzy! Zachęciłem go, by zechciał zostać klientem mojej placówki.
Piotr podszedł bardzo chętnie, ale po chwili zaczął kręcić nosem.
-Ale ja potrzebuję prawdziwych pieniędzy, a to są zabawkowe!
-No dobra, do pożyczki w banknotach jest bonus w postaci drogocennej monety – zachęciłem opornego klienta i wyciągnąłem z mojej skarbonki błyszczące pięć złotych.
Teraz Piotr już się nie wahał, usiadł na krzesełku, tuz przed tabliczką z napisem „Bank” i powiedział:
-No dobra, wezmę u pana pożyczkę na dwa tysiące złotych w tych papierowych banknotach plus bonus w postaci monety, którą pan wygrzebał ze swojej skarbonki.
-Dobrze, zatem sporządzę umowę – powiedziałem poważnym tonem – jak się pan nazywa.
-Pio...nie, jestem Zygmunt Bogaty.
-Chyba biedny, skoro pan przychodzi pożyczać pieniądze!
-Jak mówię, że się nazywam Bogaty, to poisz pan Bogaty ! - oburzył się Piotr.
-Dobrze, oczywiście, panie Zygmuncie Bogaty, nie ma powodu do nerwów.
Przygotowałem kartkę papieru i zacząłem szukać długopisu, kiedy Piotrek czyli Zygmunt Bogaty znowu zaczął się denerwować:
-Ja potrzebuję szybkiego kredytu, a pan tu przedłuża, grzebie w kredkach…
Pracujący tutaj Czerwoni i otrzymują zapłatę (...)Niedużą. Ale dostają pieniądze i wystarczająco dużo bonusów, by uczynić ich zależnymi. wydają pieniądze na rzeczy, których sądzą, że potrzebują(...) Złoci przystosowali wszystko tak, żeby ułatwić sobie życie. Produkują programy do zabawiania i udobruchania mas. Rozdają pieniądze i datki, by uzależnić całe generacje ludzi, a czynią to celowo siódmego dnia każdego nowego ziemskiego miesiąca, by ich nawet od daty uzależnić. Tworzą rzeczy zapewniające nam pozory wolności. Jeśli przemoc można nazwać sportem Złotych, to manipulacja jest ich formą sztuki.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl