Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz dorota", znaleziono 268

chciała tylko oderwać się od rzeczywistości, szybując w cudze uniesienia miłosne, w cudze światy pełne szczęścia, w czyjeś dobrze ułożone życie. Poważnej literatury już nie była w stanie czytać. Na jej kartkach chodzili smutni ludzie, z problemami równie wielkimi jak jej własny. Wolała świat wykreowany przez lekkie czytadła, świat bez ostrych kantów i bolesnych kolców.
On stwarza, bo tylko to umie robić; czyni to bez przerwy, próbując stworzyć coś, co będzie idealne. Ale Mu nie wychodziło.
W każdym człowieku powinno być coś, o czym wie tylko on sam. Człowiek bez choćby jednej tajemnicy jest jak orzech, z którego po rozłupaniu zostanie sama skorupa. Ludzie za często dbają tylko o skorupę. Masz szczęście, że jesteś inna.
choć Mężczyzna myśli wolniej niż Kobieta, to częściej zdarza mu się trafić w sedno.
Wiem, że znowu jesteśmy dwiema obcymi jednostkami, że połączenie jest niemożliwe, że człowiek jest samotny w sobie na zawsze...
Odkąd wróciłam do pisania, miałam wrażenie, że ta historia chce jak najszybciej się zmaterializować. Aż łaskotały mnie czubki palców, kiedy z podekscytowaniem stukałam w klawiaturę, ożywiając kolejnych bohaterów i miejsca, do których już niebawem mieli zawitać.
Poza służbowymi wyjazdami w celach promocji mojego cyklu prywatnie rzadko fundowałam sobie dłuższe podróże.
Byłam wściekła i rozżalona. Dwoje najbliższych mi ludzi starało się coś przede mną ukryć. Opoka, jaką zawsze stanowili dla mnie rodzice, się zachwiała. Okazało się, że w życiu nie można być pewnym niczego. To było jak nóż wbity w serce.
Nie brałam pod uwagę, że na skraju Puszczy Zielonej poznam mężczyznę, którym mogłabym się zainteresować. Po ostatnim nieudanym związku, który kosztował mnie wiele emocji, chciałam odpocząć od mężczyzn.
Pomyślałam, że nieszczęśliwa miłość zdarza się nie tylko wśród ludzi, ale też i postaci mitycznych. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała jej doświadczać.
Nie należy wyciągać pochopnych wniosków, Lalie. Pod słodyczą słów często kryje się jad, zaś gorzki uśmiech może stanowić tarczę ochronną.
W Polsce co roku ginie prawie dwadzieścia tysięcy osób. Ta liczba mnie przeraziła, nie miałem świadomości, że aż tak wielu ludzi jest uznawanych za zaginionych. To tak, jakby co roku znikało z mapy małe miasto.
Jest prawie dziewiąta rano. Rozmawiałem z dyspozytorem linii alarmowej dwie godziny temu., a policja nadal mnie nie odwiedziła. Sprawdziłem w internecie, że muszą przyjechać i oficjalnie przyjąć zgłoszenie.
Tykanie wiszącego na ścianie starego drewnianego zegara, pamiątce po mojej matce, nigdy wcześniej nie było tak głośne. Dźwięk wwierca mi się w głowę, powodując niemalże fizyczny ból.
To się jednak dzieje naprawdę. Naprawdę roznoszę ulotki i naklejam plakaty. Proszę obcych ludzi o kontakt, jeśli coś widzieli lub coś wiedzą, i nie umiem się w tym wszystkim odnaleźć.
Czas, w którym czekam na przyjazd policji, dłuży się niemiłosiernie. Siedzę w przestronnym jasnym salonie na kanapie i wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się stało.
Słyszałem czasami w telewizji, że ktoś przepadł bez wieści, ale nigdy nie pomyślałem, że może to kiedyś dotyczyć mojej rodziny. Przecież to niemożliwe...
Druga prawie bezsenna noc bez żony i syna. Leżę i gapię się w sufit. Nawet będąc w sypialni na piętrze, słyszę z salonu to pieprzone tykanie zegara.
Słyszę tylko to pierdolone tykanie. Pusty dom zaczyna mi się nagle kojarzyć z grobowcem.
Miałam dwadzieścia siedem lat i osiągnęłam spory sukces jako autorka powieści fantazy. Wydając sześć lat temu swoją debiutancką książkę, marzyłam tylko o tym, by znalazło się choć niewielkie grono odbiorców, dla których moja historia będzie ważna, ale efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Nie dość, że książka osiągnęła wielki sukces w Polsce, to jeszcze sprawiła, że stałam się znana także za granicą.
Inspiracji jak nie było, tak nie było, a mnie z dnia na dzień zaczęła ogarniać coraz większa frustracja. Po czterech miesiącach mieszkania w uroczej chacie miałam już po dziurki w nosie odosobnienia, na które sama się skazałam.
W odnalezieniu inspiracji nie pomogła mi nawet przeprowadzka do małego kurpiowskiego domku, nieopodal miejscowości Czarnia przy Puszczy Zielonej.
Tego lata pogoda wyjątkowo kaprysiła. Raz świeciło słońce i dzień rozpieszczał przyjemną aurą, a nazajutrz lało jak z cebra. Istny chaos.
Kiedyś tego nie zauważałam, lecz od jakiegoś czasu wiem, że mojej siostrze imponują tytuły, bogactwo, a co za tym idzie, prestiż oraz blichtr.
Najpierw napisałam tytuł, który od wielu miesięcy, czasem z coraz większym zniechęceniem, lecz uparcie powtarzałam w myślach. A potem z pewną obawą, jakbym znów na nowo odkrywała klawiaturę, wstukałam pierwsze zdanie. Kolejne popłynęły już lekko i nim się spostrzegłam, odpuściłam kontrolę, oddając się wyłącznie kreatywnej fali.
Najbardziej przerażała mnie możliwość spotkania żmii, a na myśl o wilkach i dzikach dostawałam palpitacji serca. Nie wspominając o kleszczach. Zgodnie z maksymą "strzeżonego Pan Bóg strzeże" wolałam więc ograniczyć spacery do minimum.
Moje pogaduszki z Sylfidą w ciągu kolejnych dni stały się już niemal rytuałem. Nie wstydziła się rozmawiać z moją rzeźbą i zupełnie naturalnie zaczęłam traktować ją jak kogoś bliskiego. Najbliższego.
Lubiłam siedzieć w drewnianym bujanym fotelu przy oknie i czytać, co jakiś czas spoglądając na kolorowy o tej porze roku niewielki, ale malowniczy ogród.
Ostatnio, chociaż znałam je już niemal na pamięć, wróciłam do kryminałów Agathy Christie i, o dziwo, nawet teraz odkrywałam w nich coś nowego.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl